Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Zdrowie to najlepsza inwestycja

Zdrowie to najlepsza inwestycja. I kiedy indywidualnie inwestujemy w swoje zdrowie i kiedy to inwestycja publiczna, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że nasze społeczeństwo się bardzo szybko starzeje. Największy polski ubezpieczyciel PZU chce uświadamiać Polakom jak inwestować w zdrowie niekoniecznie wydając na to fortuny.

Sami skłonni jesteśmy coraz więcej inwestować w zdrowie. Coraz więcej Polaków wykupuje prywatne ubezpieczenia zdrowotne, czego beneficjentem jest także największy polski ubezpieczyciel.

- Widzimy, że zdrowie jako przedmiot ubezpieczenia jest niesłychanie pożądanym produktem przez naszych klientów (...) PZU nie tylko ubezpiecza, ale coraz więcej osób może się leczyć w naszych placówkach - mówił podczas Kongresu 590 w Jasionce koło Rzeszowa prezes PZU Paweł Surówka.

Ale to nie wszystko, bo PZU chce przekonywać, realizując swoją strategię społecznej odpowiedzialności, do tego, co dla własnego zdrowia możemy zrobić sami niekoniecznie wydając na to spore pieniądze. Do zdrowego stylu życia, zdrowego odżywiania oraz profilaktyki.

Reklama

- Postanowiliśmy nie tylko ubezpieczać, ale nadać projektowi naszą innowacyjność i odpowiedzialność społeczną  - mówił Paweł Surówka.

Dlaczego zdrowie to także najważniejsza inwestycja publiczna? Bo polskie społeczeństwo szybko się starzeje. Według szacunków demograficznych na jednego emeryta pracują obecnie cztery osoby. W 2049 roku cztery osoby będą musiały już utrzymać dwóch emerytów. Co innego, jeśli to będą samodzielni i ruchliwi staruszkowie, a co innego jeśli niepełnosprawni lub obłożnie chorzy starsi ludzie, wymagający ciągłej opieki.

Teraz mężczyzna w naszym kraju żyje przeciętnie 74 lata, a kobieta 82 lata. W Europie Zachodniej średnia życia jest wyższa. W opiece zdrowotnej mamy bardzo wiele zapóźnień, ale żyjemy krócej dlatego także dlatego, że o zdrowie mniej dbamy, nie staramy się żyć zdrowo i unikamy profilaktyki.

- Profilaktyka, o której mówimy, zwróci się za lat 20-30 - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Znaczenie inwestycji - indywidualnej i publicznej - w profilaktykę potwierdzają badania dużej grupy naukowców z Uniwersytetu Harvarda w USA. Udowodnili oni, że spora część naszego życia jest w naszych rękach, a nie np. w genach. Przynajmniej jeśli chodzi o to, czy będziemy żyli kilkanaście lat mniej lub więcej. Badania pokazały, że ludzie, którzy o zdrowie mało dbają, w wieku 50 lat mogą oczekiwać, że pożyją jeszcze 29 lat (kobiety) i 25,5 roku (mężczyźni). Ci, którzy o zdrowie dbają, powinni żyć znacznie dłużej. Mężczyźni przeciętnie 37,6 lat, a kobiety - 43,1. Różnica dla mężczyzn wynosi więc 12,2 roku, a dla kobiet aż 14 lat.

- Opieramy się na badaniach, które mówią, że 10 lat dłużej jest w naszym zasięgu, każdy z nas ma to w swoich rękach, decyduje czy chce pozytywnie wpłynąć na swoje zdrowie, czy nie. Jeśli  będziemy pewnych zasad przestrzegali, to każdy z nas może sobie 10 lat więcej podarować - powiedział Paweł Surówka.

Taka profilaktyka to spacer albo inny wysiłek fizyczny, niepalenie papierosów, umiarkowane używanie alkoholu, dbanie o linię i jedzenie dobrych i zdrowych produktów zamiast żywności "śmieciowej" i takiej z dużą zawartością cukru.

PZU mówi - popracujmy trochę nad naszym stylem życia i zasadami profilaktyki przynajmniej na tyle, żebyśmy mogli sobie podarować 10 lat życia więcej. I wszystkie te zasady stara się propagować. Ale także wprowadzać do opieki zdrowotnej innowacje technologiczne.

- Pomoc takich firm jest nieoceniona, bo PZU dociera do jednej trzeciej polskiej populacji  z wdrażaniem rozwiązań nowatorskich - mówił Łukasz Szumowski.

Na czy polegają te innowacje technologiczne? Jedną z nich podczas Kongresu 590 przedstawiło PZU. Jest to "opaska życia", wprowadzana we współpracy z Ministerstwem Zdrowia na razie pilotażowo w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Siedlcach. 

Na SOR-ach trafia w ciągu dyżuru bardzo wiele osób o bardzo różnym stopniu zagrożenia dla zdrowia czy życia. Ministerstwo Zdrowia podaje, że 80 proc. z nich wymaga tylko porady lekarskiej. Ale na pierwszy rzut oka nie da się tego stwierdzić, a lekarz nie może wszystkich natychmiast zdiagnozować. Gdy pacjent czeka opaska pozwala na bieżąco sprawdzać jak funkcjonuje jego organizm. Monitoruje najważniejsze funkcje życiowe - nasycenie krwi tlenem, puls, temperaturę ciała, pokazuje czy pacjent się nie przewrócił, kiedy zniknie z oczu personelu, na przykład kiedy pójdzie do łazienki. Sygnał dostarcza przez sieć wi-fi.

PZU planuje już dalsze kroki - w dziedzinie telemedycyny, wykorzystania  algorytmów sztucznej inteligencji do diagnozy jak EKG czy holter, a także technologii pozwalających zdalnie ale też intensywnie obserwować pacjentów, co do których istnieje wysokie ryzyko pogorszenia stanu ich zdrowia. Planuje, żeby po przejściu testów opaska była wręczana także osobom, które wychodzą że szpitala. Albo też - osobom, starszym, które mieszkają samotnie. A będzie ich coraz więcej.

f.g. 

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM