Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Rynek pracy za 25 lat: Coraz mniej miejsca dla człowieka

Zmiany demograficzne i wynalazki technologiczne zmieniają rynek pracy. Najprawdopodobniej za dwadzieścia pięć lat każdy, kto będzie chciał utrzymywać się z pracy zarobkowej, będzie musiał co dekadę zmieniać profesję.

Polska zmaga się z kryzysem demograficznym. Zgodnie z najnowszymi prognozami Eurostatu, w 2035 r. ludność Polski skurczy się do 36,6 mln, natomiast w 2060 r. - do 32,4 mln. Ekonomiści przestrzegają, że za kilkanaście lat liczba osób, które będą mogły pracować (będą w wieku produkcyjnym), zmniejszy się o 2 - 3 mln w porównaniu do stanu obecnego (24 mln).

I tak, jak o stronie podażowej rynku pracy (jakości kwalifikacji i liczbie chętnych do zarobkowania) rozmawia się wiele, tak o popytowej (zapotrzebowaniu na pracę) - mniej. A przecież pojęcie innowacje mieści w sobie robotyzację czy automatyzację. Czy to oznacza, że pracy może zabraknąć, bo wiele zadań i czynności przejmą maszyny?

Reklama

Pod wpływem technologii

Prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego śmieje się, że długoterminowe prognozy są bezpieczne, bo nikt nie zweryfikuje za ćwierć wieku tego, czy się sprawdziły. Przypomina przy tym, jak kiedyś wyobrażano sobie rok 2000. Żadna z prognoz się nie sprawdziła, a wyobrażenia, że będziemy żyli pospołu z robotami, wciąż są rzeczywistością s-f. Jednak przyznaje, że na przyszły kształt rynku pracy najpoważniejszy wpływ ma technologia: - Im dłużej zajmuję się problematyką rynku pracy, tym bardziej jestem pewna, że najpoważniejsze i najbardziej trwałe zmiany wynikają z rozwoju technologii - tłumaczy prof. Kryńska.

I nie ma na myśli tylko zastępowania pracy ludzkiej mechaniczną, a także czas pracy czy o sposób jej wykonywania:

- Skokowy rozwój nowych technologii zmienił sposób wytwarzania, ale też zakres usług. Najbardziej alarmujące prognozy wieszczą, że robotyzacja przejmie ok. 80 proc. stanowisk pracy w przemyśle i w usługach. Powszechne zastosowanie najpierw maszyny parowej, a potem samochodów "zniszczyło" producentów batów i palcatów, jakimi poganiano konie, ale zmusiło ludzi do stworzenia innych, nowych zajęć. Postęp technologiczny na rynku pracy oznacza więc dwa podstawowe mechanizmy: zastępowanie pewnej części pracy ludzkiej mechaniczną, ale też rozwój nowych branż i profesji - tłumaczy prof. Kryńska.

Ekonomistka z uśmiechem dodaje: - Na nic by się zdały związkowe starania i protesty, by zmniejszyć czas pracy, by wprowadzić 8-godzinną zmianę czy wolne soboty, gdyby nie postęp techniczny.

Ekonomistka przypuszcza, że w kolejnych latach czas pracy ulegnie skróceniu: - Badania pokazują, że w wytężeniu umiemy pracować 6 - 7 godzin. Pozostały czas spędzamy mniej produktywnie.

Mniejsze koszty, większa konkurencja

- Zmiany w strukturze gospodarczej, a - co jest z tym związane - na rynku pracy przyspieszają - przyznaje prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego (były wiceminister pracy odpowiedzialny za rynek pracy - przyp. red.). - Świat stał się dzięki różnego rodzaju wynalazkom technicznym otwarty rynek pracy skorzystał na globalizacji. Outsourcing dla przedsiębiorców to metoda prowadzenia biznesu.

Ekonomista tłumaczy, że w ten sposób firmy zmniejszają koszty, ale też zwiększają konkurencję. To dla nich jest nawet ważniejsze niż cięcie wydatków: - I dlatego wyraźnie rośnie poziom zatrudnienia niepracowniczego - dodaje prof. Męcina.

Trudno przewidzieć, na podstawie jakich umów będziemy pracowali, ale Jacek Męcina cytuje "teorię koniczyny": - Rdzeniem firmy są menedżerowie. Oni zazwyczaj sami dyktują pracę. Druga grupa to "top biznes" czy, jak inni określają, "pracownicy kluczowi". Są filarami produkcji lub organizacji działalności przedsiębiorstwa. Właścicielom będzie zależało na tym, by jak najdłużej i jak najbardziej efektywnie pracowali w firmach. Dla nich więc będą etaty, bonusy pozapłacowe. I trzecia grupa: osoby, które wykonują mniej skomplikowane prace, czyli "pracownicy peryferyjni". Im trudniej będzie zdobyć stałe miejsce zatrudnienia i wynagradzania. Biznes, który będzie działał elastycznie, projektowo będzie potrzebował bardziej współpracowników niż pracowników. W ich przypadku rozwijać się będzie outsourcing - relacjonuje Męcina. - Zmiany, jakie postępują na rynku pracy, wynikające z globalizacji i zmian demograficznych, to olbrzymie wyzwanie dla pracownika i pracodawcy - tłumaczy były wiceminister pracy.

Przytacza niedawne prognozy Komisji Europejskiej, z których wynika, że postęp technologiczny wymusi na Europejczykach nieustające podnoszenie kwalifikacji, jeśli będą chcieli utrzymywać się z pracy zarobkowej.

- Przecięty Europejczyk co dekadę będzie zmieniał 80 proc. kompetencji - twierdzi prof. Męcina. Jego zdaniem, musi się także zmienić stosunek przedsiębiorców pracodawców do załóg czy współpracowników: - Powoli skończy się era wypychania z firmy tych, którzy są drodzy czy mniej efektywni. Konieczne będzie rzeczywiste zaangażowanie w podnoszenie ich kwalifikacji. Ludzi na rynku pracy będzie coraz mniej.

Makrozmiany

Demografia wpłynie na rynek pracy także w skali makro. Niezbędne jest więc przygotowanie się do starzenia społeczeństwa, przygotowanie nowego systemu ochrony zdrowia oraz systemu zabezpieczenia społecznego.

To, czy robotyzacja wypchnie ludzi z rynku pracy, i to, jak można temu zapobiegać, bada i prognozuje prof. Andrzej Wierzbicki z Instytutu Łączności, autor książki "Przyszłość pracy w społeczeństwie informacyjnym". Jego zdaniem, mamy już za sobą trzy wielkie przełomy techniczne, które w ostatnich dekadach zmieniły gospodarkę i życie społeczne, w tym rynek pracy.

Chodzi o powszechne używanie komputerów osobistych, telefonów komórkowych oraz upowszechnienie internetu. Teraz powinniśmy spodziewać się kolejnych przeobrażeń wynikających z robotyzacji, upowszechnienia sztucznej inteligencji (zwanej też inżynierią wiedzy), a także stosowania na masową skalę biomedycyny (biotechnologii, nanotechnologii, inżynierii tkankowej) dla potrzeb profilaktyki i diagnostyki w ochronie zdrowia.

W różnych publicznych wystąpieniach profesor Wierzbicki zaznacza, że każdy przełomowy wynalazek potrzebuje sporo czasu od jego wymyślenia do upowszechnienia. Telewizję wymyślono w 1897 r., ale do mieszkań na masową skalę zaczęła trafiać w 1960 r. Telefon komórkowy był - jak wiele innych - wynalazkiem przeznaczonym do użytku przez wojsko od 1943 r., a zaczął się upowszechniać w 1990 r. Albo komputery - te analogowe wymyślono w 1931 r., cyfrowe - w 1936 r., a zaczęły wchodzić pod strzechy dopiero pod koniec lat 70. XX w. Internet analogicznie to lata 1948 - 1993.

Według prof. Wierzbickiego, czas od wynalazku do wdrożenia jest coraz krótszy, postęp dzieje się coraz dynamiczniej. Dodatkowo naukowiec przypomina o zjawisku, na które zazwyczaj nie zwracają uwagi politycy czy humaniści - na procesy z dodatnim sprzężeniem zwrotnym. Oznacza ono "zwrotne oddziaływanie strumienia czasowego skutków na strumień czasowy przyczyn, oczywiście w sensie dynamicznym, zazwyczaj z pewnym opóźnieniem."

Według profesora, dodatnie sprzężenie zwrotne pomiędzy techniką a rynkiem oznacza, że im bardziej pracodawca może wykorzystać techniki informacyjne do ograniczania kosztów pracy i zwiększania własnych zysków, tym więcej zainwestuje on w dalsze zastosowania tych technik. A dodatnie sprzężenia zwrotne powodują procesy lawinowe, które kończą się uderzeniem w ograniczenia. W tym przypadku ograniczeniem jest pełna (..) eliminacja pracy ludzkiej, tak jak przy wybuchu bomby atomowej ograniczeniem jest pełny rozpad atomów wzbogaconego uranu. Aby kontrolować procesy wynikające z dodatniego sprzężenia zwrotnego, konieczne jest tak jak w reaktorze ‑ jądrowym - ograniczanie ich działania poprzez sprzężenie ujemne. W kwestii końca pracy, konieczna jest motywacja podatkowa pracodawców, aby zwiększali, a nie zmniejszali koszty pracy.

Prof. Wierzbicki proponuje zmianę systemu redystrybucji społecznej. Naukowiec zachęca do zmiany systemu podatkowego: "Można to osiągnąć poprzez opodatkowanie degresywne CIT, z degresją zależną nie od wysokości dochodu, ale od wskaźnika zatrudnienia charakteryzującego rezultaty kreowania miejsc pracy. By taka zmiana była skuteczna, trzeba ją wprowadzić globalnie - inaczej biznes będzie uciekał z kraju, gdzie zacznie obowiązywać - tak prof. Wierzbicki definiuje wadę swojego rozwiązania

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: robotyzacja | automatyzacja | rynek pracy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM