Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Technologie wywracają świat do góry nogami

Technologie zmienią wszystko – nasze życie, w tym także jego długość, biznes, przemysł, gospodarkę i społeczeństwo. I tyle tylko na razie wiemy, bo wciąż nie wiemy, w jaki sposób to wszystko zmienią. Dlatego musimy być bardzo ostrożni – przestrzegają uczestnicy debat Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Na co najbardziej musimy uważać?

Zacznijmy od zmian gospodarczych i społecznych. Niemal dokładnie rok temu Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował raport World Economic Outlook, a w nim bardzo ważną hipotezę. Analitycy MFW zastanawiali się, co jest odpowiedzialne za to, że w krajach rozwiniętych pogłębiają się nierówności i duża część społeczeństw nie skorzystała z niewątpliwego wzrostu gospodarek w ostatnich dekadach. Odpowiedź brzmi: postęp technologiczny. Ci którzy nadążają za nim, powiększają swoje dochody. Ci, którzy nie nadążają - je tracą.

Postęp technologiczny - jak zauważyła jeszcze wcześniej globalna firma doradcza McKinsey - stał się czwartym silnikiem globalizacji. Wcześniej były nimi handel międzynarodowy, swobodne przepływy kapitału i migracje. To jednak dynamiczne włączenie się tego czwartego silnika spowodowało spadek połowy udziału siły roboczej w dochodzie narodowym krajów rozwiniętych w ostatnim ćwierćwieczu.

Reklama

Co więcej - scenariusze na przyszłość pokazują, że technologie, takie jak na przykład masowe zastosowanie robotów w produkcji, wprowadzenie autonomicznych samochodów, sztuczna inteligencja czy wiele innych będą wpływały na zmniejszenie się liczby miejsc pracy i to na całym świecie. Wobec tego pojawia się pytanie - co będą robić ludzie, których zastąpią roboty?

- Nowe technologie nie tworzą nowych miejsc pracy. Jedno miejsce w nowej gospodarce powoduje likwidację więcej niż jednego miejsca w starej. Może się okazać, że pomimo kwalifikacji będzie nam ciężko znaleźć zatrudnienie. Prognozy mówią, że 800 mln ludzi przestanie mieć pracę w ciągu najbliższych 30 lat - mówił podczas EKG Tomasz Domagała, przewodniczący rady nadzorczej firmy inwestycyjnej TDJ.

Rzesza bezrobotnych może się powiększać

Dlatego powstała koncepcja dochodu podstawowego, który dostawałby każdy obywatel, niezależnie od statusu. Dochód ten miałby mu gwarantować niezbędne do życia minimum. Eksperyment z dochodem podstawowym prowadzony jest aktualnie w Finlandii.

- Dochód podstawowy w krajach rozwiniętych może być standardem w 2030 roku - dodał Tomasz Domagała.

Profesor Uniwersytetu w Pekinie Justin Yifu Lin, były wiceprezes Banku Światowego, nadaje szerszy kontekst zmianom gospodarczym i społecznym, które niosą technologie. Obliczył, że przed pierwszą rewolucją przemysłową, która rozpoczęła się w XVIII w. w Anglii, dochód naszej populacji podwoił się w ciągu 1400 lat. Teraz w krajach o wysokich dochodach wzrasta on o ok. 2 proc. rocznie, czyli podwaja się w ciągu ok. 30 lat.

- Młodzi ludzie mogą się bardzo wzbogacić, a jednocześnie problemem stają się nierówności dochodów. Trzeba znaleźć rozwiązanie, żeby technologie przynosiły korzyść wszystkim w społeczeństwie. Jeśli nie znajdziemy sposobu, żeby pomóc ludziom przejść te przemiany, wielu ludzi wypadnie z rewolucji technologicznej - powiedział Justin Yifu Lin.

W tym wszystkim państwo - podobnie jak Finlandia eksperymentująca z dochodem podstawowym - powinno wziąć odpowiedzialność za kilka obszarów - uważa Justin Yifu Lin. Powinno przede wszystkim promować te technologie, które przynoszą korzyści większości ludzi na świecie. Wspierać przedsiębiorców tworzących takie technologie, na przykład poprzez tworzenie centrów inkubacji, a następnie wspierać wejścia kapitału do tych przedsiębiorstw. W końcu powinno wspierać badania, gdyż wielu przedsiębiorców interesuje się końcowym produktem, mniej natomiast badaniami. Bo badania to koszty.

Kolejny obszar to poprawa kształcenia po to, żeby ludzie potrafili wdrażać technologie i ich używać. Wreszcie rząd powinien zapewniać wsparcie pracownikom przechodzącym z przestarzałych branż do nowych. 

- Redystrybucja dochodów jest kolejną rola państwa. Powinna być prowadzona przez opodatkowanie najbogatszych, wsparcie kształcenia i wsparcie tych osób, które poniosą straty na rewolucji technologicznej - mówił Justin Yifu Lin.

Zmiana technologiczna i jej trudny do przewidzenia kierunek rzucają rękawicę całej "starej" gospodarce, która poszukuje dróg transformacji. Dotyczy to wszystkich branż i przedsiębiorstw. Co stanie się z tymi, którzy zostaną w tyle?

- Wszyscy będą się zmieniać. Wszyscy, którzy się nie zmieniają, już umarli, tylko jeszcze o tym nie wiedzą - mówił prezes ING BŚK Brunon Bartkiewicz.

Ale jak się zmieniać i prowadzić firmę w warunkach totalnej zmiany?

To pytanie zadają sobie zarządzający wielkimi koncernami i małymi przedsiębiorstwami. Nikt z nich nie zna odpowiedzi na pytanie, jak będzie funkcjonować jego branża czy firma za kolejne 10 lat. I czy w ogóle będzie istnieć.

- Jak wygląda przyszłość przemysłu motoryzacyjnego? Nikt tego nie wie - powiedział Ramzi Ben Romdhane, dyrektor zarządzający działem innowacji w Renault-Nissan.

- Nie mam pojęcia, jak będzie wyglądała bankowość w 2030 roku (...) Ale możemy starać się wydobyć maksymalną wartość z sieci mózgów - dodał Brunon Bartkiewicz.

- Musimy wprowadzać nowe zasady planowania, budowania scenariuszy. Chodzi nie tyle o sam plan, tylko o proces planowania, o to, żeby uruchomić wyobraźnię jeśli chodzi o potencjalne scenariusze - mówiła Dominika Bettman, prezes polskiej spółki Siemensa.

To nie wszystko, bowiem miary adekwatne do "starej gospodarki" też zupełnie nie pasują do tej nowej, "cyfrowej". Od pewnego czasu kwestionowany jest już pomiar postępu poprzez zmianę PKB. Ale adekwatnych miar dla gospodarki cyfrowej jeszcze nie wymyślono. Wspomniany już MFW ogłosił niedawno raport, z którego wynika, że zupełnie wymyka się ona statystykom, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

- Pojęcia, mierniki efektywności gospodarczej musza zostać przebudowane. Pojęcia takie jak przedsiębiorstwo czy edukacja podlegają zmianie (...) Na przykład nad zmianami klimatu zapanujemy, jeśli odłożymy na półkę stare wskaźniki efektywności ekonomicznej - mówił Brunon Bartkiewicz.

- Musimy przejść od organizacji nastawionej na jak najszybszy zysk do takiej, która się uczy i najlepiej kształci pracowników - dodała Jowita Michalska, prezes fundacji Digital Univesity.

Zmiana technologiczna przyspiesza, a to stawia pod coraz większą presją firmy. A będzie przyspieszać jeszcze bardziej.

- Element time-to-market (szybkość wprowadzania produktu na rynek) staje się kluczowy - mówił Otto Preiss, wiceprezes ds. cyfryzacji w koncernie ABB.

Coraz szybsze procesory pozwalają analizować ogromne zbiory danych, dzięki czemu rozwija się sztuczna inteligencja. Niewykluczone, że w tym roku IBM udostępni usługę kwantową w chmurze o zupełnie nieznanych dotąd mocach obliczeniowych. Laboratoria Google zrobiły parę lat temu eksperyment polegający na tym, że dwa komputery "rozmawiały" ze sobą równocześnie "ucząc się" wzajemnie swojej mowy, składającej się z zer i jedynek. W pewnym momencie ludzie, którzy je zaprogramowali, przestali już ją rozumieć.

- Sam nie doceniałem, jaka to wielka szansa dla gospodarki i jakie wielkie zagrożenie. Musimy uważać, żeby komputery nas nie zaskoczyły, póki mamy nad nimi kontrolę - mówił Tomasz Domagała.

Biotechnologie, technologie biochemiczne wsparte komputerowymi oraz sztuczną inteligencją zmieniają medycynę i produkcję leków. W tej dziedzinie zmiana może mieć bardzo daleko idące skutki, na przykład doprowadzić do zindywidualizowanego leczenia pacjentów.

- Jako firma farmaceutyczna przeszliśmy ogromną rewolucję technologiczną, związaną z ludzkim genomem. Mamy wiele danych jeśli chodzi o genom ludzki, możemy go lepiej przeanalizować, ale widzimy, że jest to powiązane z bezpieczeństwem danych - powiedziała Gabriele Grom, wiceprezes firmy MSD w Europie Środkowo-Wschodniej.

Z jednej strony rewolucja technologiczna karmi się danymi i ich analizą. Im więcej będzie miała tego pokarmu, tym będzie przebiegać sprawniej i szybciej. Z drugiej strony zapewnienie ochrony danych nie dotyczy tylko branży usług medycznych. Także finansowych i wszystkich innych.

- Musimy zapewnić klientów i ludzi, że poważnie traktujemy bezpieczeństwo i poufność danych - dodał Otto Preiss.

O tym wszystkim nie da się już myśleć w skali firmy, gospodarki czy kraju. Trzeba myśleć w skali całego świata.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: technologie | robotyzacja | automatyzacja | rynek pracy | nowe technologie

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM