Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Przemysł 4.0 potrzebuje odpowiednich kadr

Agencja Rozwoju Przemysłu, specjalizująca się w restrukturyzacji polskich firm i mająca w „portfelu” ponad 40 przedsiębiorstw, chce pomóc szkołom zawodowym wykształcić w uczniach szkół średnich kompetencje kluczowe dla Przemysłu 4.0. Na czym polega program „Kadry dla przemysłu” – mówi wiceprezes ARP Andrzej Kensbok.

Interia: Jaki jest największy problem firm przemysłowych w Polsce?

Andrzej Kensbok: Cały przemysł boryka się z jednym i tym samym problemem. Jest nim brak wykształconej kadry i brak kompetencji tych osób, które już pracują albo zaczynają pracę. Ich umiejętności bywają trochę niedostosowane do zmieniającego się środowiska produkcyjnego.

Przedsiębiorcy mówią, że bywają bardzo niedostosowane. O jakich zmianach przełomowych dla Przemysłu 4.0 mówimy?

- Automatyzacji, robotyzacji, nowych rozwiązaniach informatycznych, konieczności obsługi systemów informatycznych. Wszystko to wymaga zatrudnienia osób przygotowanych do realizacji takich zadań. A osób tych brakuje.

Reklama

Znaleźli państwo na to radę?

- W ostatnim czasie pojawiła się tendencja odbudowy szkolnictwa zawodowego i wzmocnienia szkolnictwa technicznego. Uznaliśmy, że dobrze jest już na wstępnym etapie zbudować takie relacje przemysłu ze szkołami, żeby ten wysiłek przynosił jak najlepsze efekty. Stąd program "Kadry dla przemysłu".

W jaki sposób ten program działa?

- Zacznijmy od tego, że trzeba pomóc nauczycielom nawiązać relacje z przemysłem tak, by mogli oni czerpać wiedzę i umiejętności od osób, które w przemyśle pracują i na bieżąco zajmują się rozwiązywaniem realnych problemów. Podręczniki nie są jedynym źródłem wiedzy, a pracownicy dużych przedsiębiorstw też zgłębiają wiedzę i mogą się nią podzielić z kadrą nauczycielską.

Wielu nauczycieli kształciło się w schyłkowym PRL...

- Rozmawiamy z kuratoriami i nauczycielami o sposobach na udostępnianie wiedzy i dzielenie się warsztatem pracy. To wszystko ma w zamyśle pomóc w zdobywaniu nowych umiejętności i pozyskiwaniu źródeł wiedzy. Nauczyciele muszą czuć się pewniej, ucząc nowych technologii. Kształcimy ich, żeby mogli kształcić swoich uczniów.

A co jest najważniejsze w kształceniu uczniów?

- Chodzi o zbudowanie relacji firm z uczniami, o to, żeby pomóc im odbyć staż i poszerzyć ich wiedzę od strony praktycznej, warsztatowej. A w końcu też pomóc im znaleźć pracę po zakończeniu szkoły.

Sytuacja jest taka, że coraz więcej firm stara się tworzyć klasy zawodowe.

- Nie jesteśmy jedyni, którzy wychodzą z taką inicjatywą. Zarządzający wielkimi spółkami doskonale zdają sobie sprawę z zapotrzebowania kadrowego na rynku. Rozmawiamy więc ze szkołami i jesteśmy w stanie konkretnie wskazać, gdzie ich uczniowie mogliby pracować. Nie ma mowy oczywiście o żadnych bezpłatnych stażach czy darmowej pracy. Chodzi nam o to, żeby uczniowie mogli się wykształcić, być gotowi do podjęcia pracy, i żeby dostrzegli w tym szansę dla siebie. Chcemy im także pokazać, że ich praca może być ciekawa.

Kiedy ARP zaczęła program "Kadry dla przemysłu"?

- Zaczęliśmy wiosną tego roku. Od wiosny odbyliśmy trzy sesje w trzech województwach -  podkarpackim, mazowieckim i wielkopolskim. Zaczęło się od spotkań z naszymi spółkami z portfela ARP, potem z kuratoriami i szkołami. W rezultacie podpisaliśmy umowy na współpracę, na którą zgodziło się dotychczas 16 szkół i 10 firm.

Jakie to firmy?

- Na przykład LOT AMS - firma, która zatrudnia ok. 700 osób, inżynierów, technologów i techników. Zajmuje się bieżącą obsługą naziemną samolotów, remontami, przebudowami. Firma WZM, która zajmuje się produkcją wtryskiwaczy samochodowych. W województwie podkarpackim spółka EURO-EKO, która zajmuje się technologiami recyklingu i produkcją paliwa ze śmieci. W Wielkopolsce jest to Fabryka Pojazdów Szynowych H. Cegielski produkująca bardzo nowoczesne wagony. Prowadzi ona program automatyzacji produkcji.   

Powiedzmy, że szkoły ukończą ludzie, którzy gotowi są do pracy w przemyśle 4.0. A co z tymi, którzy w tych fabrykach od wielu lat pracują?

- Oprócz kształcenia zawodowego konieczne jest uruchomienie w Polsce specjalistycznego ustawicznego kształcenia, czyli zaznajamiania - w ramach wykonywanej pracy - z nowymi technologiami. Kształcenie ustawicznie nie polega tylko na przekwalifikowaniu osób, które odchodzą na przykład z likwidowanego urzędu i muszą czegokolwiek się nauczyć...

Żeby na przykład zostać spawaczem...

- Dobry spawacz zawsze znajdzie pracę. Ale już teraz odchodzi się od spawania ręcznego, ponieważ jest to praca bardzo szkodliwa i uciążliwa, a automaty spawają dokładniej. Poziom wymagań wobec konstrukcji stalowych jest tak wysoki, że trzeba się posługiwać automatami spawalniczymi lub też spawać laserowo. W tej sytuacji jedna osoba może obsługiwać kilka centrów spawalniczych, a jej praca polega na programowaniu urządzeń, dozorze i pilnowaniu prawidłowego przebiegu procesów.

To zupełnie nowe kompetencje.

- Nowe. Osoby młode powinny rozumieć, że już tak wygląda nowoczesny przemysł, a osoby, które pracowały w sposób tradycyjny, powinny mieć szansę uczestniczyć w tych zmianach. W związku z tym firmy powinny na dzień czy półtora oddelegowywać pracowników do zajęć typowo szkolnych, pozwalających zaznajomić się z nowymi technologiami.

Jak finansowany jest program "Kadry dla przemysłu"?

- Działalność szkół jest finansowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, natomiast obszary, które wymagają praktyki lub pracy warsztatowej na terenie firm, finansowane są przez te firmy. Tak samo praca uczniów. Tam, gdzie jest niezbędne wyposażenie laboratoryjne czy pozyskanie oprogramowania, finansują je także przedsiębiorstwa, które biorą udział w programie.

Rozmawiał Jacek Ramotowski

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM