Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

CO2 powyżej 50 euro. Jakie będą skutki?

Komisja Europejska nie będzie interweniować na rynku żeby bronić go przed "spekulantami". Unijny system handlu emisjami mógłby być lepszy, ale trzeba nauczyć się żyć z tym co mamy.

Jeżeli ktoś miał nadzieje na interwencję Komisji Europejskiej, to na razie może je porzucić. Unijny komisarz ds. klimatu i jednocześnie wiceprzewodniczący KE, Frans Timmermans na konferencji European University Institute 7 maja stwierdził, że wysoka cena jest potrzebna aby osiągnąć cele klimatyczne UE. - To jest rynek, więc trudno mówić, że cena jest zbyt wysoka lub niska - wyjaśniał Timmermans. - A rynek przewiduje propozycje legislacyjne UE- dodał. Prawdopodobnie w lipcu KE ogłosi nowe propozycje zmian w dyrektywie ETS pomagające osiągnąć nowy 55 proc. cel redukcji CO2 do 2030 r.

Reklama

Teoretycznie Komisja Europejska mogłaby wykorzystać mechanizm tzw. rezerwy stabilizacyjnej, aby rzucić na rynek więcej uprawnień, zbijając ich cenę. Działałaby mniej więcej jak bank centralny "kreujący" pieniądz. Jeszcze kilka miesięcy temu unijni oficjele zapowiadali takie mechanizmy ograniczające "spekulację". Ale po oświadczeniu samego wiceprzewodniczącego KE wydaje się, że interwencja jest mało prawdopodobna.

Im gorzej dla węgla, tym lepiej

50 euro za tonę CO2 "zabija" nie tylko węgiel, ale stawia olbrzymi znak zapytania także pod inwestycjami w nowe źródła gazowe.

KE chce zachęcić w ten sposób do inwestycji w zeroemisyjne technologie. Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl nie wszyscy brukselscy urzędnicy są tak entuzjastycznie nastawieni do wysokich cen. W dyskusji jaka się wywiązała w wskazywali, że wg prognoz samej KE 50 euro to miało być dopiero w 2030 r. a tak szybki wzrost cen stwarza olbrzymią niepewność dla chcących inwestować - nie tylko dla wielkiej energetyki węglowej czy gazowej (inwestycjami w te źródła mało kto w Brukseli się przejmuje), ale przed wszystkim dla przemysłu. Korzysta on z darmowych przydziałów uprawnień do emisji, ale ich liczba się zmniejsza.   

Klimatyczny podatek graniczny (tzw. CBAM), który ma wyrównać szanse między europejskim przemysłem a jego światowymi konkurentami zacznie obowiązywać najwcześniej za dwa lata, o ile w ogóle uda się go wprowadzić. W Brukseli zwyciężył jednak pogląd, że im gorzej dla paliw kopalnych, tym lepiej. Argumenty przemysłu energochłonnego nie przebiły się, zwłaszcza że na razie korzysta on z dobrej koniunktury, zwłaszcza popytu na stal. Arcelor Mittal Europe, największy producent stali w UE, zanotował w pierwszym kwartale 2021 r. dwukrotnie większe zyski niż w od stycznia do marca 2019, czyli przed pandemią. Ale koniunktura nie będzie trwała wiecznie.

Czy można obejść system? Co przeszkadza dziś państwowym firmom energetycznym budować małe jednostki? Czy gazowe elektrociepłownie będą rosły jak grzyby po deszczu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Magdalena Skłodowska, Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: CO2 | ceny CO2

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM