Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Orlen zdobywa ropę z kolejnych źródeł

Do Gdańska dotarł tankowiec Almi Explorer z prawie 100 tys. ton amerykańskiej ropy naftowej WTI przeznaczonej dla rafinerii w Płocku.

- To pierwszy ładunek ropy naftowej, który trafił do Polski ze Stanów Zjednoczonych po zniesieniu w 2015 roku przez ten kraj wieloletniego embarga na eksport tego surowca.  Dokonana transakcja wpisuje się w strategię PKN ORLEN, zakładającą optymalizację procesu zakupowego i uzupełnianie kontraktów długoterminowych kontraktami spotowymi zawieranymi na korzystnych warunkach - podkreślają przedstawiciele PKN Orlen. - Stany Zjednoczone są kolejnym krajem, z którego surowiec trafi do rafinerii. Oprócz ropy pochodzącej z umów długoterminowych z Rosneft Oil Company, Tatneft Europe AG oraz Saudi Arabian Oil Company, rafinerie z GK ORLEN przerabiały już m.in. surowiec pochodzący z Iranu, Iraku, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Nigerii czy Norwegii - dodano w komunikacie największego polskiego koncernu naftowego. 

Reklama

Tankowiec wypłynął z portu w Houston 8 października. Ładunek ropy zostanie wyładowany w gdańskim Naftoporcie, a następnie przetłoczony rurociągiem do rafinerii w Płocku. Ropa WTI (West Texas Intermediate) to gatunek lekkiej, słodkiej (czyli o relatywnie niskiej gęstości i niskiej zawartości siarki) ropy produkowanej na południowym zachodzie USA. Dzięki dobrym parametrom gęstości i zawartości siarki w procesie destylacji uzyskuje się z niej dużą ilość benzyn i oleju napędowego.

Strategiczna dywersyfikacja

Pierwotnie zbudowany w latach 1960-1965 zakład w Płocku (podobnie zresztą, jak ten postawiony później w Gdańsku) nastawiał się na przerób rosyjskiego surowca, bo do niego był technologicznie przystosowany. Te czasy to już zamierzchła przeszłość. Dzisiaj należąca do PKN Orlen płocka rafineria, po licznych unowocześnieniach i modernizacjach, może przerabiać ponad 80 najróżniejszych gatunków ropy z całego świata. Oznacza to de facto technologiczne uniezależnienie się od jednego kierunku dostaw. Od około dwóch lat koncern umiejętnie korzysta z tych możliwości. Dotyczy to zresztą nie tylko zakładu w Płocku, ale również innych rafinerii z grupy.

Momentem zwrotnym był rok 2015, w którym ceny surowców na globalnych rynkach spadły do zaskakująco niskiego poziomu. PKN Orlen wykorzystał sprzyjające okoliczności i stał się znacznie bardziej aktywnym graczem: nawiązał wiele międzynarodowych kontaktów i rozpoczął negocjacje z szeregiem nowych dostawców z różnych częściach świata. Koncern osiągnął w ten sposób dwojakiego rodzaju efekty: z jednej strony - jak przyznają analitycy - wywalczył korzystniejsze niż dotychczas warunki długoterminowych dostaw od rosyjskich producentów, z którymi tradycyjnie współpracuje, a z drugiej - rozpoczął sprowadzać surowiec z nowych kierunków i to nie tylko na zasadzie jednorazowych transportów spotowych.

Prawie dwa lata temu, w związku ze zbliżającym się terminem wygaśnięcia kontraktu z pośrednikiem Mercuria Energy Trading, PKN Orlen zawarł nową umowę. Jej stroną była szwajcarska spółka należąca do koncernu Tatneft, jednego z największych w Rosji producentów ropy. Długoterminowa, trzyletnia umowa zakłada dostawy od 3,6 mln do 7,2 mln ton surowca typu REBCO rurociągiem Przyjaźń bezpośrednio do zakładu w Płocku.

Następnie płocka firma przedłużyła umowę z Rosneft Oil Company (nowa zakłada sprowadzenie 18-25,2 mln ton ropy). Był to pierwszy producent ropy, z którym PKN Orlen zawarł przed laty długoterminowy kontakt. Wcześniej bowiem, wbrew oczekiwaniom kolejnych zarządów spółki z Płocka, Rosjanie nie chcieli nawet słyszeć o bezpośrednich kontraktach i zawsze odsyłali PKN Orlen do pośredników m.in. Petraco, Souz Petrolium, Gunvor, czy wspomnianej już firmy Mercuria Energy Trading (dawniej J&S). Teraz jest zupełnie inaczej, a obowiązująca obecnie umowa z Rosneft Oil Company wygasa dopiero w styczniu 2019 r.

Co więcej PKN Orlen zaczął stałą współpracę z arabskimi dostawcami. Najpierw, na zasadzie umów spotowych, sprowadził kilka ładunków ropy z Saudi Aramco, a następnie - w maju zeszłego roku podpisał z tym arabskim koncernem pierwszy kontrakt długoterminowy, który przewiduje sprzedaż około 200 tys. ton ropy miesięcznie. Była to też pierwsza tego typu umowę z producentem ropy z tej części świata, w dodatku dotycząca od razu dostaw do wszystkich rafinerii PKN Orlen: w Polsce, Czechach oraz na Litwie.

- Pierwsza w historii bezpośrednia umowa długoterminowa z dostawcą z regionu Zatoki Perskiej pokazuje nasz kierunek myślenia o strategicznej dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia - powiedział składając podpis pod dokumentem prezes PKN Orlen Wojciech Jasiński.

Warto dodać, że kilka miesięcy później umowę z Saudi Aramco wydłużono o rok, do końca 2017 r. Eksperci z branży naftowej zauważają, że wyrobienie sobie teraz dobrych relacji z dostawcami z rejonu Zatoki Perskiej będzie skutkować tym, że gdy w kolejnych latach ceny ropy wzrosną polski koncern będzie już miał dobrą pozycję negocjacyjną.

Dodajmy jeszcze, że rafinerie należące do grupy PKN Orlen pracowały też w ostatnim czasie na surowcach pochodzących z Iranu (w grudniu 2016 r. podpisano z Irańską Narodową Kompanią Naftową - NIOC kontrakt na dostawę prawie 140 tys. ton ropy), z Kazachstanu i Azerbejdżanu, a także z regionu Morza Północnego, głównie z Norwegii.

Również drugi polski wytwórca paliw, Grupa Lotos stara się w dywersyfikowaniu źródeł dostaw dotrzymywać kroku PKN Orlen. Pierwsze próby podejmowała już ponad 10 lat temu: jesienią 2006 roku do Gdańska przypłynął pierwszy transport ponad 135 tys. ton ropy z Kuwejtu. Potem był kolejny, jednak - choć pomorska firma bardzo na to liczyła - do podpisania długoterminowego kontraktu jednak nie doszło.

Współpracę z producentami z tego regionu, a konkretnie z Iranu, Grupa Lotos wznowiła niedawno. Sprowadziła jeden tankowiec z ponad 270 tys. ton surowca i rozmawia o kolejnym, choć - jak przyznał kilka dni temu jeden z członków zarządu gdańskiej spółki - te negocjacje nie należą do łatwych. Już wiadomo, że spodziewany w maju przyszłego roku transport nie dotrze do Gdańska w tym terminie. Grupa Lotos ma też na koncie pierwsze dostawy surowca z Kanady, ten transport dotarł do Naftoportu we wrześniu.

Dotychczasowe starania obu firm, jako spółek Skarbu Państwa wpisują się w strategiczne dążenia Polski. - Chcemy wzmacniać bezpieczeństwo energetyczne Polski i pogłębiać proces dywersyfikacji źródeł dostaw oraz tras przesyłu surowców energetycznych - mówił niedawno minister Krzysztof Tchórzewski, cytowany w oficjalnym komunikacie resortu energii.

I PKN Orlen deklaruje, że będzie to robił. W nowej strategii koncernu na lata 2017-2021 jego władze podkreślają, że istotna będzie dalsza koncentracja na bezpieczeństwie surowcowym. Dlatego w dziedzinie dostaw ropy naftowej planowane jest dalsze umacnianie dotychczasowych i budowanie nowych relacji handlowych z największymi producentami na świecie.

pb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | energetyka | ropa naftowa | USA

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM