Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Bank stanie się wkrótce "superaplikacją"

Banki stanęły do wyścigu technologicznego z największymi gigantami i dostają zadyszki. Niska i spadająca rentowność biznesu, obowiązki związane z bezpieczeństwem systemu finansowego i cyberbezpieczeństwem - to tylko niektóre kule u ich nóg. Co robić, kiedy trzeba bank zamienić w aplikację? A raczej w super aplikację.

- Banki stoją przed wyborem: konkurować, współpracować czy korzystać z technologii firm, które je pod tym względem wyprzedzają - mówił podczas listopadowego Kongresu Bankowości Detalicznej Rodrigo Alvarez z firmy doradczej Accenture. 

W systemie finansowym zmiany galopują

Rozmaite firmy, które wykorzystują nowe technologie do analizy ryzyka, udzielają konsumentom niewielkich pożyczek. W Polsce jest to dość liczny sektor firm pożyczkowych, w który zadłużeni jesteśmy na blisko 8 mld zł. To jednak tylko kropla w morzu wszystkich długów polskich gospodarstw domowych, bo reszta jest w bankach. Ale to tylko przykład, jak z biznesu bankowego inni wykrawają sobie kawałki tortu.

Reklama

Fintechy coraz odważniej wchodzą na rynek usług bankowych. Ich główną bronią jest obniżanie marż. Okazało się, że marże za płatności, przelewy, a nawet wymianę walut można zbić do ułamków procenta. Spowodowało to, że również banki musiały obniżyć swoje marże. Tylko czy przy tak niskich da się jeszcze zarabiać?

Przykład? Dzieło rosyjskich finansistów i informatyków - Revolut - stworzyło kartę, dzięki której można wymieniać mnóstwo walut po kursie znacznie lepszym niż w jakimkolwiek banku czy kantorze. Revolut pozyskał już 8 mln klientów w Europie. Ale za zeszły rok miał ponad 17 mln euro straty. 

Revolut  zwany jest "neobankiem", czyli bankiem nowej generacji. Takie instytucje w ostatnich latach wyemancypowały z fintechów, a kilkanaście z nich uzyskało licencję bankową w różnych państwach Unii, a zatem i na całym wspólnym rynku. Tylko nieliczne z nich osiągnęły rentowność i zwracają pieniądze wyłożone przez inwestorów. Revolut właśnie chce pozyskać 1,5 mld dolarów kolejnego finansowania i nie obiecuje, że zacznie przynosić zyski.

Bankowcy patrzą na Revoluta i na niektóre inne neobanki jak taksówkarze na Ubera. Co mogą zrobić? Także obniżać marże. To już widać po ich wynikach. Zysk z opłat i prowizji całego polskiego sektora bankowego był po dziewięciu miesiącach tego roku o niespełna 1,5 proc. wyższy niż w tym samym okresie zeszłego roku. A w zeszłym roku w tym samym okresie był niższy o ponad 5 proc. niż w poprzednim. Wyzwanie trzeba jednak podjąć, bo klienci uciekną. Revolut ma w Polsce 750 tys. klientów, czyli więcej niż np. Citi Handlowy, a więc całkiem spory bank.

Marże zbijane do dna przez fintechy czy neobanki to jednak nie koniec kłopotów tradycyjnych instytucji finansowych.

- Fintechów się nie boimy, bo podgryzają marże, ale nie zarabiają. Ale boimy się bigtechów - mówił Szymon Wałach, dyrektor pionu Strategii i Transformacji Cyfrowej w PKO BP. 

Nieznane pola rywalizacji

Znamy je wszyscy. Siedem spośród 10 najdroższych spółek świata to spółki technologiczne. Wśród nich są Alphabet (czyli "czapka" nad Google), Apple, Facebook, Amazon. Czyli GAFA. Do tego dochodzą jeszcze chińscy giganci technologiczni, którzy w Azji oferują nie tylko pojedyncze usługi finansowe (jak płatności w przypadku Google czy Apple), ale i pełny wachlarz wszystkich usług bankowych. 

Banki - pomimo utraty marż - poradziły sobie z niewielkimi fintechami i korzystają z ich technologii do unowocześniania i cyfryzacji własnych usług. Na razie "ogarnęły" też zagrożenie ze strony neobanków, bo jeśli "neo" bank rok po roku brnie w straty, to trudno będzie mu przekonać ludzi, by zanieśli tam swoje pieniądze.

Ale bigtechy to co innego, gdyż mają tyle pieniędzy, że mogłyby opłacić kapitał niejednego wielkiego banku rozmiarów światowego giganta. Po drugie - mają już globalna skalę działania, taką, jakiej nie ma żaden bank. Po trzecie - mają miliardy użytkowników, którzy mogą stać się ich lojalnymi klientami. Po czwarte - za kilka, kilkanaście lat dorośnie pokolenie, które urodziło się ze smartfonem pod poduszką, a sweetfocie na Snapchata nauczyło się wrzucać wcześniej, niż czytać i pisać, nie mówiąc o liczeniu. O ile banki, nawet w krajach, gdzie nieźle podczas ostatniego kryzysu nabroiły, cieszą się większym zaufaniem niż bigtechy, w dorastającym pokoleniu może się to zmienić. 

Bigtechy jednak nie mają na razie sporego udziału w rynku tradycyjnych usług bankowych. Nieco ponad 13 proc. ich przychodów stanowią usługi finansowe, a najwięcej - w Chinach. W Państwie Środka opanowały rynek mobilnych płatności konsumenckich o wartości 16 proc. PKB. W USA jest to zaledwie 0,6 proc. PKB.

Można z firmami technologicznymi konkurować, można współpracować, można też kupować od nich technologie. Ale tu też pomiędzy bankami a nimi toczy się rodzaj wojny. Przychodzą tacy do banku i mówią: zrobimy wam aplikację, że kiedy klient ją otworzy, poleci jego ulubiona muzyka. Będzie super. I tu pada kwota, która nawet prezesa przyzwoitego banku zwala z nóg. Ale propozycja jest kusząca, bo wiemy, że konkurent pracuje nad tym, jak do bankowej aplikacji podłożyć muzykę.

Chodzi o trafność inwestycji i o to, czy w ogóle mają szansę się zwrócić. Te nietrafione to na przykład funkcjonalności, których klienci nie będą używać, albo takie, które wyglądają fajnie, ale w rzeczywistości wnoszą dla użytkowników niewielką wartość. Ten koszmar zaczyna się śnić po nocach prezesom banków i ich głównym księgowym.

Za aplikacje i ciągłe modyfikowanie ich funkcjonalności banki płaca już krocie. A sama aplikacja to tylko wisienka na torcie. Nie na torcie zysków, tylko na torcie kosztów. Trzeba uważać, w co się wchodzi, bo inwestycje technologiczne są i tak ogromne i pożerają coraz więcej budżetu. No bo po co komu muzyka w banku, skoro każdy, kiedy chce, może sobie odpalić Spotify? Ryzyko nietrafionych inwestycji niejednokrotnie powściąga konserwatywnych bankowców przed innowacjami. Ale widzą też, jak ucieka im świat. 

Nie wiadomo, czy amerykańskie bigtechy, na wzór chińskich, założą własne banki, choć na przykład Facebook chce mieć nie tylko bank, ale nawet bank centralny emitujący walutę libra. Ale nie tylko tu banki widzą zagrożenie. Banki zarabiają na tym, że dużo lepiej niż jakikolwiek Kowalski na świecie wiedzą, ile kosztuje pieniądz, za co klienta można obciążyć opłatą, za co i jaką wziąć prowizję. Te wiedzę "ukradły" im właśnie fintechy i użyły w wojnie na marże.

Zwykły kredyt konsumencki to produkt dość prosty, ale jego cena zależy jednak od wielu parametrów i nawet obowiązkowo ogłaszana RRSO ich nie odzwierciedla. Ale wyobraźmy sobie, że ktoś (może jakiś bigtech?) wymyśli narzędzie analityczne pozwalające te wszystkie parametry przeliczyć i wybrać faktycznie najbardziej korzystną dla klienta ofertę. Potem tylko pytamy asystenta w smartfonie, w którym banku dostanę najkorzystniejszy kredyt, a on podaje oferty.

- Wtedy stalibyśmy się tylko rurą dostarczająca pieniądze - przestrzega prezes ING BŚK Brunon Bartkiewicz.

Co to takiego "superapp" ?

Już teraz jest coraz więcej ludzi, którzy nigdy w żadnym banku nie byli, a nawet jeśli kiedyś byli, to miesiącami nie zdarza im się tam zaglądać. Bank jest dla nich "apką". A w niej wszystko, co związane z finansami. Słowem - sama nuda. Bank nie może pozostać już dłużej tylko aplikacją. Powinien stać się super aplikacją. Co to takiego "superapp"?

Gdy otwieramy kartę przeglądarki, natychmiast mamy dostęp do co najmniej  kilkunastu aplikacji, a poprzez nie - do rozmaitych usług. Mail, dysk, sklep, komunikatory, zdjęcia - wszystko w jednym miejscu, dostępne za jednym kliknięciem. Wyszukiwarka w ten sposób stała się super wyszukiwarką, a mówiąc inaczej - superapp. Wachlarz dostępnych usług określa się jako ich platformę. I takie właśnie mają być w przyszłości banki. Oczywiście - nie chodzi tu tylko o usługi finansowe. I nie przede wszystkim.

- Bank skupia się na tym, jak pchnąć do klienta ofertę finansowania. Ale ludzie tylko przez 10 proc. swojego życia są konsumentami. 90 proc. zajmuje im realizacja innych potrzeb - mówił Rodrigo Alvarez.

O tym właśnie banki muszą teraz myśleć. Aplikacja to za mało, trzeba być "superapką". Takie projekty - niekiedy udane - stworzyły już niektóre instytucje finansowe. Daniel Majewski z firmy doradczej Deloitte mówi o super aplikacji Simple, którą wylansował największy węgierski bank OTP. Jest otwarta dla klientów innych banków, grupując ponad 40 usług niefinansowych, jak choćby zakup biletów do kina czy zamawianie taksówki.

OTP ma 400 tys. klientów własnej aplikacji mobilnej i dwa razy tyle użytkowników Simple. Co ważne, "superapka" pozawala, żeby nie ujawniać naszych danych żadnemu z dostawców zewnętrznych usług. Ma je wyłącznie bank. W czasach, gdy przeglądanie skrzynki pocztowej zaczynamy od kasowania dziesiątek maili z rozmaitymi ofertami, samo to stanowi już pewną wartość.  

Jako pierwszy w Polsce platformą ma zamiar zostać PKO BP, który zadeklarował to w niedawno ogłoszonej strategii do 2022 roku. Na platformie - już w połowie przyszłego roku - mają się znaleźć usługi pomagające w kupnie i sprzedaży samochodu, a w planach są kolejne, między innymi związane z nieruchomościami, ochroną zdrowia i edukacją. Superapką PKO będzie aplikacja IKO.

- Banki powinny budować relacje doradcze i przemyśleć, jakie usługi mogą stanowić wartość dla klienta. Klienci są skłonni zapłacić bakowi nawet 50 proc. więcej za będące dla nich wartością usługi związane z ich potrzebami życiowymi. Mówimy o usługach, ale nie o tym, jakie z nimi są powiązane produkty finansowe, choć są z nimi powiązane - mówił Rodrigo Alvarez.

- Banki muszą wymyślić nisze wartości - dodał.

Muszą wymyślić, co nie będzie takie łatwe. Kilka oczywistych usług, takich jak kupno biletów komunikacji miejskiej, to pomysł przez niektóre fintechy wprowadzony dawno temu i już oczywisty. Co zrobić teraz, żeby ludzie chcieli z tego korzystać, nie przeinwestować i jeszcze mieć szansę na tym zarobić? Sprawa nie jest prosta. Ale stanie się jeszcze trudniejsza, gdy w "superapce" przeglądarki obok komunikatora znajdziemy aplikację "usługi finansowe".

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bankowość

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM