Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Emisje tokenów wypierają tradycyjnych inwestorów

Dynamicznie rośnie nowy instrument finansowania młodych biznesów i start-upów – oparty o technologię blockchain tzw. initial coin offering. To konkurencja dla aniołów biznesu i funduszy wysokiego ryzyka – venture capital. Rodzi to jednak poważne zagrożenia od strony cyberbezpieczeństwa, stąd część rządów wprowadza zakazy i ograniczenia.

Większość młodych biznesów staje wobec problemu finansowania. Najczęściej młodzi przedsiębiorcy mogą liczyć na najbliższych czyli rodzinę, przyjaciół i niefrasobliwych czyli triadę 3F (family, friends&fools). Według raportu Polskie Start-upy 2017 wyłącznie z własnych środków utrzymuje się aż 62 proc. młodych firm. I mimo wdrażanych różnych programów wsparcia, głównie państwowego, liczba takich jednostek rośnie. Podmioty te szukają też kapitału wśród tzw. aniołów biznesu, czyli doświadczonych przedsiębiorców, którzy zdobyli już kapitał i chcieliby go pomnożyć inwestując w innowacyjne projekty. Wyższym poziomem profesjonalizmu cechują się fundusze wysokiego ryzyka zwane venture capital. Jednym z niewielu takich polskich podmiotów jest Fidiasz założony przez twórcę firmy Selena Krzysztofa Domareckiego dysponujący kapitałem w wysokości 200 mln złotych. Od kilku lat start-upy korzystają z finansowania społecznościowego poprzez platformy crowdfundingowe w rodzaju najbardziej znanej światowej kickstarter.com lub największej w Polsce beesfund.com. To jednak pozwala zgodnie z prawem unijnym sfinansować stosunkowo niewielkie projekty do wartości - na razie do 100 tys. euro, a od lipca nawet do miliona.

Reklama

Technologia rozproszonych rejestrów - blockchain - oferuje od niedawna pozyskiwanie kapitału w oparciu o emisje tokenów (żetonów) opiewających na różne kryptowaluty. To nic innego jak crowdfunding oparty o zaawansowaną technologię, choć bardziej ryzykowny, szczególnie dla inwestorów. Firma będąca na wstępnym etapie rozwoju, zainteresowana pozyskaniem kapitału poprzez initial coin offering (ICO) oferuje tokeny denominowane np. w bitcoinie lub etherze. Żetony te nie dają prawa do udziału w firmie jak ma to miejsce w przypadku akcji, ale mogą one być przedmiotem obrotu na rynku wtórnym, bo ich wartość może się zmieniać, uprawniają do dywidendy lub dają prawo głosu. To czyni je podobnymi do papierów wartościowych.

W zeszłym roku ICO stały się bardzo popularne. Wg firmy badawczej CB Insights emisje tokenów przyniosły ponad 5 mld dolarów pozyskanego kapitału poprzez 435 transakcji (inne źródła mówią nawet o 800) - to dwadzieścia razy więcej niż rok wcześniej. Dla porównania w tym okresie fundusze VC wyłożyły około miliarda dolarów na start-upy technologiczne inwestujące w projekty blockchain. Przeciętna kwota zebranego kapitału w odniesieniu do jednego przedsięwzięcia to ok. 4 mln dolarów. Jednak transakcji o wartości ponad 100 mln dolarów było aż dziewięć. Największe dotyczyły rozwiązań Filecoina (250 mln dol.), Tezosa (232 mln dol) i EOS (187 mln dol.). Jednak prawie połowa ogłoszonych emisji ICO nie odniosła sukcesu - na tokeny wielu przedsięwzięć po prostu nie było popytu. Co więcej badania FabricVenture i Token Data wskazują, że tylko 25 proc. inwestycji przyniosło wyższy zwrot od momentu ich zakupu niż kryptowaluty bitcoin i ether.

Emisje ICO prowadziły firmy w ponad 50 krajach, inwestorzy mogli pochodzić praktycznie z każdej lokalizacji. Jednak trzy czwarte wartości emisji miało miejsce w 10 krajach - w USA opiewały one na 1,4 mld dolarów, w Europie na 2,3 mld dolarów.

W Polsce do największych kampanii ICO należało wsparcie finansowania start-upu Golem, który zebrał kwotę 35 milionów dolarów na swoją kryptowalutę Golem Network Token (GNT). Na Litwie 100 mln euro zdobyła giełda kryptowalut Bankera. Według firmy PwC pozyskiwanie kapitału poprzez ICO powoli zaczyna zagrażać inwestorom venture capital. Szczególnie chodzi tutaj o tzw. model hybrydowy - pierwotnie start-up ma wsparcie finansowe od funduszy VC, przedstawia business plan, prototyp produktu lub usługi, przechodzi walidację modelu biznesowego i dopiero w oparciu o te działania przeprowadza ICO, gdzie pozyskuje zasadniczy kapitał i może spłacić pierwotnego inwestora. Mimo boomu w zakresie nowych możliwości finansowania start-upów głównym wyzwaniem sektora pozostaje cyberbezpieczeństwo i regulacje. Dane firmy konsultingowej EY wskazują że spośród 372 analizowanych transakcji 10 proc. z nich, o wartości 400 mln dolarów zostało przejętych lub ukradzionych przez hakerów. Osobnym problemem były przypadki wycieku danych inwestorów. Start-upy chcą pozyskiwać miliony dolarów, a oszczędzają na bezpieczeństwie i nie ma w tym zakresie wymogów lub standardów, bo rynek ICO pozostaje nieuregulowany.

Jednak stosunek regulatorów rynku do finansowania poprzez ICO jest bardzo niejednolity. Chiny, Indie i Korea Południowa praktycznie zakazały tego typu działań, wielu nadzorców, w tym polski wydało stosowne ostrzeżenia dla potencjalnych inwestorów. W wielu krajach dyskusyjna jest kwestia czy ICO powinna podlegać ustawodawstwu o obrocie papierami wartościowymi a koniecznym wymogiem jest aby stosowanie żetonów do płatności i rozliczeń zgodne było z przepisami dotyczącymi przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. Na drugim biegunie znajdują się Singapur, Japonia, Kanada, Australia i Szwajcaria. Kraje te wydają się dążyć do stania się światowymi liderami i hubami w zakresie kryptowalut i wykorzystywania ich do pozyskiwania kapitału. Ich nadzory publikują swoje interpretacje, wytyczne dla emitentów i wzory najlepszych praktyk w omawianym zakresie. W szwajcarskim kantonie Zug z kolei stworzono Crypto Valley, ekosystem o rozbudowanej infrastrukturze współpracujący z ośrodkami w Dolinie Krzemowej, Nowym Jorku i Singapurze. Takie rozwiązania i liberalne podejście nadzoru finansowego - FINMA - powoduje, że Szwajcaria staje się miejscem plasowania najdrożej wycenianych ofert ICO na świecie - łącznie emisje przekroczyły tu równowartość 1 mld dolarów.

Finansowanie nowych projektów poprzez ICO będzie rosnąć, choć to rynek o mocno spekulacyjnym charakterze, a większość inwestorów nie do końca zdaje sobie sprawę w co inwestuje. Pomocne mogłoby być wprowadzenie większej przejrzystości poprzez powołanie do życia w ramach społeczności blockchain organizacji (DAICO), która kontrolowałaby przepływ funduszy, ich przeznaczenie i wykorzystanie.

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inwestorzy | Start-up | inwestowanie

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM