Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Ameryka poluzuje rosyjski uścisk gazowy Europy?

Rosnący import gazu ze Stanów Zjednoczonych zmniejszy zależność Europy od Rosji. To może być wstęp do nowego otwarcia w relacjach handlowych między Europą a USA - mówi w rozmowie z Interią Jerzy Buzek, były premier oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a od 2014 r. przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE.

Monika Borkowska, Interia: Czy jest Pan zadowolony z osiągnięć ostatniej kadencji Parlamentu Europejskiego na polu energetycznym?

Jerzy Buzek, przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE: Większość celów udało się w kierowanej przeze mnie Komisji Przemysłu, Badań i Energii zrealizować. Jeszcze pięć lat temu mieliśmy bardzo dużo obaw o bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. Teraz znajdujemy się w dość komfortowej sytuacji. Wystarczy spojrzeć choćby na rynek gazu. Gaz płynie do nas z południa, ze wschodu, z północy, a od kilku lat również z zachodu. Jest tłoczony rurociągami, ale dociera także drogą morską, w postaci płynnej. Rynek jest mocno zdywersyfikowany.

Reklama

Ale mimo wszystko w dużym stopniu to gaz rosyjski. Dodatkowo Gazprom buduje gazociąg Nord Stream 2, którym będzie można transportować rocznie kolejne 55 mld m sześc. gazu z Rosji do Niemiec. 

- Nie możemy zabronić budowy infrastruktury. Nigdy nie było to naszym celem. Udało nam się natomiast znowelizować dyrektywę gazową - byłem jej sprawozdawcą i głównym negocjatorem z ramienia Parlamentu Europejskiego. Dzięki nowym przepisom wszystkie gazociągi wchodzące do Unii Europejskiej z krajów trzecich, w tym podmorskie, objęte będą trzecim pakietem energetycznym. Gwarantuje to zachowanie zasad konkurencji. Oznacza to konieczność zapewnienia dostępu stronom trzecim do infrastruktury i rozdziału właścicielskiego operatora i dostawcy, transparentność cen i taryf. To stawia Gazprom w dużo mniej korzystnej sytuacji niż to było do tej pory. Dotąd sytuacja była nie do przyjęcia - Niemcy kupowały rosyjski gaz po cenie niższej niż Polska, mimo że był on tłoczony na dalszą odległość. Ceny postawione były na głowie. Chcemy tego w przyszłości uniknąć.

Komisja Europejska będzie miała wystarczające narzędzia, by egzekwować nowe prawo?

- Tak, Komisja będzie kontrolować, czy handel gazem odbywa się zgodnie z przepisami, a w przypadku, gdyby prawo nie było przestrzegane, może zgłosić sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I co najważniejsze - Komisja będzie miała wpływ na porozumienia międzypaństwowe dotyczące handlu gazem (w przypadku powstającego Nord Stream 2 - między Niemcami a Rosją). To do Komisji będzie należało ostatnie słowo.

Zapowiedź zwiększenia przez Europę importu gazu amerykańskiego to próba poluzowania gazowego uścisku Rosji?

- O dostawach płynnego gazu rozmawiam z przedstawicielami USA od 2015 r. Zakaz eksportu ropy i trwające lata udzielanie licencji dla producentów gazu z łupków blokowały handel. Udało się ten zakaz znieść, a licencja jest udzielana w ciągu trzech miesięcy. Dziś możemy bez ograniczeń zaopatrywać się w surowiec pochodzący zza Oceanu. Amerykanom, poza względami ekonomicznymi, przyświeca cel geopolityczny - by Europa nie była w tak dużym stopniu zależna od Rosji.

Kilka dni temu brał Pan w Brukseli udział w pierwszym w historii szczycie biznesowym w ramach Rady Energetycznej UE-USA - poświęconym właśnie zakupom gazu LNG. Jakie są główne wnioski z tego spotkania?

- Przekaz jest jasny: jest obustronna chęć, by zwiększać dostawy z USA. Mówił o tym, obecny na szczycie Rick Perry - amerykański sekretarz ds. energii. Potwierdzają to też podpisane dotychczas umowy oraz trwająca rozbudowa infrastruktury (terminale LNG). Ameryka i Europa zaczynają nowe otwarcie - handel gazem może być wstępem do dalszego rozwoju ich wzajemnych relacji handlowych.

Czy Europa jest już więc bezpieczna?

- W dużym stopniu tak. Jak wspomniałem, surowiec może płynąć do nas ze wszystkich kierunków - z  Algierii, Norwegii, Maroka, Libii, Rosji, z Bliskiego Wschodu, z Azerbejdżanu czy ze Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo zadbaliśmy o konkretne rozwiązania na unijnym rynku wewnętrznym, które mają zapobiec kryzysom. Rozbudowana została infrastruktura przesyłowa między poszczególnymi krajami. Weszło również w życie rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu, które zakłada solidarność energetyczną Europy. Mówi ono o współpracy regionalnej w zakresie ocen ryzyka i ustalania planów działania. Przyjęliśmy, że w razie kryzysu żadne państwo nie pozostanie bez pomocy z zewnątrz, by nie ucierpieli odbiorcy wrażliwi - gospodarstwa domowe, szpitale, hospicja. Zależało mi na tym w sposób szczególny, jako sprawozdawcy tego rozporządzenia w Parlamencie Europejskim.

Mówimy cały czas o gazie. A jak wygląda sytuacja w innych obszarach polityki energetycznej?

- W 2010 roku wystąpiłem z propozycją budowy Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Idea ta opierała się na wspólnych zakupach energii, prowadzeniu zaawansowanych badań, które przyniosłyby nowatorskie rozwiązania technologiczne, zwłaszcza w energetyce odnawialnej. Dziś wypracowane nowe rozwiązania już funkcjonują. Koszty jeśli chodzi o OZE spadły znacząco, bywają porównywalne z tradycyjnymi elektrowniami, a w niedalekiej przyszłości mogą być nawet niższe. Energia odnawialna po prostu się opłaca. Jest także duże wsparcie dla energetyki prosumenckiej, polegającej na obywatelskiej produkcji prądu na własne potrzeby i sprzedaży nadwyżek do sieci. W Europie jest kilka milionów takich producentów, przodują tu Dania, Wielka Brytania i Niemcy. Polska jest na początku tej drogi, ale perspektywy są obiecujące. Pojawiło się też wiele działań ukierunkowanych na oszczędzanie energii. Wprowadzone zostały rozwiązania, które pozwalają uniknąć zagrożeń blackoutem.

A co z ochroną środowiska? Wiele krajów wciąż boryka się z problemem smogu. Ludzie przypłacają to swoim zdrowiem i życiem.

- Przezwyciężenie zagrożeń związanych ze środowiskiem i czyste powietrze to dziś dla obywateli sprawy kluczowe. Dużo się na tym polu dzieje - wiele krajów bardzo ambitnie do tego podchodzi. W Polsce mamy jeszcze sporo do zrobienia w tym zakresie. O ile w Europie Zachodniej główna przyczyna smogu to samochody, o tyle u nas dochodzi do tego jeszcze ogrzewanie oparte w dużej mierze na węglu. Zaproponowaliśmy szereg rozwiązań dla ciepłownictwa, w tym w zakresie kogeneracji, czyli jednoczesnej produkcji ciepła i prądu, która jest bardziej efektywna. Są na to środki w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS), o co osobiście zabiegałem. Przechodzimy w coraz większym stopniu na gaz. Oczywiście to rozwiązanie tymczasowe, na kilkadziesiąt lat, docelowo - wierzę w to - jesteśmy w stanie funkcjonować w oparciu o energię odnawialną.  

Mówimy dużo o sukcesach unijnej polityki energetycznej. Ale są też problemy, które nie zostały rozwiązane. Myślę tu choćby o Ukrainie, którą nieprzypadkowo omijają wszystkie budowane przez Rosjan gazociągi.

- Robimy wszystko, by transport gazu przez Ukrainę był zachowany. Zależy na tym także Słowacji, Węgrom i Czechom leżącym na linii dostaw z Rosji przez Ukrainę do UE. Zachowanie dostaw tym szlakiem to ważny element naszej polityki. Przy czym tego typu problemów nie rozwiąże sam Parlament Europejski i regulacje prawne. Tu potrzebne są też polityczne zobowiązania ze strony państw członkowskich UE, by ustalane przez nich warunki handlu gazem z Rosją gwarantowały przepływ gazu przez Ukrainę. Liczymy, że uda się to osiągnąć.

Rozmawiała Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gaz | import | gaz LNG

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM