Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Cena wciąż odstrasza od zakupu aut elektrycznych

Trzy główne przeszkody w rozwoju elektromobilności to wysoka cena samochodów elektrycznych, brak wystarczającej infrastruktury do ładowania i ograniczone dystanse, jakie są w stanie obecnie pokonać na jednym ładowaniu auta na prąd. Zmiany są jednak nieuniknione, rynek motoryzacyjny wchodzi w nową erę - uważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

- Cena pojazdu elektrycznego wciąż jest wysoka. Jako producenci pojazdów staramy się robić wszystko, by w najbliższych kilku latach zaproponować klientom samochód, który będzie bateryjny, ale który ma zbliżoną cenę do dzisiejszego samochodu spalinowego - powiedział Faryś. Problemem są też ograniczone przebiegi aut elektrycznych. Optymalnie byłoby, gdyby pojazdy takie były w stanie przejechać na jednym doładowaniu dystans 500 - 600 km. Obecnie najczęściej jest to nieco ponad 200 km.

Ale największą bolączką jest brak odpowiedniej sieci stacji ładowania. - Sieć ładowania musi być na tyle gęsta, by klienci chcieli te auta kupować. Musi to być kilkanaście, czy kilkadziesiąt tysięcy stacji ładowania w skali całego kraju - mówi prezes PZPM. - W przeciwnym wypadku nawet jeśli zaproponujemy samochód, którego cena będzie zbliżona do ceny dzisiejszego auta spalinowego, chętnych do zakupu nie będzie wielu - dodaje.

Reklama

Obecnie po polskich ulicach jeździ zaledwie kilka tysięcy samochodów elektrycznych. Faryś informuje, że w minionym roku zarejestrowanych zostało nieco powyżej 600 sztuk czysto elektrycznych aut. Podobnie w przypadku hybryd. Niewiele, biorąc pod uwagę, że wszystkich nowych samochodów osobowych sprzedano w tym czasie ponad pół miliona.

Rozwój elektromobilności może być wspierany przez system dopłat rządowych. Tak dzieje się w różnych krajach. Również w Polsce pojawiła się propozycja dopłaty do zakupu pojazdu elektrycznego - może ona wynieść do 36 tys. zł. - Na razie jest projekt. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości. Jeśli ta procedura będzie skomplikowana, trudna do przejścia, klienci nie będą z niej korzystali - powiedział prezes PZPM.

A impulsy w postaci różnego rodzaju zachęt są konieczne, bo chodzi o zmianę przyzwyczajeń klientów. - To, co się dzieje, to początek końca pewnej ery motoryzacji, w której pojazd właściwie nie zmieniał się przez ostatnich sto lat co do koncepcji - uważa Faryś. Nowe trendy będą postępować. Nie będzie to rewolucja, raczej rozciągnięty w czasie proces, ale rynek zostanie przemodelowany, zarówno jeśli chodzi o napęd, jak i sposób korzystania ludzi z samochodów. W miejsce własności coraz chętniej będzie wybierany będzie car-sharing.

Czy to oznacza problemy dla tradycyjnych firm paliwowych, jak Orlen czy Lotos? Faryś podkreśla, że nie można udawać, że nic się nie stało. Jest jednak czas, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości.  Za 10-15 lat świat na pewno się zmieni, ale koncerny paliwowe powinny znaleźć w nim miejsca dla siebie.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: elektromobilność | auta elektryczne

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM