Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Nie wszyscy rolnicy dostaną rekompensaty za prąd

Ok. 30 tys. dużych gospodarstw rolnych prawdopodobnie nie dostanie rekompensat za podwyżki cen prądu w 2019 r. To rezultat pośpiechu i braku refleksji przy pracach nad ustawą o zamrożeniu cen

Taki scenariusz nikomu chyba nie przyszedłby do głowy. Rolnicy to w końcu oczko w głowie obecnego rządu, najwierniejszy elektorat rządzącej partii. A jednak to właśnie największe gospodarstwa  nie dostaną rekompensat za podwyżki cen prądu. Zapewne większość z nich jeszcze tego nie wie,  ale świadomość tę mają już przynajmniej niektóre spółki energetyczne.

Żeby zrozumieć jak to się stało,  trzeba pokrótce opisać jak funkcjonuje mechanizm rekompensat oraz wyjaśnić w jaki sposób rolnicy płacą za prąd.

Teoretycznie zgodnie z rozporządzeniem ministra energii rolnicy wykorzystujący prąd do produkcji powinni mieć podwójne liczniki  - jeden dla gospodarstw domowych, drugi - na potrzeby produkcji. To dotyczy  np. kurników, suszarni, chlewni, chłodni  itp.  W praktyce bywa różnie, wiele zależy od skrupulatności pracowników firm energetycznych. Ale znacząca większość z nich jest uważana po prostu za gospodarstwa domowe. Rekompensaty nie dotyczą więc ich w ogóle, bo ceny są zamrożone od stycznia i nic tu się nie zmienia do końca roku.

Reklama

- Moim zdaniem ok. 90 proc. z 300 tys. gospodarstw, które produkują na rynek rozlicza się wg taryfy G - mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Dariusz Andruszkiewicz z rolniczego serwisu igrit.pl.  Podaje przykład znajomego sadownika, który uprawia owoce, ma duże chłodnie, płaci za prąd 4-5 tys. zł miesięcznie a mimo to rozliczany jest wg taryfy G, jak gospodarstwo domowe.

Tak naprawdę nie wiadomo ile prądu zużywają rolnicy bo nikt się tym specjalnie nie interesował. Ostatni miniraport w tej sprawie opublikował Instytut Energii Odnawialnej w 2013 r. Wynika z niego, że najbardziej prądożerne są wielkie sady, obory wyposażone w chłodnie i gospodarstwa uprawiające zboża liczące powyżej 150 ha.

Na grafice poniżej zaczerpniętym ze strony ozerise.pl możemy zobaczyć ile prądu pożerały różne rodzaje rolniczej aktywności w ciągu czterech miesięcy - od  sierpnia do listopada 2013 r.

Zdaniem Andruszkiewicza podwójne liczniki mają naprawdę duże gospodarstwa, powyżej 100 ha i jest ich nie więcej niż 30 tys. Szacunki szefa igrit. pl potwierdza nasz rozmówca ze spółki energetycznej. -  W naszym regionie ok. 10 proc. rolników rozliczane jest wg taryfy C.

To taryfa przeznaczona właśnie  dla małych firm, w której zwykle ceny są wyższe niż dla gospodarstw domowych. Miesięczne rachunki takich rolników wynoszą - w zależności od rodzaju produkcji - od kilku do nawet kilkudziesięciu tys. zł.  Dla nich podwyżka cen o 30-40 proc. oznacza więc poważny ubytek w portfelu. Weźmy np. kurzą fermę prowadzoną przez panią Jolantę na Podlasiu. Zgodnie z pozwoleniem na działalność hoduje się tam 360 tys. brojlerów i pochłaniają one oprócz paszy również 48 MWh prądu rocznie (przeciętne gospodarstwo w Polsce zużywa 2 MWh). Pani Jolanta  płaci więc w taryfie C11 (0,42 gr za KWh) ok.  20  tys. zł rocznie za prąd.

Pani Elżbieta i pan Andrzej z Kaszub prowadzą chlewnię, która może dostarczyć 4 tys. tuczników rocznie i zgodnie z pozwoleniem zużywa 267 MWh rocznie - prąd w chlewniach potrzebny jest głównie do oświetlenia oraz zasilania urządzeń. które karmią i poją świnki. Za prąd zapłacą po dzisiejszych stawkach ponad 100 tys. rocznie.  Pan Łukasz ze Śląska zapłaci jeszcze więcej - hoduje ok. 200 krów,  zużywa nawet do 400 MWh rocznie.

Dla każdego z tych gospodarstw podwyżka to  koszty rzędu kilku tys. zł rocznie. Jeśli liczyli na rekompensaty, to obejdą się smakiem.

Na wniosku nie ma takiej pozycji "rolnik"

Zgodnie z (dwukrotnie już w ciągu pół roku) znowelizowaną ustawą o cenach, do 29 lipca mikroprzedsiębiorcy, małe firmy, samorządy i szpitale miały składać oświadczenia uprawniające ich do rekompensat za podwyżki cen prądu, które dotknęły ich od 2019 r. Bo po ubiegłorocznych (niższych) stawkach rozliczone będzie zużycie prądu tylko do końca czerwca. Od lipca niższe stawki zachowają automatycznie jedynie gospodarstwa domowe. Mikro- i małe przedsiębiorstwa, a także m.in. szpitale i instytucje samorządowe muszą złożyć swoim sprzedawcom energii oświadczenia, w których potwierdzą, że przysługują im państwowe dotacje do rachunków także w drugim półroczu. Firmy energetyczne nie mają innych narzędzi, aby zweryfikować, kto jest uprawniony do rabatu. Jeżeli uprawnieni nie złożą oświadczeń, od 1 lipca zapłacą o ok. 30-40 proc. wyższe rachunki za prąd.

Na wniosku nie ma pozycji "rolnik". Czy ministerstwo boi się, że rolnicy dostaną za dużo? Rolnikom pozostaje jeszcze jedna furtka, jaka? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokeNapiecie.pl

Rafał Zasuń, WysokieNaipecie.pl

 
Dowiedz się więcej na temat: prąd | ceny prądu | rolnicy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM