Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Morawiecki: Jeśli będzie taka potrzeba, RPP zareaguje

- Mamy najbardziej konserwatywną politykę monetarną w Europie i jedną z najbardziej konserwatywnych na świecie. W jej ramach utrzymujemy cały czas bufory bezpieczeństwa i możliwości reagowania. W przypadku, gdyby rzeczywiście inflacja mocno poszła w górę, to bank centralny ma odpowiednie instrumenty, by reagować. Głównie podniesienie stóp procentowych – mówi w rozmowie z portalem Interia Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów.

- Również, gdyby doszło do trzeciej fali kryzysu, to możemy cały czas obniżać stopy procentowe. Nie stosujemy żadnych tzw. luzowań monetarnych ani niestandardowych posunięć w polityce monetarnej. Rada Polityki Pieniężnej, bank centralny utrzymują bardzo mądra politykę wypośrodkowania ryzyk, tj. przed nadmiernym przyspieszeniem inflacji z jednej strony, ale również związanych z kryzysem z drugiej - tłumaczy Morawiecki zapytany o możliwe przegrzanie gospodarki.

- Przyjechałem niedawno z Waszyngtonu, z sesji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gdzie wielu ekonomistów i prezesów instytucji finansowych obawiało się właśnie różnych elementów kryzysowych. My jesteśmy na tego typu zdarzenia dobrze przygotowani - ocenił wicepremier.

Reklama

- Nie obawiałbym się, że to (duże projekty infrastrukturalne wskazane w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, które dopiero mają w Polsce ruszyć, w tym budowa CPK, Baltic Pipe, itd.) może generować jakieś ryzyka, np. przegrzania inwestycji jako koła zamachowego gospodarki, ponieważ wszystkie tego typu projekty trzeba rozłożyć w czasie. Nawet dodając to wszystko: program udrożnienia rzek, na co przewidujemy 25 lat, Centralny Port Komunikacyjny - 10 lat, itd., to wciąż jednak - mówimy o kilkunastu mld zł rocznie wydatków. A nie są to inwestycje tylko publiczne, ale łączone - biznesowe, rynkowe, komercyjne. To nie jest zatem czynnik, który w masie inwestycji zmienia pole gry w istotny sposób. Najbardziej są w stanie zmienić warunki gry prywatni przedsiębiorcy, ponieważ w 60-65 proc. odpowiadają za inwestycje - dodaje.

Interia zapytała także wicepremiera Morawieckiego o inwestycje zagraniczne, które nawet jeśli są niewielkie w swej łącznej skali w porównaniu do ogólnych nakładów inwestycyjnych w Polsce, to jednak pełnią bardzo ważną rolę - tworzą miejsca pracy, które mogłyby w kraju w ogóle nie powstać. To także pytanie o realizację, kontynuację i finansowanie w najbliższych latach programów rządowych. Czy mogą pojawić się kolejne inwestycje, podobne do tej ogłoszonej niedawno przez MR i koreański koncern LG Chem?

- Pracujemy nad tym. Gospodarka w obiegu zamkniętym, gospodarka współdzielenia, ale także elektormobilność, energooszczędność, pasywne budownictwo, tanie budownictwo mieszkaniowe - te wszystkie elementy są dla nas fundamentalnie ważne, bo łączymy społeczeństwo z gospodarką. Staramy się zdecydowanie tworzyć taki model rozwoju gospodarczego, który będzie służyć ludziom. Przyciągamy kapitał zagraniczny, ale na te miejsca pracy, które w przeciwnym wypadku w ogóle, by nie zostały utworzone. Tutaj nie ma konkurencji. Nie ma w Polsce wielkich podmiotów, które tworzyłyby megafabrykę litowo-jonowych baterii, jak ta LG. Nie ma wielkiej fabryki samochodów, bo ten wyścig przegraliśmy 25 lat temu. W związku z tym musimy szukać globalnych nisz przyszłości. I to jest ten nowy ekosystem innowacji, który chcemy zbudować - mówi Interii Morawiecki.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM