Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Klimat ostro wchodzi do polityki

UE będzie musiała wydawać między 170 a 290 mld euro rocznie, by zrealizować cel neutralności klimatycznej - mówi Michał Kurtyka, wiceminister środowiska. Polska deklaruje, że będzie rzecznikiem sprawiedliwej transformacji, uwzględniającej uwarunkowania poszczególnych państw. Od kierunku prośrodowiskowego nie ma jednak odwrotu. Podejście do kwestii klimatycznych staje się numerem jeden debaty politycznej w wielu krajach.

- Transformacja do neutralności klimatycznej została oceniona przez KE w specjalnym dokumencie oceny wpływu. Przewiduje w nim, że będziemy musieli wydać jako UE tylko na inwestycje ok. 1 proc. PKB. To jest między 170 a 290 mld euro rocznie. Mówimy więc o bardzo znaczących kwotach - powiedział w rozmowie z Interią podczas Kongresu Energetycznego wiceminister środowiska. A cele są ambitne. Dojście do neutralności klimatycznej, czyli równowagi pomiędzy emisjami dwutlenku węgla, gazów cieplarnianych a ich pochłanianiem, miałoby nastąpić do 2050 roku.

Reklama

- O ile dotychczas rozmawialiśmy na temat polityki klimatycznej w odniesieniu do jednego sektora, energetyki, o tyle musimy mieć świadomość, że dyskusja o neutralności klimatycznej dotyczy większej liczby obszarów. To nie tylko energia, ale i mobilność, transport. Z kolei transport to nie tylko samochód, autobus, ale też samolot czy statek. Za emisję odpowiada również przemysł oraz sektor rolny - podkreśla Kurtyka.

Zmiany następują w świadomości coraz większej liczby ludzi. Coraz większy odsetek młodych interesuje się i niepokoi sytuacją swojego otoczenia, co potwierdza choćby niedawny Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Nie chcemy być już tylko biernymi uczestnikami dyskusji o przyszłości energetyki.

- Chcemy wiedzieć, jakie są konsekwencje dla nas, dla naszych dzieci, dla środowiska. Chcemy żyć w miastach, w których nie ma zanieczyszczeń, hałasu i z tej perspektywy będziemy oceniać przyszłe miksy energetyczne. Taki trend obserwujemy bardzo mocno w rozwiniętych gospodarkach światowych, przede wszystkim w krajach Europy Zachodniej - ocenia Kurtyka.

W Danii czy Holandii temat zmian klimatu jest sednem przedwyborczej debaty publicznej. To on nierzadko decyduje o preferencjach wyborczych. Ekologia wchodzi coraz mocniej do polityki.

Wiceminister podkreśla, że kraje unijne są na różnym etapie rozwoju. Tymczasem transformacja jest bardzo kapitałochłonna. Konieczne jest zabezpieczenie tych państw, które nie są tak dobrze zaopatrzone w kapitał jak Europa Zachodnia.

- Oczywiście w Polsce my mamy nasze własne bolączki, to jest kwestia czystego powietrza, ona mobilizuje nas bardzo mocno do tego, byśmy żądali od naszych gmin miast rządzących poprawy w tym zakresie i to też bardzo mocno popycha politykę publiczną. Z drugiej strony musimy mieć świadomość, że mobilizują się również te grupy społeczne, które widzą niesprawiedliwe rozdzielenie kosztów polityki klimatycznej - zaznacza Kurtyka.

Dodaje, że Polska powinna podnosić na forum europejskim kwestię sprawiedliwej transformacji,  spojrzenia na ekologię z perspektywy różnych grup. - Musimy brać pod uwagę obiektywne uwarunkowania, nie tylko wystawiać sobie taki cel, ale pokazać, jak w praktyce chcemy go osiągnąć, jak nie doprowadzić do polaryzacji społecznej, do wykluczenia części grup społecznych - podkreśla wiceminister.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: klimat | energetyka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM