Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Suwak bezpieczeństwa musi zniknąć

Rząd musi zlikwidować suwak bezpieczeństwa, jeśli chce wzmocnić oszczędności emerytalne. Mechanizm systematycznego wycofywania pieniędzy z otwartych funduszy emerytalnych wymyślili poprzednicy (gabinet PO – PSL) po to, by zlikwidować część kapitałową powszechnego systemu emerytalnego.

Mechanizm określany jako suwak bezpieczeństwa istnieje od 2014 roku. Wymyślił go rząd Donalda Tuska, gdy zmieniał system emerytalny. Działania rządu sprzed trzech (gdy nowe prawo wymyślono i uchwalono) dokładnie i rzetelnie opisała Komisja Nadzoru Finansowego w raporcie "Sektor funduszy emerytalnych w Polsce - ewolucja, kształt, perspektywy".

KNF nazywa zmiany "odwracaniem reformy" (zaznacza, że tak działo się w wielu innych krajach) i doświadczenie polskie opisuje tak: "Odwracaniu reformy przyświecała troska o krótkoterminowy stan finansów publicznych. Odbyło się to jednak kosztem perspektywy długoterminowej i negatywnych efektów ubocznych w niektórych obszarach finansów publicznych i prywatnych. Z punktu widzenia finansów publicznych zredukowano dług jawny kosztem powiększenia długu ukrytego (implicit public debt). Jeśli waloryzacja konta i subkonta będą, jak dotąd, wyższe od oprocentowania obligacji skarbowych, to przesunięcie składki z II do I filara zwiększy łączny długookresowy koszt dla finansów publicznych."

Reklama

W tej krótkiej charakterystyce zawarty jest wpływ suwaka na finanse publiczne - na bieżąco pomaga łatać dziurę budżetową, w perspektywie wielu lat zwiększa zadłużenie skarbu państwa.

Manewry przy pieniądzach i kontach

Poprzedni rząd "reformę odwracał" dwa razy. Pierwszy, gdy zmienił proporcje składek między Funduszem Ubezpieczeń Społecznych (FUS, którym zarządza Zakład Ubezpieczeń Emerytalnych) a otwartymi funduszami emerytalnymi (OFE), i drugi, gdy wprowadził konieczność potwierdzenia przez ubezpieczonych, że nadal chcą część składki przekazywać do OFE oraz znacjonalizował część emerytalnych oszczędności.

Pierwsza zmiana miała miejsce w 2011 roku. Do tego czasu większość ubezpieczonych płaciło obowiązkową składkę emerytalną podzieloną na dwie części. Większość była przekazywana do ZUS (ponad 12 proc pensji), a mniejszą część (nieco ponad 7 proc. wynagrodzenia) do otwartych funduszy emerytalnych. Składkę do OFE obcięto do 2,3 proc. i miała ona systematycznie rosnąć do 3,5 proc. w 2017 roku. Ponieważ do tego czasu pieniądze w OFE były dziedziczone, to rząd wymyślił w ZUS drugie konto dla każdego ubezpieczonego "subkonto". Na nim zaczęto zapisywać wysokość składki "odciętej" od OFE. Dodatkowo zapisano korzystniejszy sposób waloryzacji składek niż na dotychczasowym koncie w ZUS (indywidualnym koncie emerytalnym). Waloryzacja na subkoncie wynika bowiem ze wzrostu gospodarczego z ostatnich pięciu lat, czyli zazwyczaj jest wyższa niż mix inflacji i wzrostu płac (a tak waloryzowany jest wkład na pierwszym koncie w ZUS). W ten sposób pokazano, że pieniądze zapisywane na subkoncie rosną szybciej niż wynika to z inwestowania ich przez OFE, czyli dla ubezpieczonego subkonto lepsze jest niż OFE. Ale oprócz bieżącego znaczenia PR taka formuła oznacza, iż zwiększają się zobowiązania na przyszłość - rośnie dług ukryty. Wprowadzenie "subkonta" i nowej metody waloryzacji ma znaczenie dla tego co może się wydarzyć z suwakiem bezpieczeństwa za kilka lat.

Suwak zatrzaskuje OFE, powiększa zobowiązania w przyszłości

Suwak jest wytworem kolejnych zmian PO - PSL wymyślonych w 2013 roku, a wprowadzonych na początku 2014 roku. Wtedy to 51 proc. wartości oszczędności, jakie każdy miał odłożone w OFE, zostało zabrane i zapisane na subkoncie. Dodatkowo każdy, kto chciał, by jego składka nadal była dzielona pomiędzy ZUS i OFE, musiał napisać w tej sprawie oświadczenie i przekazać je do końca lipca 2014 roku do ZUS. Jeśli tego nie zrobił, od sierpnia jego bieżąca składka była w całości zapisywana w ZUS, choć nadal podzielona na dwie nierówne części. Subkonto zastąpiło OFE. Oświadczenie napisało ponad 2,5 mln osób. I tylko w ich przypadku (na ponad 16,5 mln) składka nadal była przekazywana do OFE. Ale konta w funduszach emerytalnych nadal ma ponad 16,5 mln osób. Rząd Donalda Tuska wprowadził więc mechanizm, który nazwał "suwakiem bezpieczeństwa". Oficjalnie  wytłumaczono, że jest to sposób na zabezpieczenie interesów oszczędzających w OFE, a właściwie wysokości emerytury otrzymanej z OFE. Ponieważ na rynku kapitałowym (który jest częścią gospodarki) zdarzają się okresy prosperity (hossy) oraz dekoniunktury (bessy), to po to, by zabezpieczyć wartość emerytury, wprowadzono zasadę, że na 10 lat przed osiągnięciem przez ubezpieczonego wieku emerytalnego, co miesiąc na subkonto w ZUS przekazywana jest część pieniędzy zgromadzonych na jego rachunku w OFE. Na miesiąc przed osiągnięciem wieku emerytalnego rachunek w OFE miał być pusty.

Efekty mechanizmu

Po pierwsze, mechanizm suwaka powoduje, że co roku z OFE do ZUS przekazywanych jest kilka miliardów zł. W tym roku i w przyszłym ma to być według szacunków rządu po 5 mld zł, w zeszłym było nieco mniej bo 4,9 mld zł. OFE oddają więc więcej pieniędzy niż same dostają w postaci składek, bo zbierają od 3,1 mld zł do 3,3 mld zł rocznie. Na taki stan zwrócił uwagę wicepremier Mateusz Morawiecki, gdy przedstawił swój "Program budowy kapitału". Slajd pokazujący, ile składek wpływa do OFE, a ile zabiera suwak nazwano "Obecnie model OFE nie ma uzasadnienia". Resort rozwoju chce wykorzystać pieniądze znajdujące się w funduszach emerytalnych (niespełna 140 mld zł) do finansowania inwestycji i budowania oszczędności długoterminowych (jedną czwarta ma dostać Fundusz Rezerwy Demograficznej, a trzy czwarte mają być przekazane do nowych Indywidualnych Funduszy Emerytalnych plus zarządzanych najpierw przez Polski Fundusz Rozwoju, a potem instytucje rynku kapitałowego). Ten cel jest sprzeczny z ideą suwaka bezpieczeństwa, który uszczupla konta OFE.

Po drugie, im więcej pieniędzy jest zapisanych na subkoncie, tym większa kwota jest co roku waloryzowana (o wskaźnik wynikający ze wzrostu PKB w ostatnich pięciu latach) i tym większe są zobowiązania na przyszłość. Rośnie więc dług publiczny ukryty, który wynosi obecnie według szacunków KNF ponad 2,6 bln zł.

Suwak wymyślono po to, by faktycznie zlikwidować część kapitałową systemu emerytalnego. KNF w publikacji zaznacza: "Przyszli emeryci mogą się też spodziewać niższych emerytur niż przed ostatnimi zmianami, bowiem rynki finansowe w długim okresie zapewniają średnio biorąc zwrot wyższy niż wzrost płac, czy nawet wzrost PKB. Pozytywne aspekty systemów wielofilarowych i kapitalizacji emerytur są podkreślane przez OECD i Bank Światowy. Coraz głośniej pada też wśród ekspertów niepopularne twierdzenie, że "sprawiedliwe" systemy repartycyjne w krajach rozwiniętych są w obecnej formie nie do utrzymania w długim okresie. Dodatkowo, rezygnacja z emerytur kapitałowych na rzecz suwaka wyklucza oferowanie szerszego spektrum produktów emerytalnych, lepiej dopasowanych do indywidualnych potrzeb ubezpieczonych."

Szkoda, że ta argumentacja nie przekonała poprzedników i nie powstrzymała ich przed niekorzystnymi dla ubezpieczonych - przyszłych emerytur zmianami.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Rozwoju | Polski Fundusz Rozwoju | OFE | emerytura

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM