Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Jak uczynić życie start-upu prostym i przyjemnym

Rząd rozpoczął konsultacje projektu ustawy, która ma pozwolić na zakładanie prostych spółek akcyjnych z minimalnym kapitałem zaczynającym się od złotego. Jako wkład do spółki zaliczyć będzie można pracę i wiedzę. Ta zmiana ma ułatwić powstawanie i działalność innowacyjnych firm, czyli start-upów.

- Start-upy, czyli młode spółki technologiczne, potrzebują od polskiego Kodeksu spółek handlowych zasadniczych uproszczeń - mówi Interii Julia Krysztofiak-Szopa, prezes Fundacji Startup Poland.

Przygotowany już przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii projekt zmian w Kodeksie spółek handlowych trafił w maju do publicznych konsultacji. Jakie zmiany zawiera i czy są one faktycznie zgodne z propozycjami i potrzebami, które już od dawna zgłaszali twórcy i założyciele start-upów?

Wysoki mur

Prosta spółka akcyjna (PSA) ma łączyć zalety spółki akcyjnej oraz spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, a równocześnie unikać ich wad - związanych z wysokości kapitału, wymogami rejestracyjnymi, konieczności powoływania organów oraz tworzenia struktur organizacyjnych i administracyjnych, a także wymaganej struktury majątkowej.

Reklama

Właśnie same słowa - organy, wymogi i struktury - brzmią już nieprzyjaźnie. A gdy zaczniemy przekładać je na praktykę, okazuje się, że tworzą wysoki mur, nie do przeoczenia przez młodą firmę, której w dodatku nie stać na wynajęcie wykwalifikowanych konsultantów. Idea projektu była więc taka - obniżyć koszty zakładania, a potem prowadzenia spółki, uprościć procedury jak tylko się da, a równocześnie zapewnić ochronę tych, którzy na przykład zdecydują się pożyczyć takiej spółce pieniądze, by przy okazji pomocy start-upom nie powstawały małe firmy-krzaczki swobodnie wyciągające pieniądze skąd się tylko da.

"PSA ma być nowoczesną spółką niepubliczną dla nowoczesnej gospodarki. Ma ona łączyć ograniczoną odpowiedzialność wspólników za zobowiązania spółki z dużą dozą elastyczności, zarówno jeśli chodzi o kształtowanie wzajemnych relacji pomiędzy wspólnikami, jak i systemu zarządzania taką spółką" - napisało ministerstwo w uzasadnieniu projektu ustawy.

"Tę nową konstrukcję spółki cechować ma, z jednej strony, brak nadmiernych formalności związanych z jej zakładaniem, a z drugiej strony, nowoczesny mechanizm ochrony wierzycieli spółki oparty o zakaz dokonywania świadczeń na rzecz wspólników, które zagrażałyby wypłacalności spółki" - dodano.

- Projekt Prostej Spółki Akcyjnej wydaje się dobrze adresować te dwie kluczowe potrzeby, a także wiele innych życzeń start-upów. Zapewnia szeroką swobodę umów, dopuszcza fakultatywną radę nadzorczą, umożliwia elektroniczną rejestrację spółki. Dopuszcza wnoszenie wkładów w postaci pracy i usług. Umożliwia zbycie akcji w formie elektronicznej, co otwiera też drogę do obrotu akcjami na platformach blockchainowych. Last but not least, PSA jest tania do założenia, w przeciwieństwie do tradycyjnej spółki akcyjnej - komentuje Julia Krysztofiak-Szopa.

Zakładanie PSA ma być niemal tak proste jak zakładanie jednoosobowej działalności gospodarczej. Spółki akcyjnej nie można na przykład zarejestrować elektronicznie. PSA zarejestrować będzie można przez Internet. Podobnie można będzie zarejestrować wkłady pieniężne i niepieniężne wspólników. Akt notarialny, który w zwyczajnych spółkach akcyjnych i z o.o. bywa często konieczny, tu będzie wymagany jedynie przy wnoszeniu nieruchomości.

Co najważniejsze, przed rejestracją PSA udziałowcy nie będą musieli do niej wnieść żadnych wkładów. W spółkach z o.o. musi to być co najmniej 5 tys. zł, a w akcyjnych - znacznie więcej, bo 25 tys. zł. W nich w dodatku fakt ten musi być zbadany przez biegłego rewidenta. Wspólnikom PSA ma być też zapewniona swoboda umów, podczas gdy w spółkach z o.o. ogranicza ją gąszcz przepisów, przez które trudno się przedrzeć. W spółkach akcyjnych dozwolone są jedynie takie umowy, na jakie pozwala statut.

Jeden złoty

Założenie PSA nie tylko ma nie wymagać zbędnej mitręgi, lecz ma też być zdecydowanie tańsze. Będzie ją można założyć, wkładając kapitał już w wysokości jednego złotego. W spółce z o.o. minimalny kapitał wynosi 5 tys. zł, a w akcyjnej - 100 tys. zł. Jeśli wspólnicy będą chcieli podnieść kapitał, nie muszą zmieniać samej umowy o założeniu spółki, czyli jej fundamentów. W innego typu spółkach trzeba zmieniać podstawową umowę spółki lub statut, a w ten sposób znowu wspólnikom kłania się notariusz.

Akcjonariusze PSA mogą w zasadzie nie wkładać do niej żadnych pieniędzy przez trzy lata prócz założycielskiego złotego. Jeśli jednak na to się zdecydują, wartość majątkową może mieć każdy wkład, w tym świadczenie pracy lub usług. Swój wkład każdy udziałowiec może wycofać ze spółki kiedy tylko zechce.

Ale uwaga - pod warunkiem, że wypłata nie zagrozi wypłacalności samej spółki. Zmniejszenia kapitału spółki - gdyby do takich doszło - musiałyby być jednak zarejestrowane przez sąd rejestrowy. Akcje PSA będą mieć postać niematerialną i "przechowywane" będą w rejestrach bankowych lub notarialnych. Uzasadnienie projektu przyznaje, że będzie to kosztować, ale stwierdza, że niewiele. 

Do zarządzania PSA nie trzeba będzie tworzyć osobno zarządu, a osobno rady nadzorczej - obie te funkcje może sprawować jeden organ, co na etapie, kiedy spółka już działa, znacznie obniża koszty i oszczędza czas. Zarząd może być jednoosobowy, a rady nadzorczej w ogóle powoływać nie trzeba, bo akcjonariusze będą mieć prawo indywidualnej kontroli. Uchwały mogą podejmować zdalnie na walnym zgromadzeniu prowadzonym przez Internet, zwoływanym wcześniej na przykład mailem. Uchwały walnego nie muszą być protokołowane przez notariusza, jak to jest w spółkach akcyjnych.

Zakładający spółkę będą mieć całkowitą swobodę w kształtowaniu umowy. Mogą na przykład umówić się, że nie zabraniają sobie nawzajem prowadzić innej działalności gospodarczej, nawet konkurencyjnej. 

Szefowa fundacji Startup Poland zwraca uwagę na jeszcze dwa rozwiązania, które ułatwią funkcjonowanie start-upów nie tylko na etapie zakładania czy rozwijania działalności, ale także zbierania kapitału na inwestycje oraz wyceny pracy i wiedzy pracowników. 

- Po pierwsze, chodzi o możliwość prostego przeprowadzania inwestycji w oparciu o dług konwertowany (convertible notes). To standardowy sposób inwestycji venture capital na świecie, a w Polsce, w spółce z o.o. jest niepotrzebnie skomplikowany pod względem formalności i liczby wycieczek do notariusza. Po drugie, w obecnej spółce z o.o. nie da się w łatwy sposób wynagradzać pracowników opcjami na udziały w spółce (equity stock options pool, ESOP), a to ten mechanizm pozwala motywować najlepszych pracowników do pracy nad spółką - mówi Interii Julia Krysztofiak-Szopa. 

To wszystko bonusy dla założycieli. Ale jak chronić tych, którzy w spółkę zaangażują pieniądze, a przecież wiadomo, że start-upy zakłada się po to, żeby szybko rosły, a przy tym zazwyczaj same nie mają kapitału? Założycielska złotówka, wiedza i praca to nie wszystko, żeby zrobić biznes. Badania fundacji Startup Poland pokazują, że zdecydowana większość finansowania pochodzi ze środków własnych założycieli, a bardzo często pieniądze pożyczane są od rodziny.

Start-up to pomył na wydaniu, czekający na pieniądze, które pozwolą go zrealizować. Żeby więc chronić wierzycieli, wprowadzono przede wszystkim obowiązek oszczędzania. PSA musi tworzyć rezerwę 8 proc. zysku, do wysokości 5 proc. zobowiązań z zatwierdzonego sprawozdania finansowego za poprzedni rok. Zakazane są też wypłaty zagrażające wypłacalności spółki i świadczenia na rzecz akcjonariuszy, które nie odpowiadają wartości godziwej świadczenia wzajemnego. Straty trzeba pokrywać w pierwszej kolejności. Jeśli się pojawią, PSA musi je pokryć z funduszy przeznaczanych na dywidendy, a jeśli ich zabraknie - to właśnie z tworzonej obowiązkowo rezerwy.

"Projektowany przepis art. 30015 § 5 wprowadza nową w prawie polskim instytucję zakazu świadczeń zagrażających wypłacalności spółki jako dodatkową przesłankę legalności wypłaty dywidendy przez spółkę, a przez odesłania zawarte w art. 30017 zd. 2, art. 30041 § 3 i art. 30043 - także innych świadczeń spełnianych pod tytułami korporacyjnymi (zaliczka na poczet dywidendy, spłata umorzeniowa i cena nabycia przez spółkę własnych akcji)" - napisało ministerstwo w uzasadnieniu.

Może się okazać, że założona przez nas PSA okaże się niewypałem. Pomysły są, ale nikt ich nie chce kupić. Co wtedy? Spółkę łatwo można zlikwidować. Wystarczy uchwała zgromadzenia akcjonariuszy podjęta większością 3/4 głosów. Pozostali akcjonariusze mogą też przekazać cały majątek spółki na rzecz jednego z akcjonariuszy, ale zobowiązać go do zapłacenia im za to i spłacenia wierzycieli.

W projekcie ustawy nie ma kwestii związanych z podatkami. A wiadomo, że to właśnie one niejednokrotnie decydują o tym, czy działalność gospodarcza jest w ogóle opłacalna, czy też nie.

- Fundacja Startup Poland konsultowała projekt ze środowiskiem start-upów i inwestorów venture capital i środowisko przyjmuje go z dużym optymizmem. Z zastrzeżeniem oczywiście, że kwestie podatkowe, które na pewno wokół PSA się pojawią, nie uczynią tej formy prawnej nieatrakcyjną podatkowo - mówi Julia Krysztofiak-Szopa.

Wiadomo jednak, że rząd planuje od przyszłego roku obniżkę podatku CIT dla małych spółek i rozciągnięcie zasad ulgi na badania i rozwój na etap komercjalizacji tych badań. W tej chwili szczegóły nie są jeszcze znane i to od nich zależy, czy PSA będzie faktycznie tworem przyjaznym dla twórców innowacji i dla inwestorów.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM