Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Przyszłość banków zależy od zaufania

Co czeka banki za pięć lub dziesięć lat? Nikt – także z wybitnych bankowców – nie jest w stanie tego przewidzieć. Nikt nie da głowy nawet za to, że banki najbliższą dekadę w ogóle przetrwają. Jedno jest pewne – bankowcy coraz bardziej są przekonani, że ich przyszłość zależy od zaufania klientów. I deklarują, że będą wytrwale nad nim pracować.

- Największym wyzwaniem dla banków na świecie i w dużym stopniu w Polsce jest kwestia reputacji i utrzymania zaufania. Choć trudno je zmierzyć - mówił podczas Kongresu Bankowości Detalicznej w Warszawie prezes mBanku Cezary Stypułkowski.

Zaufanie do banków niemal na całym świecie runęło po ostatnim globalnym kryzysie finansowym. Coroczne badania Instytutu Gallupa pokazują, że w latach 2009-2012 ufało im zaledwie 21-23 proc. badanych. Od kilku lat zaczęło się stopniowo odbudowywać i w tym roku odsetek wyrażających zaufanie do banków wzrósł do 32 proc., podczas gdy rok wcześniej było to 27 proc. Odsetek jest już większy niż liczba osób wyrażających zaufanie do Kongresu, prokuratury, prasy i telewizji czy wielkiego biznesu, i taki sam jak do prezydenta. W Polsce jest znacznie lepiej. Banki darzy zaufaniem ponad 60 proc. pytanych, a po kryzysie spadek nie był wcale głęboki.

Reklama

Najbardziej zmienili się klienci

Czemu bankowcy uważają, że zaufanie klientów będzie tak istotne? Popatrzymy, co w polskim sektorze bankowym działo się przez ostatnie 10 lat. Zbadała to firma doradcza Deloitte. Jakie są najważniejsze wnioski?

Banki solidnie urosły, a ich pracownicy są bez porównania bardziej wydajni. W ciągu dziesięciu minionych lat, czyli od 2006 do 2016 roku aktywa polskich banków wzrosły o 150 proc., z  682 do 1711 mld zł. W porównaniu z tym zatrudnienie i liczba oddziałów nieznacznie się zwiększyły, bo to pierwsze o 7 proc., do 169 tys. osób, a drugie do 14,5 tys., czyli o 15 proc. Za to niebotycznie wzrosła wydajność pracowników. Na głowę jednego przypadało na koniec zeszłego roku 10,1 mln zł aktywów. To oznaczało wzrost o 135 proc.

Ale najbardziej zmienili się klienci banków. Przede wszystkim ich przybyło. W polskich bankach było na koniec zeszłego roku 31 mln rachunków osobistych. To oznacza wzrost w ciągu 10 lat o 86 proc. I to właśnie jest jeden z powodów, dla których budowa zaufania klientów staje się dla banków częścią ich biznesu.

Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz mówi, że przez minione dekady wzrost polskiej bankowości odbywał się w dużej części dzięki pozyskiwaniu wciąż nowych klientów. W pierwszej dekadzie tego stulecia na rynek pracy wchodziły roczniki wyżu demograficznego lat 80. zeszłego wieku. Teraz to paliwo się wyczerpało. Według danych ZBP "ubankowienie" Polaków przekracza już 83 proc. Banki zaczęły walczyć nie o nowych klientów, ale o osoby przenoszące się z innych banków. Na razie je sobie podkupywały. Teraz rozumieją już, że budowa zaufania na dłużej staje się kluczową bronią.   

- Będzie konkurencja, a zaufanie będzie elementem różnicującym - mówił podczas Kongresu prezes ING BŚK Brunon Bartkiewicz.

Twarde dane prezentowane przez Deloitte pokazują też, że zmieniły się całkowicie zwyczaje klientów. Bankowość przenosi się do Internetu. Pomiędzy 2012 a 2016 rokiem liczba klientów "internetowych" wzrosła do 33,2 mln, czyli o 60 proc. Liczba klientów korzystających z bankowości mobilnej skoczyła w tym czasie do 7,7 mln, czyli o... 582 proc.!

Kogo stać na innowacje

Ale to tylko jaśniejsza część obrazu polskich banków. Jest też ta bardziej ponura. Spadły marże, czyli różnica między tym, co banki płacą za depozyty, a oprocentowaniem kredytów. Obniżka opłaty interchange i inne regulacje spowodowały, że banki mniej zarabiają także na prowizjach. Ponoszą wyższe koszty opłat na bezpieczeństwo systemu finansowego, czyli na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Od zeszłego roku zaczęły płacić podatek bankowy i w tym roku będzie to prawdopodobnie ok. 4 mld zł. W końcu muszą podnosić kapitały w związku z regulacjami krajowymi i międzynarodowymi. W najbliższym czasie znowu je to czeka w związku z wejściem w życie nowych standardów rachunkowości. 

W ten sposób rentowność kapitałów w wielu bankach spadła o połowę, a nawet jeszcze bardziej. W PKO BP z 23,3 proc. w 2006 roku do 9,2 proc. w ubiegłym. W BZ WBK z 22,5 do 11,5 proc., a w mBanku - z 18,7 do 9,7 proc. To znaczy, że banki w stosunku do coraz wyższych kapitałów, jakie muszą mieć, zarabiają coraz mniej. Spadek rentowności największych instytucji i tak jeszcze był umiarkowany, bo one sobie najlepiej radzą. Najwięcej straciły mniejsze banki.

- Pozytywy zostały przykryte negatywami i rentowność sektora wynosi 7 proc., a więc poniżej kosztów kapitału - mówił podczas Kongresu partner w Deloitte Grzegorz Cimochowski.

Jeden z prezesów dużego banku mówi Interii, iż mniejsze instytucje znalazły się "w dolinie śmierci" i walczą teraz o to, żeby z niej się wydostać. Dane Deloitte to potwierdzają - w ciągu dziesięciu lat wzrósł udział niemal wszystkich największych banków zarówno w aktywach, jak i równocześnie w zyskach całego sektora. To znaczy, że więksi rosną szybciej i zarabiają relatywnie więcej niż mniejsi, którzy tracą rynek. A to z kolei znaczy, że w branży bankowej dochodzi do konsolidacji i będzie ona dalej postępować.

- Mniejszych banków z 2-3 proc. udziałem w rynku nie będzie stać na innowacje. W perspektywie kilku lat będziemy musieli się konsolidować - mówił Cezary Stypułkowski.

- Zmniejszanie się zyskowności sektora będzie wymuszało konsolidację. Za ile lat to nastąpi? Nie wiem, czy za trzy, czy za dziesięć. Ale wiadomo, że tak będzie - powiedział Jorge Joao Bras, prezes Millennium.

Grozi nam to, iż banki będą mniej pożyczać - zwłaszcza przedsiębiorstwom. Dzieje się tak właśnie dlatego, że banki muszą pozyskiwać kapitał drożej, niż są w stanie za niego zapłacić. W ten sposób gospodarka będzie zasilana pieniądzem mniej, niż tego potrzebuje. To prawdopodobnie największe zagrożenie związane z postępującym ciągle osłabieniem sektora bankowego. Nie stanie się to oczywiście z dnia na dzień - tak jak z zakręceniem kurka. Ale zobaczymy to w pełni za kolejne kilka lat.   

- Musimy mieć więcej kapitału albo mniej rozwijać aktywność - powiedział Jorge Joao Bras.

Co jeszcze czeka banki? Grzegorz Cimochowski wymienia: przygotowywana ustawa frankowa może dalej bardzo osłabić rentowność sektora. Ponieważ stopy procentowe są rekordowo niskie, będą musiały kiedyś wzrosnąć. To spowoduje ulgę dla banków, ale wzrost stóp odczują klienci - wzrosną więc koszty ryzyka. Kolejne nowe regulacje, z których wiele już wejdzie na samym początku przyszłego roku, będą oznaczać kolejne koszty. Na rynek bankowy wchodzą firmy technologiczne świadczące podobne usługi jak banki, co będzie coraz bardziej zmniejszać ich dochody. W końcu wreszcie regulacje wynikające z dyrektywy PSD 2 doprowadzą do wzrostu konkurencji właśnie ze strony firm technologicznych i to jeszcze bardziej zagrozi dochodom banków.

Skutkiem wejścia w życie nowej PSD 2 będzie większa konkurencja ze strony firm pozabankowych. Będą mogły oferować nie tylko płatności, ale także zarządzanie rachunkami bankowymi, jeśli klienci dadzą im do nich dostęp. A wtedy przejęcie od banków kontaktów i relacji z klientami będzie dla nich już banalnie proste. W następnym kroku - mogą po prostu zabrać bankom klientów.  

- Być może staniemy się rurą z pieniędzmi bez dostępu do klienta i kontaktu z nim - mówił Michał Gajewski, prezes BZ WBK.

To właśnie dlatego budowa zaufania klientów staje się już dla banków koniecznością. Jeśli staną się tylko "rurami" dostarczającymi pieniądze, stracą możliwość zarabiania.   

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | klienci | PSD2

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM