Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Rusza likwidacja elektrowni węglowej Adamów

W poniedziałek, 1 stycznia 2018 roku, po ponad 50 latach pracy, rozpoczęła się likwidacja czternastej największej elektrowni węglowej w Polsce. To pierwsze w historii zamykanie tak dużej siłowni w naszym kraju i początek końca energetyki węglowej w Wielkopolsce. Nie wiadomo jeszcze co stanie się z zaopatrującą elektrownię kopalnią węgla brunatnego.

Rusza likwidacja Elektrowni Adamów

Elektrownia Adamów o mocy 600 MW (pięć bloków węglowych o mocy 120 MW każdy) odpowiadała za jedną czwartą mocy całego ZE PAK S.A., a więc największej prywatnej grupy energetycznej w Polsce, notowanej na warszawskiej giełdzie. Kontrolę nad ZE PAK, poprzez spółkę zarejestrowaną na Cyprze, sprawuje miliarder Zygmunt Solorz-Żak, który w swoim portfelu ma też m.in. Polsat i sieć Plus.

Wybudowana na początku lat 60. Elektrownia mogłaby pracować jeszcze 3-4 lata, bo na tyle wystarczyłoby jej jeszcze węgla wydobywanego w pobliskiej kopalni Adamów. Inwestorowi nie opłacało się jednak na tak krótki czas dostosowywać instalacji do unijnej dyrektywy IED, ograniczającej emisję do atmosfery szkodliwych zanieczyszczeń - dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów. Elektrownia nie spełniała już także krajowych norm. W 2016 roku elektrownia Adamów 151 razy przekraczała 48-godzinne wartości dopuszczalne emisji pyłów, za co spółka spodziewała się ok. 1,4 mln zł kary.

Reklama

Elektrownia Adamów stanowiła 2 proc. mocy wszystkich elektrowni węglowych zawodowych w Polsce, ale - jak mówi nam osoba zajmująca się bezpieczeństwem elektroenergetycznym kraju - jej brak nie powinien mieć większego wpływu w funkcjonowanie całego systemu. Przed miesiącem Enea oddała do użytku w elektrowni Kozienice pojedynczy blok węglowy, który jest o ponad połowę większy od całej siłowni w Adamowie. Na ukończeniu są kolejne trzy bloki węglowe - PGE w Opolu i Taurona w Jaworznie, które wejdą do pracy w tym i przyszłym roku.

Problemem nie powinny być także zwolnienia. W październiku zarząd ZE PEK poinformował, że w związku z likwidacją elektrowni Adamów pracę straci 185 osób. - Zwolnienia grupowe obejmą jednak mniejszą grupę, bo część pracowników ma umowy na czas określony, które po prostu wygasną - mówi nam przedstawiciel spółki.

- Spodziewamy się na początku roku zwolnienia 130 osób - mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Beata Bartczak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Turku. - Jednak w powiecie tureckim mamy stopę bezrobocia na poziomie 4,2 proc., w stosunku do 6,5 proc. w kraju, a z przeprowadzonego przez nas niedawno badania wynika, że 85 proc. przedsiębiorców z regionu chce zatrudniać i zdecydowana większość z nich wyraziła zainteresowanie zatrudnianiem osób tracących pracę w sektorze paliwowo-energetycznym - dodaje.

Mniej klarowną sytuację mają pracownicy kopalni Adamów, która zaopatrywała elektrownię w paliwo. Chociaż zarząd ZE PAK poinformował, że z KWB Adamów chce do końca marca zwolnić 149 pracowników (blisko połowę załogi), to urząd pracy w Turku do dzisiaj nie potrzymał jeszcze od spółki ostatecznej decyzji. Także rzecznik prasowy ZE PAK nie był nam w stanie powiedzieć czego mogą się spodziewać górnicy. Jeden z menadżerów firmy poinformował nas tylko, że rozważane jest dalsze wydobycie na potrzeby elektrowni Pątnów, dla której może z kolei zabraknąć węgla z kopalni Konin, która ma problemy z uruchomieniem nowej odkrywki.

Węgiel z Adamowa musiałby jednak trafiać do Pątnowa na ciężarówkach, co znacznie podnosiłoby jego koszty, które już dzisiaj są wysokie. Kopalnia musi bowiem wypompowywać ogromne ilości zalewającej ją wody. W pierwszej połowie 2017 roku na każdą tonę węgla przepompowywała 55 m sześc. wody, podczas gdy w Koninie pompowano niespełna 12, w Bełchatowie 5, a w Turowie 2 m sześc.

Czy to oznacza początek końca energetyki węglowej? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: elektrownia węglowa | pracownicy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM