Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Cyfryzacja może rozwiązać bolączki służby zdrowia

Digitalizacja zastępuje też lekarzy umożliwiając szybszą i dokładniejszą diagnostykę, bo ma w pamięci znacznie więcej przypadków chorób niż najlepszy nawet specjalista. To przekłada się na wcześniejsze wykrywanie wielu groźnych chorób - mówi Lutz Haase, ekspert z zakresu digitalizacji usług zdrowotnych, konsultant koncernów medycznych.

Mirosław Ciesielski: Jak wygląda zaawansowanie cyfryzacji usług zdrowotnych na świecie? W Polsce to ledwie się zaczyna w postaci e-recepty czy e-zwolnienia. Do lekarza rodzinnego ciągle nie można zarejestrować się online - trzeba stać rano w kolejce, albo wykonać kilkadziesiąt prób łączenia się z rejestracją w przychodni.

Lutz Haase: To wygląda różnie w różnych krajach. Trzeba jednak na początku zaznaczyć, że proces ten ma odmienną naturę i podłoże niż cyfryzacja w innych branżach np.  w finansach, gdzie pojawili się nowi gracze i produkty zabierające biznes bankom i pośrednikom przy okazji likwidując miejsca pracy, chociażby oddziałach. Cyfryzacja na rynku usług zdrowotnych zmienia jednak sposób korzystania z nich i drogę ich dostarczania. Poza tym rozwiązania cyfrowe muszą być zgodne z regulacjami prawa, tym bardziej, że chodzi tu o bezpieczeństwo ludzi.

Reklama

W jakich obszarach następuje najszybsza digitalizacja w medycynie?

- Jest ich coraz więcej, a ułatwia je rozprzestrzeniająca się szybko noszona technologia (wearables), która umożliwia monitorowanie różnych parametrów życiowych człowieka.       Z tym związana jest też telemedycyna, w tym liczne aplikacje oparte na sztucznej inteligencji, które mogą rozpoznawać syndromy wielu chorób i umożliwiać szybszy kontakt z lekarzem - np. angielska aplikacja SymptomChecker. Warto tu tez wspomnieć o rozwiązaniach typu cyfrowa karetka, które wdrożył belgijski startup Zebra, - umożliwia ono łączność ambulansu z oddziałem ratunkowym udostępniając oczekującym w szpitalu lekarzom dane o parametrach życiowych pacjenta co wpływa na możliwość szybszego podjęcia czynności ratujących życie. Digitalizacja to także druk 3D umożliwiający uzyskanie dopasowanej protezy różnych organów, w tym piersi po operacjach onkologicznych co jest znacznie tańszy niż chirurgia plastyczna. Możemy wreszcie mówić o robotyzacji, która umożliwia na przykład przeprowadzania operacji na odległość, bez fizycznej obecności chirurga, a także przejęciu przez roboty części zadań opiekunów osób starszych jak popularny japoński robot Paro, czyli kudłata foczka, której głównym zadaniem jest uspokajanie chorych na demencję i Alzheimera. Inne rozwiązania kontrolują i przypominają o przyjmowaniu leków.

Ciekawe rozwiązanie wdraża chiński potentat działający w branży ubezpieczeniowej i zdrowotnej Ping An. Na czym ono polega?

- Ping An już od paru lat dysponuje aplikacją telemedyczną Good Doctor, którą na zasadzie abonamentów używa już 100 mln Chińczyków. Parę miesięcy temu ogłosił wdrożenia na duża skalę kiosków medycznych zwanych jednominutowymi klinikami. Kiosk umożliwia bezobsługowe zebranie danych o stanie zdrowia pacjenta, bo dysponuje 300 mln danych o symptomach wielu chorób. Sztuczna inteligencja na tej podstawie decyduje czy konsultacja z lekarzem jest konieczna i uruchamia ją za pomocą łącza video. Kioski są rozmieszczane w miejscach ogólnie dostępnych takich jak dworce, galerie handlowe, dzielnice miast a nawet lotniska. Chińczycy są bardzo pragmatyczni, a rożne instytucje i urzędy mają ogromną liczbę danych o obywatelach. Myślę, że niekonieczne takie rozwiązania mogą sprawdzić się w Europie, bo mamy inne podejście do prywatności i ochrony naszych danych.

O jakich czynnikach wymuszających czy przyśpieszających digitalizację usług medycznych możemy mówić?

- Kluczowym powodem jest narastający brak lekarzy i specjalistów szczególnie w stosunku do rosnących, a także starzejących się populacji. Dramatycznie brakuje pielęgniarek. W USA ponad 50 proc. z nich ma więcej niż 50 lat. Słyszałem, że podoba sytuacja jest także w Polsce i wielu innych krajach. W krajach rozwiniętych nie ma wystarczająco dużo chętnych do tego zawodu, który także dotknięty jest emigracją. Dlatego właściwie jedynym sposobem wypełnienia powstającej luki jest technologia, która powinna być inkluzyjna, a więc dać szansę dostępu do leczenia wszystkim obywatelom.

A czy tej luki nie mogą wypełnić imigranci, których się odpowiednio przeszkoli i przygotuje?

- Okazuje się, że trudno znaleźć odpowiednich i chętnych do wykonywania tego zawodu. Podam jeden przykład. Berlińska największa w Europie klinika uniwersytecka Charite dysponuje szkołą medyczną dla osób z całego świata próbując przyciągnąć kandydatów z wielu krajów, m.in. Meksyku, Wietnamu, Syrii i innych kierunków, niestety bez wielkich rezultatów. Opuszcza ją np. rocznie zaledwie 30 techników medycznych, kropla w morzu potrzeb.  Imigracja nie może być więc docelowym rozwiązaniem.

W jakich obszarach opieki zdrowotnej rozwiązania cyfrowe mogą przynieść największe korzyści?

- Przede wszystkim w administracji, gdzie lekarze i inny personel medyczny wykonuje wiele prac niezwiązanych bezpośrednio z leczeniem. Proste prace, jak choćby rejestracja pacjentów, czy przygotowanie dokumentacji medycznej mogą przejąć rozwiązania cyfrowe, aplikacje i sztuczna inteligencja. Ale aby nastąpił wyraźny postęp w tym zakresie potrzebna jest cyfryzacja dokumentacji medycznej, co ciągle stanowi wyzwanie w wielu krajach. To uwolni czas lekarzy i innego personelu dedykowany wyłącznie leczeniu. Digitalizacja zastępuje też lekarzy umożliwiając szybszą i dokładniejszą diagnostykę bo ma w pamięci znacznie więcej przypadków chorób niż najlepszy nawet specjalista. To przekłada się na wcześniejsze wykrywanie wielu groźnych chorób. Wiele rozwiązań jest już dostępnych, problemem jest bariera mentalna, również po stronie lekarzy, których część tkwi ciągle w papierowym, analogowym świecie.

Ale oznacza to, że część diagnostów, czy radiologów starci pracę?

- To prawda, ale istnieje ogromne zapotrzebowanie na lekarzy innych specjalności, poza tym liczba radiologów kurczy się w skali świata, bo nie jest to atrakcyjny zawód. Mój sąsiad w Niemczech jest radiologiem diagnozującym tygodniowo 150 przypadków nowotworów. To stresujące. Byłby szczęśliwy gdyby cześć jego obowiązków przejęła technologia.

Czy opór przed cyfrową medycyną zostanie pokonany?

- Być może zajmie to jeszcze trochę czasu. Jednak mamy na świecie już przynajmniej dwa pokolenia ludzi, którzy nie znają innych rozwiązań jak tylko cyfrowe, będą więc porad i sposobów leczenia w sieci poszukiwać niejako w sposób naturalny, bo nie znają innych alternatyw. Kupują w niej ubrania, muzykę, filmy i gry więc sięganie po aplikacje medyczne staje się w tych warunkach zupełnie logiczne. Możemy się więc spodziewać szybkiego wzrostu popytu w tym zakresie.

Wydaje mi się, że to zbyt duży optymizm. Mamy coraz więcej innowacji, cyfrowych usług czy aplikacji, ale do zbudowania zintegrowanego cyfrowego systemu zdrowia chyba jeszcze daleko?

- Całościowe, holistyczne rozwiązania mogą stworzyć duzi gracze dysponujący kapitałem społecznego zaufania i współpracujący z administracją publiczną. Firmy te coraz bardziej absorbują innowacje oferowane przez startupy medyczne.

Pytaniem jest czy to będą dotychczasowe duże firmy medyczne czy farmaceutyczne czy raczej gracze technologiczny jak na przykład Amazon?

- Światowy rynek usług medycznych wart jest ponad 3 biliony dolarów, gracze technologiczni mają bardzo dużo danych o kliencie, z pewnością także o znaczeniu medycznym na pewno więc będą chcieli sporo tu ugrać. Zresztą Amazon podjął już w tym kierunku działania między innymi związane z systemem komunikacji głosowej Alexa. Możemy też niedługo usłyszeć o zamierzeniach Google czy Facebooka. Wszyscy oni mogą zaproponować usługi medyczne, lub dostęp do nich na zasadach subskrypcji jak robi to już wspomniany PingAn. Mają silne marki, którym ufa głównie młode pokolenie.

Czy to jednak powinien być docelowy sposób dostępu do usług medycznych w Europie?

- Mam co do tego wątpliwości. System amerykański w dużej mierze nastawiony jest na zysk, chiński wynika z kontroli społecznej. Europejskie wartości idą raczej  w kierunku poszanowania prywatności, prawa do ochrony danych osobowych, wynikają z europejskiego dziedzictwa i humanizmu, ale też doświadczenia totalitaryzmu. Mam przekonanie, że to powinno znaleźć odzwierciedlenie również w systemie cyfrowej służby zdrowia, który nie powinien zostać pozostawiony wyłącznie wolnej grze sił rynkowych. Myślę, że to rola Unii Europejskiej, aby wyznaczyć ramy tego systemu, który uwzględniałby interesy wszystkich interesariuszy.

Rozmawiał Mirosław Ciesielski

Rozmowa miała miejsce w czasie Infoshare w Gdańsku w maju 2019 r.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: medycyna | cyfryzacja | innowacje

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM