Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Polska włącza się w globalny wyścig o talenty

W dobie, gdy o przewadze konkurencyjnej państw decydują coraz bardziej technologie i innowacje przyciąganie międzynarodowych talentów ma kluczowe znaczenie. Polska na tym tle wypada na razie blado – zdecydowanie bardziej oddaje niż przyciąga talenty, szczególnie w zakresie nauk ścisłych i programowania. Rysuje się jednak szansa na powolne odwrócenie trendów.

Aż 77 proc. ankietowanych przez firmę konsultingową PwC prezesów globalnych firm uważa, że pozyskiwanie wysoko wykwalifikowanych fachowców, szczególnie w zakresie nauk technicznych i ścisłych (STEM) stanowi największe wyzwanie dla rozwoju biznesu. Problem z tym mają praktycznie wszystkie kraje rozwinięte, mimo że w większości mogą pochwalić się dodatnim saldem migracji talentów. Ludność w państwach OECD stanowi jedną piątą globalnej populacji, ale kraje te zdołały przyciągnąć prawie 70 proc. wysokokwalifikowanych migrantów - czyli ponad 30 mln osób. To skutek koncentracji najlepszych uniwersytetów, działalności firm technologicznych i centrów badawczych, lepszych warunków i perspektyw życiowych, ale także świadomej polityki.

Reklama

Wyniki i osiągnięcia krajów takich jak USA, Wielka Brytania czy Szwajcaria są w zauważalnej części skutkiem pracy zagranicznych specjalistów. W Ameryce 50 proc. start-upów technologicznych zakładanych jest przez obcokrajowców. Tylko połowa powojennych amerykańskich laureatów Nagrody Nobla z dziedziny nauk ścisłych i ekonomii urodziła się w USA. Imigranci stanowią 57 proc. naukowców zatrudnionych w Szwajcarii, 45 proc. w Australii i 38 proc. w USA. Ale nawet te kraje nie są w stanie zaspokoić swojego popytu na siłę roboczą o najwyższych kwalifikacjach i doświadczają jej emigracji. W 2016 roku w USA firmy poszukiwały ponad 3 miliony specjalistów z obszaru STEM, jednak studia z tego zakresu skończyło zaledwie 568 tys. osób. Dlatego budzą protesty zamierzenia Donalda Trumpa dotyczące zahamowania imigracji. W kwietniu grupa lobbingowa FWD.us, do której należą miedzy innymi Mark Zuckerberg i Bill Gates w wydanym oświadczeniu stwierdziła, że ograniczenie napływu zagranicznych talentów będzie miało dewastujący skutek dla amerykańskiego wzrostu gospodarczego. Z kolei W. Brytania, która jest beneficjentem imigracji również doświadcza ucieczki talentów - ponad milion z nich opuściło rodzimy kraj w ciągu kilku ostatnich lat.

W procesie przyciągania talentów nie chodzi jednak tylko o twardą, techniczną wiedzę. Imigranci wnoszą inne spojrzenie na rozwiązywanie problemów i odmienne doświadczenia kulturowe, a to dobra gleba dla innowacji i ekspansji na rynki zagraniczne. Zróżnicowanie kapitału ludzkiego pod względem płci, kultury i pochodzenia ma więc głęboki sens z punktu widzenia funkcjonowania firm i osiągania wyników. Dane McKinsey udowadniają, że firmy wykorzystujące różnorodność talentów osiągają wyniki finansowe, mierzone wartością EBITA, o 35 proc. lepsze niż średnia w ich branży. Natomiast badania Center for Talent Innovation pokazują, że przedsiębiorstwa, które wykorzystują dwa wymiary różnorodności (tzw. odziedziczoną i zdobytą) mają 75 proc. więcej szans na wdrożenie innowacji, 70 proc. większe prawdopodobieństwo wejścia na nowe rynki i 40 proc. więcej szans na powiększenie udziałów w aktualnych rynkach niż ich odpowiednicy nie stosujący zasad różnorodności w procesie zatrudniania. Wystarczy jeden, akceptowalny przez kilkuosobowy zespół odmienny pod względem kulturowym, etnicznym lub religijnym pracownik, aby prawdopodobieństwo zrozumienia potrzeb ostatecznego klienta w tym zespole wzrosło o 144 proc. Zespoły takie również mniej obawiają się porażek i są bardziej gotowe podejmować trudne wyzwania.

Krajami najlepiej przyciągającymi talenty są Szwajcaria, Singapur, Stany Zjednoczone, Norwegia i Szwecja. Takie są wyniki tegorocznego Globalnego Rankingu Przyciągania Talentów (GTCI) sporządzonego pod kierunkiem uznanej szkoły biznesu INSEAD. Wzięto w nim pod uwagę kilkadziesiąt wskaźników zgrupowanych w sześć kategorii. Należą do nich: czynniki prawne, poziom otwartości kraju na obce kultury, wsparcie pochodzące od systemu edukacji, jakość życia oraz wskaźniki związane z pozyskiwaniem talentów technicznych i menedżerskich. Warto zauważyć, że istnieje ścisły związek wyników rankingu GTCI z indeksem innowacyjności poszczególnych krajów sporządzonym przez Światowe Forum Ekonomiczne (WEF). Szwajcaria zajmuje w nim pierwsze miejsce, Singapur dziewiąte, USA są na drugiej pozycji, Szwecja na siódmej, a Norwegia na 14 miejscu. Przyciąganie i "hodowanie" zagranicznych talentów przekłada się więc niemal wprost na konkurencyjność w obszarze innowacji. Jeśli się natomiast weźmie pod uwagę miasta najbardziej przyciągające zagraniczne talenty to najlepiej wypadają: Zurych, Sztokholm, Oslo, Kopenhaga i Helsinki.

Polska w globalnej walce o talenty zajęła 39. miejsce spośród 119. sklasyfikowanych państw. Pod względem innowacyjności WEF lokuje nas na 59. miejscu. Najniżej według indeksu GTCI, dopiero na 119. miejscu, zostaliśmy ulokowaniu pod względem tolerancji dla imigrantów, bardzo słabo też wypadamy w aspekcie przeciwdziałania drenażowi mózgów, bo Polska ma mocno ujemny bilans w tym zakresie - niewiele talentów przyjmujemy, wielu rodzimych specjalistów emigruje - dość powiedzieć, że opuściło nasz kraj ponad 30 tys. naukowców w poszukiwaniu lepszych warunków do badań i życia (pensja adiunkta z doktoratem nie jest wyższa od płacy kasjera w Lidlu czy Biedronce). Wiele młodych firm działa również poza polskimi granicami, szczególnie w Londynie, gdzie znajduje lepsze warunki rozwoju, bo w Polsce relacje na linii pracodawca-pracownik i firma-administracja państwowa są oceniane nisko (odpowiednio 82. i 86. miejsce). Słabo do tej pory przyciągaliśmy talenty (61. pozycja) nie posiadając żadnej polityki w tym zakresie. W tych warunkach fakt, że w polskim młodym sektorze technologicznym zatrudnionych jest wg badań fundacji StartupPoland około 20 proc. obcokrajowców (głównie Ukraińców i Brytyjczyków) można uznać za sukces.

Podejmowane są jednak pierwsze kroki, żeby to zmienić. Wskazują na to nowe inicjatywy. Poland Prize to właśnie ogłoszony program adresowany do zagranicznych firm technologicznych. Dzięki niemu - mówi minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz - będzie można w bezpieczny sposób zapraszać specjalistów spoza UE do Polski. Otrzymają oni wsparcie finansowe i pomoc w osiedleniu się. Może to być konkurencją w stosunku do innych państw jak chociażby Niemcy czy Estonia. Z kolei program "Polskie Powroty" adresowany jest do polskich naukowców pracujących zagranicą, który wdraża Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej. Wsparcie polega na finansowaniu wynagrodzenia polskiego uczonego oraz dwuosobowej grupy projektowej wraz z kosztami pracodawcy nawet przez okres 4 lat. Wypada mieć nadzieję, że to początki budowy prawdziwie międzynarodowego hubu naukowo-technologicznego w Polsce, ważna jednak jest również ogólnopolska promocja klimatu w tym zakresie. Postawy społeczne zmieniają się bowiem powoli.

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska | inwestycje w innowacje | Start-up

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM