Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Australijska branża gazowa nad Bałtykiem

Australia w Polsce raczej nie kojarzy się z gazem. Tymczasem kraj ten jest prawdziwą potęgą, zarówno jeśli chodzi o złoża, jak i na przykład skraplanie gazu. Australijczycy będą doradzać Gaz-Systemowi przy Baltic Pipe, ale mają do zaoferowania również swoje technologie.

Australia na pierwszy rzut oka niewiele ma wspólnego z Rosją, Norwegią czy Katarem. Tymczasem jeżeli chodzi o produkcję gazu, to równorzędny gracz na światowym rynku. Australijczycy wydobywają go mnóstwo, czasami w ekstremalnych warunkach Oceanu Indyjskiego, czasami na inne przemyślne sposoby. Olbrzymie ilości surowca po skropleniu trafiają na chłonne rynki Azji południowo-wschodniej. To właśnie Australia stała się w ostatnich latach głównym gazowym zapleczem Japonii, Korei Płd., części Chin... Oczywiście koszty transportu do Europy w zasadzie wykluczają opłacalny handel, ale Australijczycy mają do zaoferowania co innego.

Reklama

W ciągu kilku ostatnich lat u wybrzeży Australii powstał szereg dużych terminali skraplających, nastawionych na obsługę rynku azjatyckiego. Trzy instalacje na ukończeniu: Ichtys, Wheatstone i Prelude prawdopodobnie będą już ostatnimi budowami na taką skalę. Więcej LNG Australijczycy raczej nie są w stanie wyeksportować, a władze niespecjalnie chcą windowania eksportu w nieskończoność. Choćby dlatego, że masowy eksport spowodował zawirowania na krajowym rynku, na którym momentami gaz bywał towarem wręcz luksusowym, i miewał adekwatną do tego statusu cenę.

Po skończeniu wielkich projektów infrastrukturalnych, australijskie firmy sektora gazowego, w tym LNG szukają nowych miejsc dla swoich usług i technologii. Gaz-System już latem prezentował Australijczykom Polskę jak potencjalny teren ich działania, wskazując na największe projekty infrastrukturalne - rozbudowę terminala LNG, ułożenie podmorskiej części Baltic Pipe czy budowę 2 tys. gazociągów przesyłowych na terenie kraju. PGNiG wiąże pewne nadzieje z metanem pokładów węgla. Tymczasem jeden z wielkich terminali skraplających we wschodniej Australii korzysta wyłącznie z metanu, uwalnianego z wielkich, ale nie eksploatowanych pokładów węgla.

Na razie australijska firma Subsea Engineering Associates (SEA) została wybrana jako doradca Gaz-Systemu przy Baltic Pipe. A to właśnie polski operator jest odpowiedzialny za zbudowanie tego odcinka trasy przesyłowej dla gazu z Norwegii. Dla SEA to już czwarty gazowy projekt na Bałtyku. Australijczycy biorą już udział w budowie podmorskich gazociągów obsługujących pola wydobywcze B4 i B6 Lotosu, ale także uczestniczą w budowie Baltic Connector, czyli ponad 80 km gazociągu, który połączy Finlandię i Estonię. Jak usłyszeliśmy od przedstawiciela SEA, technicznym wyzwaniem dla Baltic Connector będzie skrzyżowanie się z dwoma nitkami Nord Stream. Doświadczenie zebrane przy tej okazji na pewno się przyda, bo Baltic Pipe także będzie musiała "przeskoczyć" nad Nord Streamem.

Budowa gazociągu zazwyczaj kojarzy się z długimi wykopami, ciężkimi maszynami i stosami stalowych rur, które trzeba spawać. Australijczycy mają jednak inne rozwiązanie, jakie? O tym w dalszej części artykułu na portalu wysokienapiecie.pl

Leszek Kadej, WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gaz-System S.A | Baltic Pipe | gazociąg | LNG

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM