Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Średnie miasta chcą zatrzymać białe kołnierzyki

Mimo poprawy na rynku pracy lokalnie wciąż wysokie bezrobocie, ucieczka ludzi młodych za lepszą pracą do metropolii, brak środków na budowę infrastruktury – to problemy, z którymi znaczna część polskich średnich miast nie może sobie poradzić. O tym, jak pomóc ma im państwo dyskutowano podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.

- (Średnie miasta) powinny być kotwicami, które zatrzymają osoby młode, a także będą magnesem, który będzie przyciągał inwestorów krajowych i zagranicznych - mówił podczas Forum Ekonomicznego wiceminister rozwoju Adam Hamryszczak.

Ministerstwo Rozwoju sklasyfikowało w Polsce 255 średnich miast, czyli takich, które liczą powyżej 20 tys. mieszkańców lub powyżej 15 tys. mieszkańców, jeśli mają status powiatu. Wcześniejsze analizy Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk pokazały, że spośród nich blisko polowa, czyli 122, potrzebują szczególnego wsparcia, gdyż one właśnie w największym stopniu tracą funkcje społeczno-gospodarcze.

Reklama

Na czym polega utrata funkcji społeczno-gospodarczych? Wszystkim z nich grozi marginalizacja i zjawiska kryzysowe. Ludzie z nich wyjeżdżają, zwłaszcza młodzi i lepiej wykształceni. Narastają problemy społeczne, dochodzi do rozpadu społecznych więzi, nasilają się patologie. Migracja młodych powoduje, że społeczności tych miast starzeją się znacznie szybciej niż całe polskie społeczeństwo. Na miejscu nie ma pracy - trzeba do niej dojeżdżać, często daleko.

Wysokie bezrobocie jest często jeszcze wynikiem upadku posocjalistycznych zakładów przemysłowych. Miasta te są też słabo powiązane z większymi ośrodkami siecią dróg i kolei. W związku z depopulacją maleją samorządowe wpływy z podatków, a więc zdarza się, że takich miast nie stać na współfinansowanie inwestycji z funduszy unijnych.

- Skala wyzwań jest ogromna (...) jest to zapóźnienie infrastrukturalne, depopulacja i walka ze smogiem - mówił członek zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Bartłomiej Pawlak.

Wiele miast, zwłaszcza większych spośród średnich, straciło na znaczeniu po reformie administracyjnej - gdyż miały status miasta wojewódzkiego. Dla wielu z nich był to cios przesądzający o późniejszym rozwoju.   

- Przemyśl utracił status miasta wojewódzkiego, co bardzo odbiło się na nim i do tej pory nie zostało zniwelowane - mówił Piotr Pilch, przedstawiciel samorządu województwa podkarpackiego.

Największe nasilenie problemów społeczno-gospodarczych naukowcy z PAN zdiagnozowali w Prudniku w woj. opolskim, Hajnówce w woj. podlaskim i w Bartoszycach w woj. warmińsko-mazurskim. Na kolejnych miejscach znalazły się Kętrzyn (woj. warmińsko-mazurskie) i właśnie Przemyśl.

Rząd przygotował ponad rok temu pakiet wsparcia dla średnich miast, szczególnie tych, które jej najbardziej potrzebują. Przeznaczone na to 2,5 mld zł pochodzi oczywiście z funduszy unijnych. Miasta te mają mieć preferencje w dostępie do funduszy europejskich w ramach programów krajowych oraz pozyskiwania innych źródeł finansowania, na przykład na wkład własny do inwestycji. Może go zapewnić Fundusz Inwestycji Samorządowych zarządzany przez Polski Fundusz Rozwoju.

- Chodzi o to, żeby młodzi ludzie nie musieli wyjeżdżać z Przemyśla do Rzeszowa, Krakowa lub Wrocławia, lecz mogli pracować w Przemyślu - mówił Adam Hamryszczak.

Teraz średnie miasta będą zastanawiać się, jak powalczyć o inwestycje. Muszą znaleźć na to swój sposób, przekonać inwestorów przede wszystkim do tego, że ci znajdą tam kompetentnych pracowników i odpowiadającą ich potrzebom infrastrukturę. 

- Duże miasta też nie wiedziały jak zachęcić inwestorów - mówiła Jolanta Jaworska z IBM Polska, która to firma inwestuje w Polsce między innymi w centra usług wspólnych.

Jeżeli chodzi właśnie o centra usług wspólnych, Polska w ciągu minionej dekady stała się pod tym względem mekką inwestycyjną - przyciąga ich najwięcej w Europie. Największe globalne koncerny, banki, firmy informatyczne otworzyły takie centra właśnie u nas - w Krakowie, Łodzi, ostatnio w Katowicach. Teraz lokalizacje takich inwestycji chciałyby pozyskiwać mniejsze miasta, żeby zatrzymać u siebie wysoko wykwalifikowanych ludzi, oferując im dobrą i dobrze płatną pracę, a dzięki temu zacząć odtwarzać naruszoną przez migracje strukturę społeczną.  

- Mamy teraz instrumenty, które przede wszystkim mają tworzyć stabilne miejsca pracy - mówił Adam Hamryszczak.

Jednym z pomysłów na stworzenie infrastruktury w mieście średniej wielkości była rewitalizacja dawnej fabryki Łucznik w Radomiu i adaptacja pomieszczeń na biura. Remont przeprowadzony został z funduszy Agencji Rozwoju Przemysłu. Członek zarządu ARP Dariusz Śliwowski uważa, że brak powierzchni biurowych to jedna z największych barier w tworzeniu przez średnie miasta miejsc wysoko kwalifikowanej pracy.

- To jedno z działań mających zapewnić prace dla białych kołnierzyków, którzy będą pracować w IT czy outsourcingu. Ten impuls przyszedł z miast dużych, teraz pora na miasta średnie - powiedział Dariusz Śliwowski.

- Po wizycie w Radomiu myślę, że jest tam ogromny potencjał, z którego nie zdajemy sobie sprawy. Wspólnie pomożemy ich osiągnięcia lepiej pokazać i lepiej się nimi pochwalić - dodała Jolanta Jaworska.

Średnie miasta może też wspierać Fundusz Inwestycji Samorządowych z grupy Polskiego Funduszu Rozwoju. Chodzi tu o inwestycje w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Znowelizowana w lipcu ustawa ma umożliwić zwiększenie udziału kapitału prywatnego w finansowaniu inwestycji publicznych. Nowelizacja zakłada m.in., że każdy podmiot publiczny będzie mógł się zwrócić do MIiR z wnioskiem o zbadanie eksperckie, czy planowany projekt jest realny w formule PPP, jakie będą jego koszty, a jakie stopy zwrotu.

- Możemy wspierać samorządy w poszukiwaniu partnera prywatnego dla mniejszych projektów, jak na przykład budowa przedszkoli. 65 proc. podpisanych i 40 proc. planowanych do podpisania (w ramach PPP) to małe projekty, poniżej 20 mln zł - mówił Adam Hamryszczak.

Równocześnie Fundusz Inwestycji Samorządowych ma koncepcję jak łączyć niewielkie projekty inwestycyjne z kilku miast, żeby znaleźć im partnera prywatnego, który byłby zadowolony ze skali przedsięwzięcia. Są to tzw. pakietowe PPP. Do tego dochodzą jeszcze preferencje dla podmiotów, które zainwestują na obszarach o wysokim bezrobociu, związane z ubiegłorocznymi zmianami w funkcjonowaniu specjalnych stref ekonomicznych.

- W nowej polityce strefowej kładziemy duży nacisk na jakość inwestycji - dodał wiceminister.

Instytucje Polskiego Funduszu Rozwoju przeprowadziły spotkania i dyskusje z niemal wszystkimi samorządami miast średnich najbardziej zagrożonych degradacją.   

- Pokazywaliśmy, co jest możliwe, miasta pokazywały, czego by oczekiwały. Powstała diagnoza potrzeb i możliwości - powiedział Bartłomiej Pawlak.

Fundusz Inwestycji Samorządowych przedstawił samorządom ofertę uzupełniania luk w finansowaniu inwestycji - źródeł wsparcia i możliwości uzyskania dotacji. Efekt ok. 120 spotkań jest taki, że ok. jedna trzecia miast już zgłosiła zainteresowanie dalszą współpracą.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Forum Ekonomiczne Krynica 2018 | rynek pracy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM