Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Serinus stawia na Rumunię i Tunezję

Serinus zamierza zwiększać wydobycie gazu w Rumunii. Spółka liczy, że dzięki dogłębnym badaniom uda się tam znaleźć kolejne duże złoże. Jednocześnie wciąż trwają prace w Tunezji. Serinus chce przyjrzeć się starym odwiertom i przywrócić ich eksploatację.

Interia: Spółka eksploatuje aktywa wydobywcze w Rumunii i Tunezji. Które z nich jest kluczowe z perspektywy dalszego rozwoju firmy?

Jeffrey Auld, CEO Serinus: Nie patrzymy na to w ten sposób. Mamy dwa oddziały firmy, dwa różne aktywa wydobywcze i poszukiwawcze. Jedynym powodem, dla którego skupiamy się ostatnio znacznie bardziej na Rumunii niż na Tunezji jest to, że w Afryce mieliśmy dużo problemów związanych ze stroną społeczną, co przełożyło się bezpośrednio na prowadzone tam prace i wydobycie. Nie uważam, że jedno miejsce jest lepsze od drugiego. One się uzupełniają. W Rumunii mamy gaz, w Tunezji ropę naftową. Nasze złoże Sabria w Tunezji jest ogromnym polem naftowym. W sumie tamtejsze złoża to niemal 360 milionów baryłek ropy.

Reklama

Przez strajki produkcja w Tunezji stanęła. Jak wygląda sytuacja dzisiaj?

- Jak do tej pory wydobyliśmy z naszego złoża Sabria ok. 1,2 proc. zasobów. Jest bardzo dużo możliwości, by zwiększyć tamtejsze wydobycie. W takim miejscu powinno stać wiele szybów naftowych, a tak nie jest. Ropa jest obecnie wydobywana dzięki naturalnemu ciśnieniu złoża. Gdybyśmy dodatkowo uruchomili pompy, wydobywalibyśmy szybciej i więcej.

- Pierwsza rzecz, jaką musimy zrobić, to przyjrzeć się starym odwiertom, które zostały porzucone lub w trakcie wiercenia uległy uszkodzeniu. Na naszym polu są dwa takie odwierty, które chcemy naprawić i rozpocząć z nich eksploatację. Taki jest nasz plan. Następnie przymierzymy się do wtryskiwania wody i zwiększenia tym sposobem produkcji ropy. Ograniczając koszty, wykorzystamy stare szyby i pompy. To bardziej uzasadnione ekonomicznie rozwiązanie, bowiem nie będzie potrzeby wiercenia nowego szybu naftowego. 

W ostatnim czasie Serinus aktywniej działa w Rumunii niż w Tunezji. Czy wynika to z faktu, że Rumunia jest bezpieczniejsza?

- Sytuacja w Rumunii jest lepsza, inaczej nie robilibyśmy tam nowych odwiertów. Do tego Rumunia należy do UE, ma bardzo dobre ceny gazu. Choć nie jest łatwo tam pracować.

Teraz budujemy platformę by wywiercić nowy odwiert. Bardzo chciałbym, żebyśmy zaczęli prace jeszcze w tym roku, ale wszystko jest uzależnione od tego, czy uda się zakończyć budowę platformy w terminie. Mam nadzieję, że najpóźniej w styczniu będzie ona gotowa. Posiadamy dwuwymiarowe analizy sejsmiczne, wykonane przez Rumunię w latach 70-, 80- i 90-tych. Obecnie wykonamy badania sejsmiczne 3D i wyznaczymy dokładne miejsce na kolejny odwiert. Trójwymiarowa analiza bardzo jasno maluje strukturę podziemną, co zdecydowanie upraszcza wskazanie miejsce odwiertu.

Jaka jest strategia Serinusa w Rumunii? 

- Chcemy znaleźć następne Moftinu, kolejne złote tej wielkości. Szacujemy, że poszukiwania i uruchomienie wydobycia z nowego pola to koszt ok. 16 mln dolarów. Gdybyśmy znaleźli drugie złoże tej klasy, moglibyśmy produkować kolejnych ok. 2,5 tys. baryłek gazu dziennie.

Czy jesteście podłączeni do gazociągu? 

Tak, jesteśmy podłączeni gazociągiem wybudowanym przez Serinus. Państwowy gazociąg Transgaz przechodzi 2,7 km od Moftinu. Mamy bardzo duże możliwości sprzedaży gazu - w Rumunii brakuje tego surowca.

Cena akcji Serinusa nigdy nie była jednak tak niska.

- Kiedy kapitalizacja firmy jest porównywalna z rocznymi przepływami firmy to nie jest komfortowa sytuacja. Jeśli w 2020 roku będziemy produkować 2,5 tys. baryłek dziennie, a już teraz produkujemy prawie tyle, da nam to 912,5 tysiąca baryłek rocznie. To będzie oznaczało przepływy już po opodatkowaniu na poziomie 20 milionów dol. Musimy pokazać udziałowcom rezultaty naszej pracy. Nasza produkcja zwiększyła się od zeszłego roku 5-krotnie. Produkcja w Rumunii trwała zaledwie dwa miesiące w drugim kwartale 2019. Nasze koszty spadły. Koszt produkcji baryłki sukcesywnie spada i wnosił 16,54 dol. na koniec czerwca.

Dlaczego tak się stało? 

- Bo jesteśmy bardziej wydajni. Tniemy koszty produkcji, Rumunia jest dość tania. Złoża w Rumunii są na głębokości 950 m podczas gdy Tunezji znajdują się 4 km pod ziemią. W Rumunii odwiert kosztuje pomiędzy 2,5 i 3 mln dol., w zależnie od głębokości.

Ile osób Serinus zatrudnia w Rumunii a ile w Tunezji? 

- W Rumunii do obsługi stacji przetwarzania gazu potrzebujemy trzech osób na jedną zmianę. To bardzo nowoczesny gazociąg. Większość czynności jest sterowana komputerowo. Rumunią zajmuje się tylko 15 osób. Zbudowaliśmy bardzo wydajny biznes. Mamy o wiele więcej pracowników w Tunezji, bo prawa pracownicze są tam bardziej skomplikowane. Poprzedni zarząd zatrudniał coraz więcej ludzi, co nie było uzasadnione. Teraz nie chcemy ich wyrzucać, ale staramy się stworzyć jak najbardziej wydajny biznes, kontrolując koszty. Mamy bardzo dobre wyniki. Nasz cash flow to 7,3 mln dol. po dwóch miesiącach od rozpoczęcia wydobycia w Rumunii. Przeszliśmy do etapu generowania zysków.

Jakie są dalsze plany spółki związane z Tunezją?

Ponownie otworzyliśmy złoże, które ostatni raz działało w 2016. Sytuacja społeczna i pracownicza uspokoiła się. Ostatnim razem, kiedy nie było strajków, kiedy działały wszystkie pompy, był 2015 rok. Wydaje mi się, że nie powrócimy do produkcji 736 baryłek dziennie, jak wtedy. Niestety złoże trochę się pogorszyło. Gdy przez długi czas nie prowadzi się wydobycia, zbiera się woda. Najpierw musimy ją usunąć, a to trochę potrwa. Prace rozpoczęły się pod koniec lipca. Nie mieliśmy dużo czasu, ale idzie lepiej niż oczekiwaliśmy.

Zakładacie wzrost produkcji w 2020 r.?

- Trudno jest przewidzieć, jaka będzie produkcja w 2020 r., bo zależy ona od pól naftowych, liczby pracujących pomp. Na pewno zamierzamy zwiększać wydobycie w Rumunii. Będziemy też ponownie wydobywać w Tunezji.

Kiedy rozpoczęło się wydobycie w Tunezji? 

- W 1984 r. To wiele lat, biorąc pod uwagę, że przez ten czas ropa była wydobywana bez pomp. To świadczy o jego gatunku. Teraz nadeszła chwila, żeby trochę w tym pomóc wykorzystując technologię. Powracając do twojego pierwszego pytania, nie mamy opcji A i B. Czasami lepiej zainwestować tu, czasami tam. Prowadząc biznes trzeba wiedzieć, gdzie i w jakim momencie zainwestować. Zamknięcie złoża Chouech Essaida dla firmy było wielkim ciosem, ale zdawałem sobie sprawę, że koszt jego utrzymania byłby bardzo wysoki. Musieliśmy rozwiązać problem, aby dać nam trochę komfortu.

Czy możliwy jest powrót na Ukrainę albo do Syrii? 

- Nie, Syria absolutnie nie jest brana pod uwagę. Coś, czego nasi udziałowcy nam nie wynagrodzili, nie byli w stanie docenić, to jest fakt, że sprzedaliśmy Syrię. Może to nie były wielkie pieniądze, ale to jednak 2,5 mln dol. wydatków, których się pozbyliśmy. Nie będziemy wracać do Syrii. 

- Jeśli chodzi o Ukrainę, to nasze pola były w centrum działań wojennych. Ich sprzedaży dokonano zanim tu przyszedłem, ale uważam, że to była mądra decyzja. My jesteśmy małą firmą, może duży Exxon jest w stanie czekać aż sytuacja się ustabilizuje. My nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Mamy inne cenne aktywa. Możemy bardzo wygodnie rosnąć z tym, co już posiadamy Być może będziemy szukać nowych możliwości, ale nie jesteśmy zdesperowani. 

Jaka będzie cena ropa w przyszłym roku? 

Jest bardzo trudno przewidywać ceny. Szczególnie teraz, kiedy mamy wojnę handlową. Wszyscy obawiają się, że będzie ona miała wpływ na popyt. Zawsze byłem zdania, że około 65 dol. za baryłkę to poprawna cena. Wiem, że Arabia Saudyjska chciałaby nawet 80 dol. Kiedy tworzymy budżet, zaniżamy cenę baryłki. Ale nasze koszty produkcji są bardzo niskie. Moglibyśmy przeżyć nawet z ceną 40 dol. za baryłkę. Dlatego nie przejmujemy się specjalnie ceną surowca.

- Gaz to już zupełnie inna historia. Rumunia jest małym rynkiem. Po dwóch miesiącach pracy w Rumunii cena gazu była na poziomie 7,45 dol. za tysiąc stóp sześciennych. Wydaje mi się, że trochę potrwa zanim Rumunia będzie mogła dołączyć do Europy jako część większej sieci gazociągów. Dlatego warto jest tam pozostać. Ale nawet jeśli mieliby się przyłączyć do sieci europejskiej jutro bylibyśmy zadowoleni, biorąc pod uwagę europejskie ceny gazu, które są nieco wyższe niż w Rumunii. Dotarliśmy do punktu, w którym nie możemy dużo więcej zejść z kosztami. Jeśli będziemy rosnąć, to koszty będą rosły razem z nami.

Specjalne wyzwanie na najbliższy rok? 

Przekonać akcjonariuszy, że się mylą. Nie wiem, jak dotarliśmy do tego punktu, kiedy akcje są równowartością rocznego zysku firmy, ale tak dalej nie może być.

Rozmawiali Ewa Wysocka i Bartosz Bednarz

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM