Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Analiza Interii: Ameryka i Chiny trzęsą rynkiem miedzi

Obawy o narastanie konfliktu handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami oraz ryzyko spowolnienia światowej gospodarki, w tym chińskiej, mogą wywierać presję na ceny miedzi w najbliższym czasie. Gdyby nie to, sytuacja byłaby korzystna. Nadwyżka na rynku miedzi jest stosunkowo nieduża, a perspektywy wzrostu popytu spore ze względu na rozwój odnawialnych źródeł energii czy produkcję aut elektrycznych.

Notowania miedzi w ostatnich kilku miesiącach znajdowały się w trendzie bocznym - kurs poruszał się w kanale między 5.750 dol. za tonę a 6.350 dol. za tonę, nie mogąc wybić się ani w górę, ani w dół. W ostatnim czasie pojawiają się jednak ryzyka na rynkach międzynarodowych, które mogą wpłynąć niekorzystnie na notowania czerwonego metalu.

Niepewność związana z wojną handlową USA - Chiny

W minionym roku narastała wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, dwiema największymi gospodarkami świata. USA domagają się m.in. ochrony amerykańskiej własności intelektualnej i ograniczenia transferu technologii do Chin. W ramach sporu oba kraje zaczęły nakładać wzajemnie cła na swoje towary. Wojna objęła wymianę towarową wartą setki miliardów dol. rocznie.

Reklama

Po raz ostatni Amerykanie nałożyli cła pod koniec września zeszłego roku - 10 proc. na towary, których roczny import do Stanów sięga 200 mld dol. Opłaty miały wzrosnąć od stycznia 2019 r. do 25 proc., jednak strony zdecydowały się na przeprowadzenie rozmów w celu zażegnania konfliktu. Na negocjacje dały sobie czas do początku marca. Rozmowy rozpoczęły się w poniedziałek, 7 stycznia.

Spór wpływa na stan światowej gospodarki. Jego eskalacja grozi spowolnieniem, a to z pewnością miałoby negatywne przełożenie na rynek surowców, w tym miedzi. Oznaczałoby niższy popyt na miedź, co z kolei pociągnęłoby za sobą spadek cen metalu.

Ryzyko spowolnienia globalnej gospodarki

Hamowanie gospodarek jest już widoczne. Na rynek napłynęły niedawno relatywnie słabe dane makro z Chin, a to właśnie ten kraj jest kluczowym konsumentem miedzi. Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin wyniósł w grudniu 2018 r. 49,7 pkt. wobec 50,2 pkt. na koniec listopada. To najniższy poziom wskaźnika od maja 2017. Potwierdziły się tym samym publikowane wcześniej oficjalne dane chińskiego biura statystycznego i Federacji Logistyki które wyliczyły, że PMI w sektorze przemysłowym wyniósł w grudniu 49,4 pkt wobec 50 pkt miesiąc wcześniej. Wskaźnik powyżej 50 pkt oznacza ożywienie w sektorze, a poniżej - kurczenie się sektora.

Chińskie władze uruchomiły politykę stymulacyjną. Tamtejszy bank centralny podjął kroki, by zapewnić płynność w spowolnionej gospodarce. Zapowiedział obniżenie stopy rezerw dla banków o 1 pkt proc. (o pół punktu procentowego od 15 stycznia i o kolejne pół punktu od 25 stycznia). Cięcie ma uwolnić 800 mld juanów (ok. 116 mld dol.).

Ale nie tylko Chiny pokazały słabe odczyty. Poniżej krytycznego poziomu znalazły się też wskaźniki przemysłowe we Francji i Włoszech, a Niemcy są coraz bliżej tego progu. Produkcja przemysłowa w Niemczech, wyrównana sezonowo, spadła o 1,9 proc., miesiąc do miesiąca, w listopadzie 2018 r., po spadku o 0,8 proc. miesiąc wcześniej. Tymczasem rynek spodziewał się wzrostu o 0,3 proc. Rośnie ryzyko recesji w Niemczech - niemiecki PKB mógł spaść w IV kwartale 2018 r. Już w trzecim skurczył się o 0,2 proc. kwartał do kwartału.

Z kolei w Stanach Zjednoczonych indeks ISM obrazujący aktywność w sektorze przedsiębiorstw przemysłowych jest jeszcze w bezpiecznej odległości od 50 pkt, ale wyraźnie zniżkuje, co podważa wiarę w siłę tamtejszej gospodarki. ISM spadł w grudniu 2018 r. o ponad 5 pkt., do 54,1 z 59,3 w listopadzie. To największa zniżka od października 2008 r. Ostatnio szef FED Jerome Powell podczas wystąpienia w Economic Association w Atlancie stwierdził, że bank centralny USA jest w stanie szybko reagować na zmiany w gospodarce, dlatego bacznie się im przygląda, bo zależy mu na utrzymaniu dotychczasowego tempa wzrostu. Rynek zinterpretował to jako gotowość do złagodzenia polityki.

Szansą rozwój OZE i rewolucja elektryczna w motoryzacji

Gdyby nie napięte stosunki handlowe USA z Chinami i ryzyko spowolnienia gospodarki światowej, w tym chińskiej, nie byłoby większych powodów do obaw. Sytuacja fundamentalna nie jest zła. Międzynarodowa agencja CRU monitorująca przemysł metalowy, wydobywczy i nawozowy szacuje, że nadwyżka na rynku miedzi w 2019 roku będzie niewielka, wyniesie jedynie 100 tys. ton. Nie ma więc ryzyka istotnej nadpodaży, która dusiłaby ceny metalu. Dodatkowo przewidywany wzrost produkcji wydobycia w bieżącym roku ma być niewielki - zgodnie z prognozami CRU wyniesie zaledwie 1,2 proc. wobec 1,8 proc. rok wcześniej. Zakończenie inwestycji polegających na budowie nowych kopalń i rozbudowie istniejących spodziewane jest po 2020 roku. Stronę podażową hamuje dodatkowo fakt, że w wielu chilijskich kopalniach obniża się zawartość miedzi w wydobywanych rudach.

W dłuższym terminie popyt na miedź powinien wyraźniej rosnąć, choćby w związku z rozwojem odnawialnych źródeł energii czy samochodów elektrycznych, gdzie miedź - ze względu na swoje właściwości - jest szeroko stosowana. Szacuje się, że ilość miedzi zużywana w elektrowni fotowoltaicznej o mocy 1 MW wynosi między 3,1 a 4,8 tony. Z kolei morska energetyka wiatrowa wymaga użycia ok. 6 ton czerwonego metalu na 1 MW energii. Przy produkcji samochodów elektrycznych zużywa się nawet cztery razy więcej miedzi niż w tradycyjnych pojazdach spalinowych. Eksperci wskazują, że popyt na miedź ze strony przemysłu motoryzacyjnego będzie stanowić 15-20 proc. globalnego zużycia, podczas gdy obecnie jest to ok. 8,5 proc. Jednocześnie rosnąć będzie wydobycie na świecie w związku z prowadzonymi inwestycjami w różnych częściach globu.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: miedź | Chiny | ceny miedzi

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM