Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Pierwszy prąd z morskich wiatraków w 2025, ale są warunki...

Pierwszy prąd z wiatraków na Bałtyku może popłynąć w 2025 r., ale by tak się stało, już w przyszłym roku muszą wejść w życie regulacje wspierające morskie farmy wiatrowe. Konieczne są też usprawnienia związane z uzyskiwaniem pozwoleń i przygotowywaniem projektów do budowy.

Gotowość do produkcji energii z morskich farm wiatrowych w połowie przyszłej dekady deklaruje joint venture Polenergii z Equinorem, które realizuje dwa bardzo zaawansowane projekty o łącznej mocy 1440 MW.

- Wejście w życie najpóźniej w przyszłym roku nowych zasad wsparcia morskich farm wiatrowych, to kluczowy warunek dalszych dynamicznych prac i zarazem odpowiedź, kiedy można zacząć budowę. Jeśli kwestia ta nie zostanie wyjaśniona, to będziemy zmuszeni wstrzymać prace nad wyborem rozwiązań technologicznych. Przy tak mocno zmieniającej się technologii nie możemy ryzykować związaniem się z nieaktualną i przestarzałą za chwilę technologią, gdyby okazało się, że projekt może być realizowany dopiero kilka lat później w porównaniu do obecnego planu - mówi Michał Michalski, prezes Polenergii.

Reklama

Ale konieczne jest też wprowadzenie ułatwień w obszarze uzyskiwania pozwoleń. Branża ma propozycje rozwiązań i chce rozmawiać o nich ze stroną rządową. - Wszyscy na tym zyskają, bo to będzie oznaczało szybszą realizację projektów, niższe koszty procesów przygotowawczych, szybsze efekty wzrostu zatrudnienia i przede wszystkim lepsze jakościowo rozwiązania, bo to jakość byłaby głównym obszarem uwagi - zapewnia Michalski.

Również inne krajowe koncerny wybierają partnerów strategicznych do realizacji wspólnych projektów morskich. PGE rozmawia z duńskim Orsted, by do końca 2019 r. ustalić warunki sprzedaży 50 proc. udziałów w dwóch farmach. Z kolei PKN Orlen chce podpisać umowę z partnerem posiadającym odpowiednie know-how w przyszłym roku. Obecnie analizuje oferty.

Branża ocenia, ze zmienia się podejście do energii i klimatu w Polsce. Wskazuje na to choćby umieszczenie morskiej energetyki wiatrowej w dokumentach strategicznych - projektach Polityki Energetycznej Polski i Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu. Choć z drugiej strony Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, zwraca uwagę, że niepokojące jest to, że w zaktualizowanej wersji PEP2040 potencjał energetyki wiatrowej na morzu stopniał o 2 GW w stosunku do wersji pierwotnej dokumentu - z 10,3 GW do ok. 8 GW.

Jego zdaniem Polska powinna stawiać sobie bardziej ambitne cele. Tym bardziej, że - jak szacuje WindEurope - w polskiej strefie na Bałtyku mogłoby stanąć do 2050 roku ok. 28 GW - jedna trzecia mocy możliwych do zainstalowanie w tym akwenie. To pomogłoby wypełnić cele Komisji Europejskiej związane z neutralnością klimatyczną.

Dodatkowo inwestycje offshore mogą dać impuls rozwojowy polskiej gospodarce. Wokół sektora może powstać nawet 77 tys. miejsc pracy. - Morska energetyka wiatrowa z punktu widzenia ogólnogospodarczego ma ogromny potencjał udziału polskiego przemysłu w łańcuchu dostaw dla tego sektora. Poza turbinami wiatrowymi, których obecnie w Polsce się nie produkuje, niemal cała reszta komponentów może być dostarczana przez przedsiębiorstwa zlokalizowane w Polsce - mówi Monika Morawiecka, prezes PGE Baltica z grupy PGE.

Jarosław Dybowski, dyrektor ds. energetycznych w PKN Orlen, dodaje, że budowa na Bałtyku farm o mocy 8 GW w perspektywie roku 2040 może oznaczać we wszystkich powiązanych działach gospodarki inwestycje na poziomie dochodzącym do 120 mld zł.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energia wiatrowa | wiatraki

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM