Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Po fuzji Orlenu i Lotosu możliwe kolejne akwizycje

Fuzja Orlenu i Lotosu to ważny, ale nie ostatni krok w kierunku rozbudowy koncernu. W dłuższym terminie konieczne będą dalsze akwizycje w różnych obszarach biznesowych, bo na rynku zachodzą potężne zmiany. W obliczu rozwoju elektromobilności, rozwoju napędów alternatywnych, firmy paliwowe muszą szukać różnych opcji na przyszłość.

Do połączenia krajowych firm rafineryjnych powinno było dojść dużo wcześniej, dzięki temu pozycja podmiotu w regionie byłaby silniejsza - twierdzą zgodnie uczestnicy debaty poświęconej fuzji, jaka odbyła się podczas kongresu 590 w Rzeszowie.

- Ten temat zawsze był na agendzie jako długoterminowy cel strategiczny. Dziś branża oil & gas stoi przed wyzwaniami związanymi z elektromobilnością, zastępowaniem paliw kopalnych alternatywnymi źródłami energii - powiedział Robert Śleszyński, dyrektor biura inwestycji kapitałowych w PKN Orlen. Jego zdaniem trendy, z którymi musi zmierzyć się sektor, są mocnym argumentem za przeprowadzeniem połączenia.

Reklama

Umacniać się w regionie

Dzięki fuzji łatwiej będzie firmom budować wspólnie politykę wobec konkurencji. Nie chodzi przy tym tylko o to, by być silniejszym na rynku krajowym, ale patrzeć na rozwój w szerszej, europejskiej skali. - Grupa Orlenu realizuje już ponad dwie trzecie przychodów poza Polską - poinformował Śleszyński. Przekonywał, że umacnianie pozycji w regionie jest konieczne, bo w miarę jak będzie spadał popyt na tradycyjne paliwa, nie będzie miejsca dla tylu graczy w  regionie. - To powinno być zrobione już dawno. Dziś jest ostatni moment, by dokonać takiej konsolidacji - podsumował.

Śleszyński mówił o przewagach wynikających ze wspólnej polityki inwestycyjnej i akwizycyjnej, bo na zakładanym przejęciu Lotosu zakupy rynkowe się nie skończą. - Musimy pochylić nad strategią długoterminową. Rozpychanie w regionie oznacza kolejne akwizycje. Podmiot ze wspólną polityką rozwojową lepiej odpowie na wyzwania cywilizacyjne - przekonywał Śleszyński. - Konieczne jest przyspieszenie tempa rozwoju w różnych obszarach: chemia, petrochemia, energetyka. Te plany są wewnętrznie przygotowywane, mamy pomysły, by w długim terminie odpowiedzieć na megatrendy - dodał.

Zwrócił również uwagę na liczne synergie - kosztowe, operacyjne, wynikające z optymalizacji logistyki. Podkreślał też potencjał intelektualny Lotosu.

Także przedstawiciel Lotosu wskazywał na potrzebę fuzji. - To proces niezbędny dla polskiej gospodarki. Przy takiej działalności tylko duży może zająć dobrą pozycję na rynku. Przy czym nawet ten połączony podmiot wciąż nie będzie ogromny w skali międzynarodowej. Będziemy się jednak mogli mierzyć z wyzwaniami inwestycyjnymi na poziomie Europy Środkowej - przekonywał Krzysztof Nowicki, prezes Lotos Oil.

Skorzystają również inne branże

W podobnym tonie wypowiada się prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, Tomasz Zieliński. Uważa on, że powstanie większego koncernu będzie korzystne także dla sektora chemicznego w Polsce, który zaopatruje się w krajowych rafineriach w różne produkty. Skutkiem połączenia może być  bogatsza oferta i większa dostępność towarów.

To ważne tym bardziej, że w sektorze chemikaliów w Polsce wciąż utrzymuje się deficyt w handlu zagranicznym. - Po fuzji PKN będzie mógł zaoferować dużo więcej możliwości współpracy nie tylko  odbiorcom surowców, ale też dostawcom myśli technologicznej, aparatury, urządzeń, rozwiązań badawczo-rozwojowych. Wszyscy czekają na decyzje Komisji Europejskiej w tej sprawie - powiedział Zieliński.

Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, zwrócił uwagę, że większy podmiot będzie miał większe możliwości pozyskania atrakcyjnego finasowania. A to czynnik będzie niezwykle istotny, biorąc pod uwagę czekające spółki inwestycje. - Większy podmiot to szansa na poprawę efektywności, masy zysków, wytwarzanej przez firmy gotówki. To przejście do ligi firm, które są w polu zainteresowania inwestorów światowych - powiedział.

Fuzja to wyzwania

Dietl zastrzegł, że fuzja nie jest prostym procesem. - Statystyki są nieubłagane: 80 proc fuzji spółek giełdowych na najbardziej rozwiniętych rynkach nie generuje wartości dla akcjonariuszy. Spółki przejdą w momencie połączenia prawdziwy test. Życzyłbym, by jak najkrócej połączone podmioty zajmowały się sobą i jak najszybciej zajęły się dalszym rozwojem - poinformował.

Śleszyński zapewnił, że PKN przygotowuje się do jak najsprawniejszego przeprowadzenia operacji. - Historia Orlenu to historia fuzji i przejęć. Ta historia pozwala nam wyciągać wnioski i dobrze planować kolejne kroki - powiedział.

Na rynku pojawiają się jednak również obawy związane z fuzją, a konkretnie strach przed wzrostem cen paliw. Duży połączony podmiot może bowiem dyktować ceny na rynku. Tomasz Zieliński przekonuje jednak, że nie ma się czego bać. - Ceny finalne, marżowość, zarówno jeśli chodzi o paliwa jak i produkty petrochemiczne, są kształtowane przez notowania ropy, jest tu pełna korelacja - poinformował.

Komisja Europejska podawała, że ma czas na decyzję w sprawie połączenia Orlenu i Lotosu do 22 stycznia 2020 roku. W międzyczasie uznała jednak, że konieczne będzie zebranie dodatkowych informacji na temat fuzji i jej skutków i zastosowała procedurę "stop the clock".

Orlen nie czuję się zaniepokojony tą sytuacją. - Procedura "stop the clock" jest w takich dużych procesach transakcjach standardowa. My wiedzieliśmy, że to nastąpi - powiedział Śleszyński. Liczy on, że mimo wszystko Komisja dotrzyma terminu, a nawet - być może - wyda zgodę wcześniej.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lotos S.A. | Orlen | fuzja | rynek paliwowy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM