Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Kto uratuje górnictwo?

Sektor węgla kamiennego jest w najgorszej sytuacji od lat. Straty liczone w miliardach złotych nie napawają optymizmem. Nie ma też całościowego programu dla branży, a jedynie doraźne działania, które są momentami dość chaotyczne. Jaki plan ratowania kopalń ma państwowy właściciel? Spróbujemy to wyjaśnić.

Zacznijmy od największej Polskiej Grupy Górniczej. Tu sprawa bowiem na teraz jest dopięta. Po 0,5 mld zł w podmiot będący następcą Kompanii Węglowej (PGG przejęła 11 kopalń KW oraz 4 jej zakłady) zainwestują PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, Energa i PGNiG Termika. 300 mln zł trafi do spółki z Funduszu Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw. Dodatkowo PGG ma porozumienie z bankami, na mocy którego ok. 1 mld zadłużenia spłacane będzie kilka lat dłużej niż zakładano.

Poza wspomnianym wcześniej 1,8 mld zł, kolejne 617 mln zł to konwersja wierzytelności Węglokoksu i TF Silesia.

Reklama

PGG, w przeciwieństwie do Kompanii Węglowej, nie jest więc jednoosobową spółką Skarbu Państwa, jednak jest w posiadaniu firm, które i tak są przez państwo kontrolowane. Nie udało się za to nakłonić banków do objęcia udziałów w PGG w zamian za długi, będzie więc rolowanie zadłużenia - banki obejmą trzy transze obligacji, z których większość będzie miała termin spłaty dopiero w 2026 r.

PGG działa od 1 maja tego roku, jednak jej planu naprawczego wciąż nie notyfikowała Komisja Europejska, która bardzo pilnie przygląda się wszelkim działaniom pomocowym państwa dla górnictwa. Zgodnie z dyrektywą 2010/787/UE z 2010 r., pomoc publiczna w sektorze węglowym dopuszczona jest tylko w przypadku likwidacji kopalń. Sprawą PGG Bruksela zajmie się najwcześniej w lipcu. Czy kupi polski scenariusz? Nie jest to takie oczywiste. Chyba że PGG ma w planie kolejne działania restrukturyzacyjne, o których nie wiemy.

Na mocy kwietniowego porozumienia ze stroną społeczną ustalono jedynie zawieszenie wypłaty tzw. czternastej pensji na dwa lata (w Kompanii Węglowej za rok 2015 była to kwota 226 mln zł) oraz redukcję zatrudnienia o ok. 4 tys. osób (skorzystają m.in. z dopuszczonych w ustawie urlopów górniczych płatnych 75 proc. dla osób, którym zostały maksymalnie cztery lata do emerytury).

W porozumieniu jest też zapis o łączeniu kopalń w trzy "magakopalnie". Samodzielność zachowają jedynie "Bolesław Śmiały" i "Sośnica". Taki układ może świadczyć o chęci sprzedaży tej pierwszej i niewykluczonym zamknięciu tej ostatniej, która w 2015 r. była najgorszą kopalnią Kompanii - przyniosła ponad 5 zł straty w przeliczeniu na 1GJ, i to mimo "odcięcia" od "Sośnicy" ruchu "Makoszowy", który trafił do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (zresztą załoga tej kopalni też chce na siebie zwrócić uwagę - mówi m.in., że choć podejmowała rozmowy z prywatnymi inwestorami o wykupieniu przez nich kopalni, rząd się na to nie godził).

Być może przy połączeniu kopalń PGG zdecyduje się na przenoszenie ich części do SRK - ma taką możliwość do 2018 r. A co z innymi spółkami węglowymi? Tu sprawa jest dość enigmatyczna.

Lubelski Węgiel Bogdanka przestał być prywatną kopalnią po tym, jak powiodło się wezwanie poznańskiej Enei, która dziś jest właścicielem 60 proc. akcji tej największej polskiej kopalni. Tyle tylko, że to najprawdopodobniej nie koniec zaangażowania Enei w polskie górnictwo. Jest ona typowana do ratowania Katowickiego Holdingu Węglowego. Na razie Ministerstwo Energii mówi dość oględnie o tym planie. Nie jest jednak tajemnicą, że KHW potrzebuje przynajmniej 0,5 mld zł, by wyjść na prostą.

Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówił o powstaniu Polskiego Holdingu Węglowego na bazie KHW. W tę spółkę miałby zaangażować się Węglokoks (który jest już mocno obecny w PGG). KHW mógłby zostać połączony z Węglokoksem Kraj (kopalnia "Bobrek-Piekary"), a do tego miałaby dołączyć Enea. Z "Bogdanką". Jak? Nie bardzo wiadomo - zapewne finansowo, ponieważ zdaniem wiceministra "Bogdanka" zachowałaby swoją samodzielność.

Sęk w tym, że Enea nie chciałaby również KHW z całym dobrodziejstwem inwentarza. W skład holdingu wchodzą obecnie 4 kopalnie: "Wieczorek", "Murcki-Staszic", "Mysłowice-Wesoła" oraz "Wujek" (wraz z ruchem "Śląsk"). Na razie nikt głośno o tym nie mówi, ale wiele wskazuje na to, że "Wieczorek" wybrałby swoje złoże, które powoli się kończy, a "Wujek" (a przede wszystkim ruch "Śląsk") może trafić do SRK (w ubiegłym roku KHW przekazał już do SRK ruch "Boże Dary" kopalni "Murcki-Staszic"). W nowym holdingu ostałyby się więc tak naprawdę dwie dzisiejsze kopalnie KHW i zakłady należące do Węglokoksu.

Kłopot jednak w tym scenariuszu jest taki, że Enea zostałaby w tym momencie z kilkunastoma milionami ton węgla ("Bogdanka" po ograniczeniu jej produkcji wydobywa 8,5-9 mln ton rocznie, choć mogłaby nawet 11,5 mln; KHW w obecnej strukturze produkuje ok. 10 mln ton rocznie. Na razie nie ma jednak konkretów i liczb. Być może silna obecność Węglokoksu w obu tych podmiotach może świadczyć o chęci dalszej konsolidacji.

Najbardziej skomplikowana sytuacja jest chyba jednak w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która jest największym w UE producentem węgla koksowego, a więc bazy do produkcji stali. Jej połączenie z energetyką byłoby więc nieco irracjonalne. Tam też rozważane są przeniesienia części majątku spółki do SRK - najpierw mówiło się o kopalni "Krupiński", a teraz o ruchu "Jas-Mos" kopalni "Borynia-Zofiówka-Jastrzębie". Ten ostatni ruch wg szacunków spółki mógłby dać 250-300 mln zł oszczędności rocznie.

Dopięty jest też plan sprzedaży SEJ (Spółka Energetyczna Jastrzębie) dla PGNiG Termika. Wcześniej, bo w kwietniu, Termika za ponad 190 mln zł kupiła od SEJ tamtejsze Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej (PEC). Ciekawostka jest taka, że kwota transakcji to akurat tyle, ile JSW potrzebuje na wypłatę zaległej "czternastki" swej załodze za 2015 rok. SEJ realizuje obecnie dużą inwestycję, jaką jest budowa nowego bloku fluidalnego o mocy 75 megawatów w EC Zofiówka.

Jednak to nie koniec wyprzedaży majątku JSW. Choć na razie wstrzymano projekt sprzedaży pakietu akcji JSW "Koks" (skupia należące do JSW koksownie - z wyjątkiem wałbrzyskiej "Victorii"), to w "Victorię" mają się zaangażować państwowe TF Silesia oraz ARP. Warto przypomnieć, że JSW kupiła tę koksownię od Skarbu Państwa za 414 mln zł już po swoim debiucie giełdowym w 2011 r., choć wszystkie środki z debiutu zasiliły budżet (Skarb Państwa sprzedawał bowiem swoje akcje).

Sprawa Victorii i SEJ ma zostać dopięta jeszcze w czerwcu. Do końca miesiąca bowiem JSW ma czas na to, by zawrzeć porozumienie z bankami. Jak przypomina PAP: JSW podpisała umowę z obligatariuszami: BGK, PKO BP, PZU i PZU Życie, na mocy której zobowiązała się, że w latach 2016-18 odkupi obligacje za łącznie 150 mln zł, a począwszy od 2019 r. w kwocie nie mniejszej niż 178 mln zł rocznie. Stroną umowy nie był ING, którego dług został wykupiony przez pozostałych obligatariuszy (bank ten jesienią ubiegłego roku chciał zażądać od JSW wcześniejszego wykupu obligacji).

W maju minister energii Krzysztof Tchórzewski nie wykluczył nowej emisji akcji JSW z prawem poboru dotychczasowych akcjonariuszy (w JSW wciąż ponad 50 proc. ma Skarb Państwa), na co kurs spółki zareagował natychmiastowym spadkiem o 15 proc. Minister Tobiszowski z kolei w czerwcu powiedział, że sprawa emisji nie jest przesądzona. Dodał również, że założeniem obecnego planu wyprzedaży majątku jest to, by po roku 2020 sprzedawane aktywa mogły... powrócić do JSW. Szczegółów jednak nie ujawnił.

Karolina Baca-Pogorzelska
www.gornictwo2-0.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: górnictwo w Polsce | węgiel | Polska Grupa Górnicza

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM