Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Brexit może zaszkodzić także Polsce

Brexit może zaszkodzić także Polsce, zapowiedział w rozmowie z Interią Mike Lynch, Ambasador Biznesu UK Trade & Investment, doradca premiera Davida Camerona, z którym rozmawiał Bartosz Bednarz.

- System wspierania przedsiębiorczości i biznesu, podobny do tego, który mamy w Wielkiej Brytanii może działać także w Polsce. Jest to kwestia jasnego spojrzenia na gospodarkę, rolę przedsiębiorców i wizję przyszłości - powiedział w rozmowie z Interią Mike Lynch, Ambasador Biznesu UK Trade & Investment, doradca premiera Davida Camerona. - Widzę, że wiele osób w Polsce myśli w bardzo podobny sposób jak mieszkańcy Anglii. Zdecydowanie lepiej być dzisiaj w Unii, działać wspólnie, niż osobno - dodał, komentując kwestie Brexitu.

Reklama

Spotykamy się w chwili gdy jednym z najważniejszych tematów w Unii Europejskiej jest sprawa ewentualnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii...
- Jeśli miałbym się założyć, powiedziałbym, że Wielka Brytania zostanie w szeregach Unii Europejskiej. Obecne prognozy społeczne to 30 proc. za wyjściem, 70 proc. by zostać.

Ale jeśli nie Brexit, to co w zamian? Jak może wyglądać Wielka Brytania i Unia po referendum?
- W moim przekonaniu jest to bardzo zła rzecz. Brexit - to bardzo zły pomysł, o czym mówiłem też premierowi Cameronowi. We współczesnym świecie najważniejsze, by zostać we wspólnocie. Widzę, że wiele osób w Polsce myśli w bardzo podobny sposób jak mieszkańcy Anglii. Zdecydowanie lepiej być w Unii, działać wspólnie, niż osobno. Widzimy dobre i złe strony członkostwa w UE. Wielu Polaków również uważa, że pomimo pewnych problemów, powinno się w szeregach Unii zostać i działać razem. Tak samo jest dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Będzie nam się łatwiej pracować i rozwijać jeśli zostaniemy w granicach Wspólnoty. Z drugiej strony o problemach też trzeba w końcu zacząć rozmawiać, a nie udawać że ich nie ma. Brytyjczycy przede wszystkim są Brytyjczykami, a dopiero po tym Europejczykami. Podobnie jest z Polakami, którzy z tego co widzę też najpierw chcą być Polakami, a dopiero w drugiej kolejności członkami Unii Europejskiej. To łączy nasze narody.

Czy emocje związane z Brexitem nie szkodzą i nie będą dalej szkodzić stabilności Unii?
- Ważne, żeby rozpocząć dialog o tym, jaka powinna być przyszła Europa. Niektóre kraje w UE chciałyby, żeby Europa była jednym krajem, o wspólnej "jednej" polityce, itd. Inne, jak Polska i Wielka Brytania chcą mieć relacje ekonomiczne i biznesowe z innymi krajami w UE, ale zachować możliwość decydowania o swojej polityce gospodarczej, społecznej, socjalnej, etc. Niepewność związana z Brexitem, która będzie jeszcze obecna do czerwca (referendum w WB) nie jest najlepsza, ale - zakładając, że wszystko pójdzie dobrze i Brytyjczycy zdecydują o pozostaniu w UE - mam nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli w przyszłości Europę, która będzie odpowiadać nie tylko Wielkiej Brytanii, ale także Polsce.

Jest pan ambasadorem Biznesu UK Trade & Investment, powołanym na to stanowisko przez premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. Jaki jest cel pana wizyty w Polsce wraz z ponad 50. przedstawicielami brytyjskich firm, którzy przyjechali do Europy Środkowo-Wschodniej z misją handlową "Mega Mission 2016".
- Od lat jestem związany z rozwojem nowych technologii, tworzeniem i wdrażaniem nowatorskich rozwiązań na rynek. Od wielu lat między Wielką Brytanią a Polską funkcjonują dobre relacje biznesowe i rozwija się współpraca w zakresie wymiany i rozwoju innowacyjnych rozwiązań. Ma to charakter obustronnych korzyści.
Brytyjskie firmy widzą potencjał w polskich przedsiębiorstwach. Często także to właśnie polskie przedsiębiorstwa sprzedają niektóre rozwiązania i idee brytyjskim firmom bądź decydują się na ich samodzielny rozwój na terenie Wielkiej Brytanii. Poszerzenie współpracy np. w segmencie e-commerce (e-handel, handel elektroniczny, handel internetowy), to ogromne korzyści dla każdej ze stron.

Stosunki Polski z Wielką Brytanią - co jest często ostatnio podkreślane - są dobre, budowane na trwałych i solidnych fundamentach, choć w ostatnim czasie spornym tematem stały się zasiłki dla Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii.

- Premier David Cameron powiedział, że chciałby pchnąć relacje między naszymi krajami naprzód, by nie były one tylko dobre, ale wręcz znakomite, gdyż dostrzega - co wielokrotnie podkreślał - że w wielu kwestiach nasze kraje myślą podobnie. Wzmocnienie współpracy może przyśpieszyć proces rozwoju i rozkwitu wielu sektorów gospodarki, i to zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce.
- Wielka Brytania przykładowo jest największym w Europie i trzecim na świecie rynkiem e-commerce. Polska natomiast jest jednym z najszybciej rozwijających się rynków e-handlu na Starym Kontynencie.
- Anglia ma jeden z najlepiej rozwiniętych rynków e-commerce ze względu na jego wielopoziomową strukturę i mnogość różnorodnych kanałów dystrybucji. Jest to model, którego nie ma np. w Stanach Zjednoczonych. Polska zaś ma bardzo wysoki poziom zaawansowania w zakresie rozwoju systemów płatności mobilnych. Dostrzegam ogromne możliwości dla współpracy między Wielką Brytanią i Polską, by opracować system jeszcze bardziej dojrzały i rozwinięty.

Misja gospodarcza Wielkiej Brytanii ma wzmocnić relacje biznesowe z państwami Grupy Wyszehradzkiej? Cel jest jeden czy każdy kraj ma do zaoferowania coś zupełnie odmiennego?
- Rzeczywiście odwiedzamy nie tylko Polskę. Już wcześniej wykonałem bardzo wiele pracy w Czechach i na Węgrzech. Jednakże, chociaż mówimy o jednej Grupie Wyszehradzkiej, chciałbym podkreślić, że każdy z krajów wchodzących w jej skład jest inny, i ma coś zupełnie odmiennego do zaoferowania. Polacy i Czesi mają bardzo podobną sytuację jeśli chodzi o talent i zdolności, zwłaszcza związane z rozwojem technologii. Trochę inaczej wygląda to na Węgrzech, gdzie dobrze rozwinięte są zwłaszcza zdolności ekonomiczno-biznesowe.

Można zatem spodziewać się, że brytyjskie firmy zaczną mocniej inwestować w regionie?
- Oprócz tego, że jestem Ambasadorem ds. Handlu Wielkiej Brytanii, zarządzam także funduszem Invoke Capital (z kapitałem około miliarda funtów), inwestującym w nowe technologie i innowacyjne rozwiązania, który ma wspierać firmy w Europie Centralnej (ma to wspomóc rozwój innowacyjności i przedsiębiorczości w regionie).
Naszym celem jest wyszukiwanie nowych rozwiązań i idei technologicznych, biznesowych, etc. W regionie przedsiębiorczość jest bardzo dobrze rozwinięta. Obserwuję Polaków i muszę stwierdzić, że przychodzi wam to z dużą łatwością. Sprzyja temu nie tylko wysoki poziom posiadanych zdolności, którymi charakteryzują się np. Polacy. Za współpracą przemawia także kultura i sposób podejścia do wielu kwestii. Dla przykładu we Francji wygląda to zupełnie inaczej. Przedsiębiorczość jest na dużo niższym poziomie, a przecież Francuzi bardzo często decydują się na rozwój biznesu właśnie w Wielkiej Brytanii. Czemu Polacy nie mieliby robić podobnie?

Jak miałaby wyglądać ta współpraca? Chodzi o inwestycje, wymianę wiedzy, know-how?
- Bardzo łatwo dzisiaj inwestować w Wielkiej Brytanii i prowadzić biznes. Działania rządu i zapowiedzi przyszłych kroków są bardzo pomocne dla planowania inwestycji. Przede wszystkim zatem trzeba mieć na uwadze dalsze inwestycje, a w związku z tym także transfer kapitału do Wielkiej Brytanii. Nasz rząd wspiera tego typu inicjatywy i stara się stworzyć przyjazne warunki, by przedsiębiorcy chcieli tworzyć biznes właśnie na Wyspach.
- Natomiast w drugą stronę - czyli z Wielkiej Brytanii - to zasadniczo transfer wiedzy, know-how, i to zarówno w zakresie marketingu, jak i rozwoju i technologii. Polskie firmy zasadniczo nie mają doświadczenia w promowaniu swojego biznesu na skalę światową, w międzynarodowym środowisku, co znów funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie w Wielkiej Brytanii. W tym zakresie przykładowo - transfer wiedzy z Wielkiej Brytanii do Polski - mógłby być przydatny i korzystny dla rynku i działających na nim przedsiębiorców.

Czy nie dostrzega Pan problemu w prowadzeniu biznesu w Polsce ze względu na - co często jest podnoszone podczas dyskusji w kraju - biurokrację, skomplikowane regulacje, prawo, itp.?

- Aby mogło się to zmienić, rząd musi myśleć o każdym segmencie gospodarki oddzielnie. W Wielkiej Brytanii oferta edukacyjna uniwersytetów ma zawierać w sobie taki element, który zachęcałby później do rozwoju biznesu i przedsiębiorczości, zakładania własnych działalności gospodarczych, itd. Mało tego rząd musi dbać o to, by nie zniechęcać małych firm do prowadzenia biznesu. Całe otoczenie (kultura biznesowa) musi mówić o tym, podkreślać wielokrotnie, że przedsiębiorczość jest czymś pozytywnym i dobrym. Musi to iść w parze z poważną dyskusją o finansowaniu małych biznesów, łącznie z rozwojem specjalnych funduszy na startupy. Jest to największe wyzwanie dla rządu. Polska zaś, w oparciu o ostatnie doniesienia medialne, z którymi mogłem się zapoznać, ma plan jak tego typu finansowanie wdrożyć i jak wspierać mały biznes. To jest tylko początek drogi, by różne działalności biznesowe znalazły w końcu wsparcie także ze strony sektora prywatnego.

Wielka Brytania ma system, który wspiera przedsiębiorczość, pozwala firmom się rozwijać?
- W Wielkiej Brytanii udało się wdrożyć z ogromnym sukcesem system wsparcia przedsiębiorczości przez sektor prywatny. "Enterprise Investment Scheme" polega na tym, że jeśli zainwestuje się pieniądze w małą firmę i poczeka np. 5 lat, to przez cały okres płaci się mniejsze podatki. Miało to pozytywny wpływ na prywatnych inwestorów w zakresie inwestycji w mały biznes.
Z czasem małe firmy rozwijają się, przekształcają w duże spółki, a budżet państwa zyskuje przynajmniej na dwa sposoby. Końcowo i tak otrzyma wyższe pieniądze z podatków (duże firmy płacą więcej), warto zatem księgować na początku mniejsze przychody w związku z wdrożeniem ulg. Oprócz tego system ten pobudza młodych do zakładania własnych działalności, co znów rozwija rynek i kreuje nowe miejsca pracy.

Nie zawsze chyba tak było...
- Kiedy ja zaczynałem swój biznes w Anglii, wiele lat temu, nie było ani funduszy venture capital (fundusze inwestujące w spółki we wczesnym stadium rozwoju; inwestycje obarczone są wysokim ryzykiem, a celem jest osiągnięcie zysku wynikającego z przyrostu wartości przedsiębiorstwa poprzez sprzedaż udziałów np. inwestorowi branżowemu albo upublicznienie spółki na giełdzie - red.), ani wsparcia, które pomagałoby rozwijać przedsiębiorczość.
Uniwersytety nie wspierały tego typu działań, były nakierowane na kształtowanie zupełnie innych zdolności, państwo także inaczej postrzegało swoją rolę. Teraz wszystko się zmieniło. Mamy dzisiaj wiele startupów, funduszy VC jest bardzo dużo. Oprócz tego działają instytucje, które wspierają innowacyjność i przedsiębiorczość (klastry przedsiębiorczości, różnorodne programy wsparcia innowacyjności) zarówno ze strony rządu, jak i instytucji pozarządowych. Przedsiębiorstwa bardzo szybko się rozwijają, osiągają światowy poziom i globalny zasięg. Co ciekawe: Kiedyś wysyłaliśmy naszych przedsiębiorców do Kalifornii (Dolina Krzemowa), żeby tam rozwijali swoją przedsiębiorczość. Dzisiaj wolą oni zostać na miejscu. Jest to model, który ma szansę zaistnieć także w Polsce.

Jeśli jesteśmy już przy tym systemie to czy może podobne "wsparcie" działać także w Polsce?
- Zasady w podobnym rozwiązaniu muszą być bardzo jasne, by nie było przestrzeni do oszustwa czy malwersacji. Podobny system może działać w Polsce. Jest to kwestia jasnego spojrzenia na gospodarkę, rolę przedsiębiorców i wizję przyszłości.

Pozostańmy na chwilę przy Polsce. Co Pana zdaniem powinno się wydarzyć abyśmy mogli szybciej zacząć nadrabiać zaległości np. wobec Wielkiej Brytanii pod względem gospodarczym, technologicznym i innowacyjnym?

- Po pierwsze należy przekazać jasną wiadomość, że dobrze jest być przedsiębiorczym. Polska w ostatnich latach poczyniła ogromne postępy w kwestii tworzenia podobnego przekazu. Kolejnym, ale nie mniej ważnym problemem jest wdrożenie systemu funduszy na wsparcie biznesu we wczesnej fazie rozwoju, a także odpowiednio dobranych programów wsparcia.

Załóżmy, że Polacy nie boją się już zakładać firm. Powstaje coraz więcej małych przedsiębiorstw i...
- Po tym, gdy już nie tylko jest więcej przedsiębiorstw, ale zaczynają one także rozwijać się i rosnąć, należy pomyśleć o wprowadzeniu przez rząd takich zasad rozliczania działalności, które będą jasne i sprawiedliwe dla wszystkich stron. Jest to standardowa droga. Najpierw kraj osiąga sukces wizerunkowy i staje się przyjaznym miejscem dla przedsiębiorcy, później na rynku działa coraz więcej średniej wielkości firm. W tym stadium, aby firmy mogły dalej myśleć o rozwoju i ekspansji międzynarodowej, trzeba pomyśleć o tym, by im w tej drodze pomóc. W tym celu giełda musi zacząć lepiej, bardziej wydajnie i sprawnie funkcjonować.

Otoczenie biznesowe to jedno. Z drugiej strony ważne jest także otoczenie gospodarcze i polityczne. Jak Pan ocenia działania i zamiary nowego polskiego rządu?

- Wydaje mi się, a słuchałem niedawno wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Polski, że dalsze relacje będą coraz silniejsze. Większość polityków obiecuje, że będzie wspaniale, często jednak na tym się sprawa kończy. Ostatnia wypowiedź ministra była bardzo jasna w przekazie. Wskazał jakie są wyzwania i jakie są szanse dla rozwoju Polski. Koszty produkcji, koszty pracy w Polsce są na razie niskie, ale to się będzie powoli zmieniać. Wraz z dalszym rozwojem kraju, Polska będzie zmuszona wdrażać więcej nowych technologii i postawić na innowacyjność, by sprostać rosnącym kosztom pracy i produkcji. Właśnie w tym miejscu współpraca między naszymi krajami może być bardzo udana.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: brexit

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM