Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Miliardowe inwestycje na Bałtyku

Inwestycje zakładające budowę elektrowni wiatrowych na morzu o mocy 10 GW, zakładane w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku, mogą kosztować ok. 100 mld zł. W finansowanie tych projektów zaangażuje się m.in. PFR. To szansa dla polskiego przemysłu, który może dostarczyć inwestorom istotną część komponentów i usług.

- Do 2040 roku osiągniemy około 10 GW z inwestycji offshore. To duże programy, mogą pochłonąć nawet ok. 100 mld zł. Mamy nadzieję, że morska energetyka wiatrowa będzie rozwijać się sukcesywnie również w kolejnych latach - poinformował Krzysztof Kubów, wiceminister energii, w trakcie debaty "Kierunki rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce", która odbyła się w Krynicy. Liczy on, że pierwsze efekty będą widoczne w 2025 roku. - To dłuższy proces, wymaga koordynacji różnego rodzaju działań - wyjaśnił.

Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, ocenia, że skala wydatków jest na tyle duża, że ich sfinansowanie będzie wymagać zaangażowania różnych instytucji finansowych, także międzynarodowych. - My jako PFR z definicji rozumiemy siebie jako partnera, który w tym procesie może wystąpić, ze względu na naszą rolę. Ten projekt jest o tyle istotny, że może być kołem zamachowym dla polskiego przemysłu i polskiej gospodarki - poinformował.

Reklama

- Offshore wpisuje się w naszą strategię szerszego wejścia w energetykę odnawialną. Chcemy nie tylko wspierać bezpośrednio te inwestycje, ale również polski biznes, w tym prywatny, by mógł rozwijać swoje rozwiązania i produkty z myślą o wykorzystaniu ich przy budowie morskich farm - dodał Pawlak.

Założeniem jest, by jak najwięcej komponentów potrzebnych do budowy farm oraz świadczonych przy realizacji projektów usług pochodziło od polskich przedsiębiorstw. Jeszcze 5-7 lat temu zaledwie 17 proc. komponentów w lądowych farmach wiatrowych stawianych w Polsce pochodziło z kraju. Teraz ma być zupełnie inaczej. Eksperci rynkowi szacują, że udział polskich dostawców może sięgnąć nawet 80 proc. - Należy patrzeć na to nie tylko jak na projekt infrastrukturalny, ale i rozwojowy dla naszej gospodarki - podkreśla Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.

Potrzebny koordynator?

Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki PKN Orlen, ocenia, że budowa farm na morzu to duże wyzwanie logistyczne. Tego typu przedsięwzięcia angażują wiele różnych sektorów przemysłu. Jego zdaniem istnieje potrzeba powołania koordynatora na szczeblu rządowym, który pomógłby synchronizować działania w różnych obszarach. - Na pewno przyspieszyłoby to proces i byłoby korzystne dla polskiej gospodarki - powiedział.

Póki co przedstawiciele strony rządowej nie deklarują, czy koordynator zostanie powołany. Wskazują, że koordynacja jest potrzebna, ale nie przesądzają, czy takie stanowisko zostanie utworzone. - Jeśli wszystko w sferze budżetowej będzie działało dobrze, nie będzie on potrzebny - powiedział Jerzy Kwieciński. - Będziemy jako ministerstwo starali się nadzorować proces - dodał.

Nie wyważajmy otwartych drzwi

Monika Morawiecka, prezes spółki PGE Baltica powołanej do budowy farm wiatrowych na Bałtyku, zwróciła uwagę, że kluczowe jest zaangażowanie w proces inwestorów zagranicznych, którzy mają już doświadczenie w realizacji tego typu inwestycji. - Lepiej uczyć się na cudzych błędach. Potrzebujemy wsparcia, inwestorów, know-how by przeskoczyć pewien etap rozwojowy - podkreśliła. - Uczymy się, patrzymy, jak te procesy wyglądają za granicą. Trzeba je kopiować i korzystać z wiedzy innych - potwierdził Dybowski.

To dlatego wszystkie duże krajowe koncerny planujące budowę wiatraków na morzu poszukują zagranicznych partnerów do realizacji inwestycji. Mają oni wnieść technologię i wiedzę, ale też kapitał.

Morawiecka podkreśla, że projekty offshorowe są opłacalne, efektywne kosztowo i mają sens ekonomiczny. Technologia stała się bardziej dostępna, jest coraz tańsza. A potencjał Bałtyku jest bardzo duży ze względu na panujące tu korzystne warunki, w tym dużą wietrzność. 

Koncerny łączą siły

W czwartek podczas krynickiego Forum Ekonomicznego PGE i PKN Orlen podpisały list intencyjny o współpracy przy rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Obejmuje ona wymianę informacji, wspólne pozyskiwanie danych, a także przygotowanie do inwestycji w zakresie infrastruktury morskiej i logistyki dostaw, w tym ocenę kluczowych parametrów dostępności polskich portów, oferowanych przez nie usług.  

Współpraca może też obejmować projektowanie i budowę infrastruktury przyłączeniowej oraz wspólne działania na rzecz maksymalizacji polskich komponentów w łańcuchu dostaw dla morskiej energetyki wiatrowej. Będą też prowadzone analizy możliwości świadczenia usług obsługi, utrzymania i konserwacji funkcjonujących na Bałtyku farm. Innym obszarem współpracy będzie  koordynacja działań w obszarze public relations skierowanych do kluczowych grup interesariuszy.

- Porozumienie wprowadzi zarówno PKN Orlen jak i PGE na inny poziom, jeśli chodzi o  sektor energetyczny w Europie. To przemyślana strategia dwóch czempionów polskiej gospodarki. Oczekiwałbym intensyfikacji prac związanych z maksymalizacją udziałów polskich przedsiębiorstw w projekcie offshorowym. To także szansa na pozyskanie tańszej energii dla naszego kraju - powiedział Kubów. - Energetyka odnawialna będzie doskonałym uzupełnieniem energetyki konwencjonalnej. Budowa farm wiatrowych to szansa na rozwój gospodarczy wielu regionów Polski - dodał Adam Gawęda, wiceminister energii.

Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, podkreślił, że współpraca jest konieczna, pozwoli bowiem zoptymalizować koszty na poziomie przygotowawczym. Wymiana doświadczeń, wymiana informacji dotyczących badań i inne elementy umowy pozwolą ograniczyć wydatki obu firmom.

Orlen planuje budowę farmy na Bałtyku o mocy do 1,2 GW, a PGE zamierza mieć do 2030 roku nawet 3,5 GW.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polityka energetyczna | energetyka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM