Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

W Polsce tak samo trudno znaleźć pracę, jak znaleźć pracownika

Zmniejszanie się liczby ludności Polski w najbliższych dziesięcioleciach i starzenie się społeczeństwa oznaczają, że będą zmniejszać się zasoby pracy, a to może ograniczać tempo rozwoju gospodarki. Oprócz przyjmowania imigrantów są pewne sposoby, by temu przynajmniej częściowo przeciwdziałać – uważają ekonomiści.

O potencjale rozwojowym gospodarki decydują zasoby pracy, kapitału oraz ich produktywność. Co to takiego? Jeśli policzymy całą wartość produkcji wytworzonej w pewnym czasie i podzielimy to przez wartość wszystkich zasobów, które zużyliśmy do jej wytworzenia, to mamy właśnie produktywność. Im więcej zużywamy zasobów, a wartość produkcji jest mniejsza tym produktywność słabsza. I odwrotnie.

Gdy brakuje kapitału, nie ma za co pozyskiwać zasobów do produkcji. Polska w 1990 roku startując w transformację nie miała zasobów kapitału, więc żeby się rozwijać musiała go importować. Wiele badań pokazuje, że ten importowany z zagranicy kapitał wykorzystywany był bardzo efektywnie, a jego produktywność była wysoka. Dzięki temu nasza gospodarka mogła rosnąć.

Reklama

Uwaga na demografię

Podobnie jest z pracą - jeśli nie ma kto pracować, trudno myśleć o tym, by produkcję zwiększać. Tymczasem przez ostatnie ćwierć wieku Polska zawdzięcza swój rozwój także temu, że ludzie znajdowali pracę tam, gdzie była ona bardziej produktywna, a więc przynosiła lepsze efekty. Zmniejszało się na przykład zatrudnienie w rolnictwie, a zwiększało w usługach informatycznych. W ciągu najbliższych dziesięcioleci niekorzystne procesy demograficzne mogą tę sytuację zmienić lub nawet odwrócić.

Prognozy ONZ - podobnie zresztą jak GUS oraz ZUS - pokazują, że ludność Polski przez najbliższe kilkadziesiąt lat będzie się zmniejszać. ONZ przewiduje, że do 2050 roku liczba obywateli Polski zmniejszy się o 14 proc., do 33 milionów. Dlatego pytanie jest bardzo poważne - jak w tych warunkach Polska może się dalej rozwijać, jeśli trend jest silny i tak bardzo niekorzystny.

- Trend ten można spowalniać lub mu przeciwdziałać, oddziałując na dwa pozostałe komponenty - kapitał i przede wszystkim produktywność czynników produkcji. Poprawa w wielu różnych obszarach może mitygować niekorzystne trendy demograficzne - mówi Interii Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka PKO Banku Polskiego.

W jaki sposób wspomagać produktywność pracy, choć liczba pracujących będzie się zmniejszać? Marta Petka-Zagajewska wymienia wiele sposobów. Poprzez podnoszenie poziomu edukacji, która powinna zapewniać kompetencje potrzebne w gospodarce i na rynku pracy. Dzięki jakości ochrony zdrowia, która wpływa na to, jak długo ludzie mogą pozostawać aktywni na rynku pracy. Wskutek rozpowszechniania zaawansowanych technologii informacyjno-komunikacyjnych, co stymuluje wydajność i zwiększa efektywną alokację zasobów.

Po to, żeby kapitał był efektywnie wykorzystywany, ważny jest rozwój rynków finansowych. Mają one ułatwiać finansowanie inwestycji. Otwartość gospodarki natomiast zwiększa presję na konkurencyjność, lecz również ułatwia transfer technologii oraz "import" siły roboczej.  

- Sam postęp technologiczny w wielu obszarach już teraz prowadzi do znaczącego ograniczania pracujących przy jednoczesnym wzroście poziomu produkcji. Produkują maszyny, nie ludzie. Pracę można z naddatkiem kompensować pozostałymi czynnikami produkcji - mówi ekonomistka PKO BP.

Paradoksy rynku pracy

Ale polski rynek pracy też można poprawić. Wciąż są tu duże rezerwy jeśli chodzi o podaż pracy - wynika z badań Joanny Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. Jest jednak mnóstwo paradoksów i niedopasowania, którym trzeba przeciwdziałać. Chodzi też o to, żeby "rezerwy" uwolnić, a więc niepracujących zachęcić do pracy.

- Aktywizacja osób nieaktywnych zawodowo może zwiększyć podaż pracy nawet o 9 proc. Byłoby to możliwe, bo wśród nieaktywnych zawodowo są tacy, którzy chcieliby pracować - mówi Joanna Tyrowicz.

W Polsce wraz z rolnikami i samozatrudnionymi pracuje ok. 16 mln osób. Bezrobotnych jest ok. 1,5 mln osób. Nieaktywnych zawodowo jest 4,8 mln kobiet i 3,1 mln mężczyzn. To głównie osoby najmłodsze, niepracujące dlatego, że się uczą, oraz najstarsi. Ale nie tylko. Jest stosunkowo dużo osób, które mogłyby, a także chciałyby pracować.

Na przykład studenci. Porównania z innymi krajami pokazują, że polscy studenci pracują najmniej w całej Europie, a w wielu krajach Unii pracują nawet dwa razy częściej niż u nas. Bardzo duży odsetek, bo aż 75 proc. młodych kobiet w wieku od 25 do 44 lat nie pracuje z powodu opieki nad innymi nieaktywnymi zawodowo - dziećmi, osobami starszymi lub chorymi. Ponad 250 tys. kobiet nie pracuje, ponieważ nie mają w ogóle dostępu do jakichkolwiek usług opiekuńczych. Tak jest głównie na wsi.

Mężczyzn w wieku, w którym mogliby pracować, z aktywności zawodowej wyklucza zły stan zdrowia. Z tego powodu nie pracuje zawodowo - proporcjonalnie do zatrudnionych - 10 razy więcej polskich mężczyzn niż Holendrów. Poprawa opieki zdrowotnej i nastawienie jej na "przywracanie" możliwości podjęcia pracy jest tu kluczowa.

To jednak tylko część problemów, z jakimi osoby, które chciałyby pracować, mają do czynienia. I nie tylko te, które szukają pracy. Także pracodawcy szukający pracowników.

- Największą barierą jest to, że pracy szuka się długo i beznadziejnie - mówi Joanna Tyrowicz.

I tak średni czas poszukiwania pracy w Polsce wynosi 10 miesięcy. W Holandii w latach kryzysu 2009-2010 wydłużył się do 4 miesięcy, co było w tym kraju rekordem długości.

- Ten długi czas bierze się z tego, że miejsca pracy tworzą bardzo nieliczne firmy, głównie z kapitałem zagranicznym, raczej większe, tylko te, które doświadczają wzrostu popytu - dodaje badaczka.

Mimo to firm, które poszukują pracowników, przybywa i będzie przybywać. Bardzo długo ich nie znajdują. Średni czas poszukiwania pracownika wynosi od trzech do nawet sześciu miesięcy.

Podobnie jak w przypadku pośrednictwa na rynku pracy, tak i w innych sferach, takich jak aktywizacja zawodowa, edukacja czy ochrona zdrowia zasadnicze zadania należą do państwa. Bardzo ciekawe, jak się z nich wywiąże.  

Jacek Ramotowski  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy | gospodarka w Polsce | rozwój | społeczeństwo | pracownicy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM