Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Cła mogą uderzyć rykoszetem w USA

Donald Trump uprawia politykę zagraniczną zadziornie i zawadiacko. Chętnie posługuje się orężem, jakim są cła. Im bliżej startu kampanii prezydenckiej, tym większa jest aktywność prezydenta, który zapowiedział, że zamierza ubiegać się o reelekcję. Ostre stanowisko wobec Chin i powrót problemów z Meksykiem mogą być elementem politycznej przedwyborczej gry. Ale czy taka polityka nie uderzy rykoszetem w amerykańską gospodarkę?

Wojna handlowa między USA a Chinami miała na celu zmianę polityki gospodarczej Chin. Stany Zjednoczone zarzucają chińskim firmom kradzież własności intelektualnej oraz wymuszanie transferów technologii od zagranicznych podmiotów. Trwający od dłuższego czasu konflikt doprowadził do tego, że oba kraje zaczęły nakładać wzajemnie cła na swoje towary.

Do niedawna prowadzone były negocjacje, które miały zażegnać spór handlowy, ale od czasu ostatniej podwyżki ceł na towary z Chin z 10 maja (obejmujące eksport wart 200 mld dol. rocznie) żadna ze stron nie ogłosiła planów kolejnych negocjacji na wysokim szczeblu. Prezydent Trump zarzucił władzom Chin złamanie uzgodnionych wcześniej ustaleń. Kilka dni temu Mike Pompeo, sekretarz stanu USA, wyjaśniał, że Stany Zjednoczone usiłują wyrównać szanse z Chinami w taki sposób, by przedsiębiorstwa z obu krajów mogły funkcjonować na równych zasadach.

Reklama

Pojawiają się co prawda mgliste zapowiedzi dotyczące ewentualnego spotkania podczas czerwcowego szczytu G20 w Osace prezydenta USA i przywódcy Chin Xi Jinpinga. Obaj politycy mieliby rozmawiać oczywiście o kwestiach związanych z handlem. Jednak póki co Chiny opracowują listę "nierzetelnych podmiotów", na której znajdują się amerykańskie firmy prowadzące działalność na terenie Chin. Rzecznik chińskiego ministerstwa handlu zapowiada, że mogą wobec nich zostać zastosowane "konieczne środki".

Chińczycy ogłosili, że wprowadzają od 1 czerwca cła odwetowe na produkty amerykańskie o wartości 60 mld dol., wynoszące od 5 do 25 proc. i obejmujące ponad 5 tys. amerykańskich produktów, w tym m.in. baterie, szpinak i kawę. Prezydent Trump podjął działania, które mają pomóc amerykańskim farmerom przetrwać wojnę handlową USA z Chinami. Plan zakłada przeznaczenie ok. 15 mld dol. dla tych farmerów, których mogą dotknąć cła nałożone przez Chiny.  

Meksyk znów na cenzurowanym

Nie ustały komentarze dotyczące polityki chińskiej, a już na czołówki serwisów informacyjnych wybiła się kwestia meksykańska. Trump zdecydował się nałożyć cła w wysokości 5 proc. od 10 czerwca na wszystkie produkty importowane z Meksyku. Stawki mają rosnąć w kolejnych miesiącach - do 10 proc. w lipcu, 15 proc. w sierpniu, 20 proc. we wrześniu i 25 proc. w październiku.

Wstrzymanie dalszej podwyżki ceł jest możliwe jednie w przypadku podjęcia przez meksykańskie władze rzeczywistych działań zmierzających do ograniczenia nielegalnego przekraczania granicy. - Jesteśmy przekonani, że Meksyk może i będzie działać szybko, aby pomóc USA zatrzymać ten długoterminowy, niebezpieczny i niesprawiedliwy problem - napisał Trump na Twitterze.

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador informował w poniedziałek, że liczy na podpisanie umowy z USA w sprawie ceł. Przedstawiciele tamtejszych władz ostrzegli,  że cła na import z Meksyku mogą okazać się bronią obosieczną. 

Walka z nielegalną prezydenturą była jednym z filarów prezydentury Donalda Trumpa. Podniesienie tej kwestii w przeddzień  startu kampanii prezydenckiej, zaplanowanego na 18 czerwca, nie jest przypadkowe. Jako problem trudny do rozwiązania w krótkim terminie, może być jednym z przewodnich motywów również najbliższej kampanii.

Zapowiedź wprowadzenia ceł na towary z Meksyku wywołała poruszenie na rynkach i turbulencje na amerykańskiej giełdzie, gdzie nerwowo zachowywały się kursy firm prowadzących działalność handlową z Meksykiem. Jak podaje agencja AP, amerykańskie cła i spodziewany odwet Meksyku zaszkodzą podmiotom sprzedającym importowane samochody, farmerom i operatorom linii kolejowych. Przy czym cła to nie tylko problem dla Meksyku, ale i dla wielu korporacji, które ulokowały tam centra produkcyjne z myślą o amerykańskim rynku.

A przecież to nie wszystko. Jeszcze do niedawna toczyła się debata na temat ceł na sprowadzane do USA auta. Ostatecznej decyzji w tej sprawie spodziewano się 18 maja, jednak Donald Trump odłożył ją o pół roku. USA rozważały stawki celne w wysokości 25 proc. Według przedstawionego w połowie lutego raportu sekretarza handlu, import może być zagrożeniem dla amerykańskich firm motoryzacyjnych, które tracą przewagę nad zagranicznymi dostawcami. Wskazywał na to malejący udział amerykańskich producentów w krajowym rynku.

Trump groził cłami na samochody Unii Europejskiej już wiosną 2018 roku. Zarzucił Unii, że blokuje sprzedaż aut ze Stanów Zjednoczonych w Europie. Cła najbardziej odczułyby firmy niemieckie, ale na wprowadzeniu opłat ucierpiałyby również polskie przedsiębiorstwa, które dostarczają części do niemieckich fabryk.

Cła to problem dla amerykańskiej gospodarki

- Polityka handlowa USA wpłynęła na zupełnie nowe wody. Używanie sankcji handlowych jako narzędzia do osiągania nieekonomicznych celów politycznych jest taktyką wnoszącą nową jakość - ocenia ekspert strategiczny Commerzbanku Ulrich Leuchtmann.

Ale każdy kij ma dwa końce. Według amerykańskiego banku Morgan Stanley, konflikt handlowy z Chinami może doprowadzić do recesji amerykańskiej gospodarki na początku przyszłego roku. Nałożenie ceł na ok. 300 mld dol. importu, który dziś jeszcze nie jest objęty dodatkowymi opłatami, może przesądzić o recesji. Analiza banku nie objęła jeszcze kwestii ceł na towary z Meksyku.

Z kolei National Association for Business Economics (NABE) oszacowało w swoim raporcie ryzyko rozpoczęcia recesji w USA w tym roku na 15 proc., a w przyszłym już na 60 proc. Raport powstał na bazie odpowiedzi uzyskanych od 53 ekonomistów. To pokazuje, w jaki sposób rynek postrzega tamtejszą sytuację gospodarczą.

Sygnałem wskazującym na obawy rynku jest ostatnie osłabienie dolara. Wcześniej amerykańska waluta zyskiwała na wartości, co potwierdzało, że rynek jest spokojny o tamtejszą gospodarkę. Jednak gdy na rynek napłynęły gorsze dane dla przemysłu w USA, trend się odwrócił. Dolar zaczął mocniej tanieć po wypowiedzi Jamesa Bullarda, szefa oddziału Rezerwy Federalnej z St. Louis, który oświadczył, że z obawy o sytuację w handlu i eskalację wojny handlowej Rezerwa Federalna może być zmuszona do cięcia stóp procentowych.

Wojny handlowe nie służą surowcom

Obawy o osłabienie kondycji globalnej gospodarki z kolei przekłada się na popyt na surowce i paliwa. Odczuł to już silnie rynek ropy. Ropa w USA na Nymex potaniała w trakcie czterech sesji o 10 proc. Od 23 kwietnia cena surowca straciła na wartości 20 proc. Rynek nie reagował na uspokajające komentarze saudyjskiego ministra energetyki Khalida Al-Faliha, który zapewnił, że zrobi wszystko, by ustabilizować rynki paliwowe.

- To, że uwagi saudyjskiego ministra nie poprawiły cen ropy, sugeruje, że inwestorzy bardziej skupili się teraz na poprawie napięć handlowych - poinformował Satoru Yoshida, analityk rynku towarowego w Rakuten Securities Inc. Jego zdanie ropa WTI może spaść poniżej 50 dol. za baryłkę zanim OPEC podejmie decyzję o przedłużeniu cięć produkcji na drugie półrocze.

Mniej więcej od połowy kwietnia tanieje też miedź, podstawowy metal przemysłowy wykorzystywany na szeroką skalę w przemyśle energetycznym i budowlanym. Jego cena spadła w tym czasie z ok. 6,5 tys. dol. za tonę do ok. 5,9 tys. dol. za tonę obecnie. Popyt na miedź jest postrzegany jako wskaźnik koniunktury przemysłu. Obecny spadek jest w znaczącym stopniu spowodowany obawami o spadek popytu ze strony Chin, które odpowiadają za prawie połowę światowego zużycia.

W dłuższej perspektywie eksperci spodziewają się wzrostu popytu na miedź w związku z rozwojem odnawialnych źródeł energii i elektromobilności. Oba te sektory wykazują duże zapotrzebowanie na czerwony metal. W dodatku światowe złoża stopniowo się wyczerpują. Póki co jednak producenci czekają na uspokojenie sytuacji na rynku.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Donald Trump | USA | polityka zagraniczna

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM