Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Pracownik po "branżówce" potrzebny od zaraz

Szkoły branżowe mają pomóc załatać problemy związane z brakiem rąk do pracy. Czy są na to gotowe i w jaki sposób mogą z nimi współpracować przedsiębiorcy? To temat jednego z wydarzeń podczas XXIX Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Od 1 września obowiązują nowe przepisy dotyczące szkolnictwa branżowego, które mają stanowić odpowiedź na potrzeby rozwijającego się rynku pracy. Rozporządzenie MEN uwzględnia dotychczasowe zawody, ale też wprowadza nowe. Oprócz tego wprowadza zmiany w nazwach czy zakresie niektórych zawodów.

Nowe nazwy istniejących zawodów mają przyczynić się do lepszej rozpoznawalności kwalifikacji przyszłych pracowników na rynku pracy. Z kolei nowe zawody, które powstały na wniosek ministrów, to: operator maszyn i urządzeń przeróbczych, technik programista i pracownik pomocniczy gastronomii. Ponadto przywrócono kształcenie w zawodzie technik farmaceutyczny w szkole policealnej.

Reklama

Zgodnie z rozporządzeniem w szkole branżowej można obrać zawód jedno- lub dwukwalifikacyjny. Szkoły branżowe to nic innego jak próba odbudowy szkół zawodowych. Te, od kilkunastu lat, powoli upadały. Młodzi ludzie woleli wybierać licea i iść na studia. Okazało się natomiast, że rynek pracy dynamicznie się zmienia i brakuje na nim wykwalifikowanych pracowników. Często te zawody są dziś niezwykle atrakcyjne - również pod względem wynagrodzenia. Dlatego też ich popularność powolutku wzrasta.

Jarosław Jurzak, radny powiatu oświęcimskiego: Kilka lat temu zrobiliśmy test, który miał dać odpowiedź, do jakich szkół chcieli pójść uczniowie po skończeniu gimnazjum. 45 procent z nich wskazało liceum, kolejne 45 proc. technika, a tylko 10 proc. szkoły zawodowe (branżowe). To obrazuje jak niepopularne było szkolnictwo zawodowe. Rola samorządu jest taka, by zmienić to mentalnie. Mamy teraz szkołę dwustopniową branżową, więc uczniowie mogą ją kończyć maturą.

Właśnie matura staje się zachętą. Młodzi ludzie często są na rozstaju i nie wiedzą, jaką drogę życiową obrać. Szkoła licealna w pewnym sensie zamyka ich możliwości w obrębie sprofilowania klasy. Na rynek pracy tacy ludzie też wejdą później, bo prawdopodobnie dopiero po skończeniu studiów. Szkoła branżowa daje natomiast alternatywę. Po I stopniu, który już daje zawód, można kontynuować naukę lub podjąć pracę. Wszystko dzieje się nieco szybciej, a młody człowiek pojawia się na rynku pracy zdecydowanie wcześniej.

Sęk w tym, że pracowników z konkretnymi zawodami wciąż brakuje. Dlatego też coraz częściej duże firmy współpracują ze szkołami, samorządami. To rozwiązanie, które opłaca się każdej ze stron. Firma co prawda na początkowym etapie musi zainwestować, ale po pewnym czasie otrzymuje dobrze wykwalifikowanego pracownika. Ten z kolei ma gwarancję dobrej pracy.

Magdalena Wróbel z KGHM: - Mamy zestaw zawodów, który jest nam potrzebny i szukamy ich. Tworzymy klasy patronackie. Nie czekamy. To np. mechatronicy, elektronicy, specjaliści zajmujący się analizą danych. Naszym patronatem objęliśmy już 1500 osób, a w tym roku 300 z nich rozpocznie pracę. Wyzwań jest dużo, a młodzieży mniej. Może będzie się to zmieniać.

W kwestii szkolnictwa branżowego kluczowe wydają się trzy sprawy - współpraca przedsiębiorców z samorządami, sami uczniowie, a także nauczyciele. Z tą trzecią grupą od dłuższego czasu jest duży problem. Po ostatnim strajku pracowników oświaty wcale nie jest lepiej - nauczycieli wciąż brakuje, szczególnie przedmiotów zawodowych. To problem, który musi zostać szybko zażegnany, jeśli szkoły branżowe mają być atrakcyjne i się rozwijać.

- Kadra nauczycielska wykrusza się z każdym rokiem. Tu widzę największe zagrożenie dla szkolnictwa branżowego - uważa Bogusław Słaby z branży odzieżowej.

Magdalena Wróbel: Potrzebni nam są nauczyciele, uczniowie i szkoła. To jedna kooperacja. Nauczyciele potrzebują wiedzy, co się dzieje w naszym przedsiębiorstwie. Naszych nauczycieli włączyliśmy do grup szkoleniowych naszych pracowników. Wykorzystaliśmy najbardziej doświadczonych pracowników do prowadzenia praktyk. Wszystko musi ze sobą współgrać.

Ważna zmiana nastąpiła na poziomie instytucjonalnym. Po pierwsze, szkoły zawodowe (branżowe) wróciły. Po drugie, czas spędzony w szkole zalicza się już do stażu pracy. To istotna zmiana i zachęta dla młodych.

Jaka może być przyszłość szkół branżowych? Trudno powiedzieć, bo będzie to zależeć od wielu czynników. Jednym z najważniejszych są sami uczniowie, którzy konkretny zawód muszą uznać za atrakcyjny. Drugim jest oczywiście kadra nauczycielska, która ma nie tylko wyuczyć zawodu, ale też zbudować przyjazny wizerunek. Tak, by z mentalności samych uczniów usunąć przeświadczenie, że szkoła branżowa to "coś gorszego". Czas pokaże, czy uda się zmienić to myślenie, a "branżówki" wrócą do łask.

k.s.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Forum Ekonomiczne w Krynicy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM