Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Ceny ropy i gazu lecą w dół. Jakie będą dalsze skutki ataku koronawirusa?

Świat zalewa rzeka ropy naftowej, z którą nie ma co zrobić. Litr benzyny na stacjach przy supermarketach w Polsce można już kupić za 3,55 zł. Na światowych rynkach tanieje też gaz. Tanie paliwo, z którym nie ma co robić, trafia do magazynów. Na tym tle całkiem mocno trzymają się notowania węgla. Dla "czarnego złota" na świecie efekt koronawirusa zaczyna już prawdopodobnie mijać.


Rynek ropy i przemysł naftowy znalazły się w najgorszym kryzysie od czasów II wojny światowej - taka opinia krąży wśród analityków rynku. Jeszcze nigdy ceny paliw - ropy i gazu - nie spadały tak gwałtownie. Nie cieszy to ani rafinerii, ani importerów paliw, ponieważ przyczyną spadków jest niknący w oczach popyt. Obserwatorzy rynku zastanawiają się, kiedy ceny paliw osiągną dno i zacznie się odbicie - te pytania pozostają na razie bez odpowiedzi.

Kierowcy mogą się cieszyć, ponieważ ceny paliw na stacjach szybko odzwierciedliły światowe trendy giełdowe - w Polsce są w okolicach średnio 4 zł za litr. Problem w tym, że kierowców na stacjach jest mniej, w krajach takich jak Włochy stacje wręcz są chwilowo zamykane. Niedługo więc z surowcem nie będzie co zrobić. To przede wszystkim efekt mniejszego ruchu samochodowego i załamania rynku lotniczego. Zwykle świat potrzebuje dziennie około stu milionów baryłek ropy. Ocenia się, że w ciągu ostatnich tygodni nawet jedna czwarta tego rynku została "zdjęta" przez ograniczenia wywołane pandemią koronawirusa na całym świecie.

Reklama

Ujemne ceny ropy? To się już dzieje

Notowania ropy naftowej w tym roku spadły o dwie trzecie. Zaczęło się od tąpnięcia notowań, gdy 8 marca Arabia Saudyjska rozpoczęła wojnę cenową z Rosją. Oba państwa mogą "zalać rynek" swoją produkcją. Trzy tygodnie od wejścia na wojenną ścieżkę w poniedziałek 30 marca cena baryłki ropy naftowej WTI spadała do 20 dolarów w Nowym Jorku. Ropa Brent, która odpowiada za dwie trzecie światowych kontaktów, została przeceniona na giełdzie w Londynie "tylko" o około połowę - do 23 dolarów za baryłkę. Jest to największy kwartalny spadek w historii.

Co począć z nadmiarem - przed takim pytaniem stoją nafciarze. Popyt na paliwo lotnicze spadł o trzy czwarte. W magazynach nie ma już miejsca na zapasy i niektóre koncerny zaczynają magazynować ropę na tankowcach. Analitycy renomowanej firmy doradczej IHS Markit oceniają, że niektóre kraje - m.in Norwegia i Nigeria mogą zgromadzić w magazynach najwyżej pięciodniową produkcję. Potem trzeba będzie przestać pompować.

Gorsze sorty są sprzedawane w dostawach fizycznych na amerykańskim rynku po kilka dolarów. W marcu zanotowano transakcję po ujemnych cenach - ciężka ropa Wyoming Asphalt Sour, wykorzystywana głównie do produkcji asfaltu, została sprzedana po cenie minus 19 centów za baryłkę - podała agencja Bloomberga. Innymi słowy, producent uznał, że lepiej zapłacić za odbiór ropy i poczekać na lepsze czasy niż ponieść niemałe koszty zamknięcia szybów.

Czy nafciarze tracą grunt pod nogami? Dlaczego inwestorzy uciekają od LNG? Kto się cieszy z taniego gazu? Jakie są prognozy na czas zarazy? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Magdalena Skłodowska, Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl

 
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM