Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

PKO BP zacznie działać na Słowacji

W Czechach obsługujemy około 100 firm, z czego prawie 80 proc. jest klientami PKO BP także w Polsce. Jednocześnie przychodzą do nas klienci czescy i słowaccy, a także koncerny międzynarodowe, które operują na tych rynkach - mówi Interii Remigiusz Górski, dyrektor oddziału PKO Banku Polskiego w Pradze.


Kieruje pan czeskim oddziałem banku PKO BP, a wkrótce ma zostać uruchomiony także oddział na Słowacji. Kiedy dokładnie?

- Planujemy rozpoczęcie działalności operacyjnej na Słowacji w czwartym kwartale tego roku. Będziemy działać podobnie jak wiele polskich firm na tamtym rynku, które centrum decyzyjne mają w Pradze, a mniejszy oddział w Bratysławie. PKO Bank Polski przyjmie podobny model, ale na obu rynkach będziemy oferować pełną obsługę. To o tyle łatwiejsze, że otwierając oddział na Słowacji nie musimy badać rynku od początku, działamy w Czechach 2 lata i znamy już portfolio zainteresowanych firm.

Reklama


Jak w praktyce będzie wyglądała obsługa tych klientów?

- Tak jak w przypadku oddziału czeskiego będziemy działać poprzez doradców bankowych, którzy do dyspozycji mają całą paletę produktów bankowości korporacyjnej dedykowaną dla tych rynków. Klient słowacki i czeski otrzyma taki sam standard i jakość obsługi co klienci PKO Banku Polskiego w Polsce. To, że pewne procesy back office obsługiwane są w centrali w Polsce nie będzie dla klientów zauważalne.

Czy tamte rynki i firmy działają podobnie do polskiego?

- Rynek naszych południowych sąsiadów już w latach 90-tych był dla polskich firm jednym z pierwszych rynków ekspansji przed wchodzeniem do innych krajów i sprawdzaniem czy są w stanie konkurować.  Dziś polskie firmy są tam obecne niemal we wszystkich branżach. Wiadomo, że Niemcy są naszym największym partnerem handlowym i oczywiście patrząc na udział Czech w polskim eksporcie pozycje naszych dwóch sąsiadów są nieporównywalne.  Jeśli natomiast wzięlibyśmy pod uwagę wielkość czeskiego rynku, to jest on najmocniej spenetrowany przez polskie firmy, nie tylko poprzez eksport, ale także przez budowę nowych biznesów.

Czy biznes prowadzi się tam podobnie jak w Polsce czy jednak jest inna specyfika?

- Czeski rynek jest specyficzny, bo ludzie są relatywnie zamożni, a jednocześnie na tle innych krajów, konsumenci są bardzo wrażliwi na cenę. To jeden z powodów, dla których trafia tam dużo polskiej żywności,  mebli, odzieży, sieci obuwniczych , a także produktów branży budowlanej i wykończeniowej oferującej m.in. okna czy drzwi . Polskie produkty mają bardzo dobrą relację ceny do jakości.

- Tak jest w nieomal wszystkich segmentach. Nie znam branży, od handlowej do usługowej, gdzie nie ma polskich firm. Nasze fabryki dostarczają do Czech m.in. części samochodowe, a warto podkreślić, że jeszcze do niedawna to Czechy były uznawane za jednego z największych producentów środków transportu publicznego. Obecnie, to my sprzedajemy tam autobusy i tabor kolejowy.

Jeśli polskie firmy tak dobrze radzą sobie na czeskim rynku, to czy oddział polskiego banku jest tam w ogóle potrzebny? W czym może ułatwić operowanie na tamtejszym rynku?

- Po pierwsze gros z tych firm zna ofertę PKO Banku Polskiego w Polsce, więc dużym ułatwieniem jest możliwość korzystania z analogicznych produktów czy usług również w Czechach. Firmy nie muszą iść do lokalnego banku, a rozmawiają z instytucją z którą mają już wypracowane relacje. Jedną z kluczowych korzyści są także szybsze i tańsze rozliczenia, co ma ogromne znaczenie w przypadku firm. Oczywiście jako oddział liczymy też na firmy czeskie i słowackie, które są zainteresowane polskim rynkiem.

To oznacza, że są to głównie ci, którzy w Polsce korzystają z usług PKO BP. Czy przychodzą również firmy, które na naszym rynku korzystają z usług innych banków? Jaka to część?

- W Czechach obsługujemy około 100 firm, z czego prawie 80 proc. jest klientami PKO także w Polsce. Jednocześnie przychodzą do nas klienci czescy i słowaccy, a także koncerny międzynarodowe, które operują na tych rynkach. Staramy się pomóc w rozpoznaniu rynku tym firmom, które dopiero rozpoczynają działalność, ale też pomóc "wyżej podnieść polską flagę" i pokazać, że mamy świetne produkty dobrej jakości.

Dlaczego więc mimo tak dużej obecności na tamtejszym rynku nie udało się wyrobić  dobrej marki "made in Poland"?

- Z jednej strony mamy ogromny sukces, bo jesteśmy obecni niemal w każdej branży, ale z drugiej postrzeganie polskich produktów przez czeskiego konsumenta bywa negatywne. Wynika to z historycznych zaszłości jeszcze z czasów komunistycznych, kiedy to czeska propaganda przedstawiała obraz Polaków jako narodu strajkującego podczas gdy Czesi pracowali. Dlatego dziś polskie produkty znajdują nabywców, choć większość naszych firm nie jest identyfikowana jako polskie.

Czy afera z polskim mięsem mocno zepsuła wizerunek polskich firm i polskich produktów?

- Informacja o przypadku sprzedaży mięsa z nieprzebadanych krów z Polski oczywiście dotarła do czeskich odbiorców.  Gdyby pani spytała przeciętnego Czecha co sądzi o polskich produktach, to usłyszałaby pani niezbyt pozytywne opinie, ale z drugiej strony ich eksport do Czech rośnie. Wynika to stąd, że większość Czechów nie wie, że np. Inglot, Dr Irena Eris czy Reserved  to polskie marki. Choć oczywiście są też firmy, które mocno to akcentują jak Unipetrol, PKO Bank Polski czy mBank.

Co powinniśmy zrobić, żeby ten wizerunek poprawić?

- Wspólnymi siłami powinniśmy wzmocnić pozytywne kampanie dotyczące Polski i polskich produktów. Proszę mi wierzyć, że jak już przedstawiciel naszych południowych sąsiadów przyjeżdża do naszego kraju jest bardzo pozytywnie zaskoczony.

Rozm. TD

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bankowość | PKO BP SA | Czechy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM