Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Rynek pracy: Nie wszędzie lepiej i nie dla wszystkich

Na coraz lepszych danych z rynku pracy zaczyna się pojawiać rysa. Brzmi łagodnie i niewinnie "rynek pracy jest bardzo blisko stanu równowagi". I wydaje się, że nie ma lepszej informacji, jednak oznacza to, że wiele osób zostanie tam gdzie jest: będzie miało pracę lub będzie bez niej. Być może dlatego w ostatnim miesiącu wzrosła obawa konsumentów o swoje miejsce na rynku pracy i o stabilizację finansową.

Sytuacja na rynku pracy jest znakomita. Pod koniec czerwca bezrobocie rejestrowane wyniosło 8,8 proc. W ewidencji urzędów pracy zarejestrowanych było nieco ponad 1,39 mln osób. To prawie o 65 tys. mniej niż miesiąc wcześniej i o prawie 230 tys. mniej niż rok temu. Tylko w siedemnastu powiatach (na 314) bezrobocie wyniosło ponad 20 proc. W żadnym oficjalnie bez pracy nie był co trzeci dorosły mieszkaniec. A w 149 powiatach stopa bezrobocia była niższa lub równa przeciętnej w kraju, czyli właśnie 8,8 proc.

W kraju są trzy miejsca: Poznań i okoliczne samorządy, Trójmiasto, Warszawa i Kraków z okolicami, gdzie właściwie nie ma bezrobocia - w rejestrach zapisano od nieco ponad 2 do nieco ponad 4 proc.

Reklama

Są też niestety niezmienni od lat liderzy bezrobocia, czyli południe Mazowsza (powiat szydłowiecki z 28,7-proc. bezrobociem i radomski z 23,4 proc.) oraz północ Warmii i Mazur (powiaty braniewski - 24,7 proc. oraz kętrzyński - 24,7 proc.).

Pomoc przeregulowania

- Nawet, jeśli powstają nowe miejsca pracy, to są to małe firmy, albo ludzie otwierają własną działalność - to nie pomoże nam znacząco zmniejszyć bezrobocia. Potrzeby nam jest rozwój gospodarczy w najbliższej okolicy, jeden lub kilku inwestorów, którzy potrzebować będą kilkuset pracowników - tłumaczy Jerzy Welke, dyrektor PUP w Braniewie, odpowiadając na pytanie co musiałoby się stać, by w powiecie przestało istnieć wysokie bezrobocie. W urzędzie, jakiemu szefuje zarejestrowanych jest ponad trzy tysiące osób.

- Od lat zmagamy się z problemem strukturalnego bezrobocia. Wielu wieloletnich bezrobotnych to byli pracownicy PGR, którzy nigdzie więcej na dłużej nie pracowali i część z nich przyzwyczaiła się do życia z zasiłkami i pomocą państwa - dodaje Welke. Przyznaje, że łatwiej byłoby pomagać ludziom bez pracy gdyby ministerstwo nie stawiało wysokich wymagań, jakie mają spełnić bezrobotni by móc skorzystać z aktywnej pomocy.

- W każdym regionie, czy w powiecie sytuacja jest nieco inna i nasza pomoc byłaby bardziej efektywna gdybyśmy mogli konstruować aktywną politykę na podstawie naszych potrzeb. A tu na przykład okazuje się, że są programy aktywizujące, ale mogą z nich skorzystać tylko ci ludzie bez pracy, którzy jeszcze nie byli na żadnych kursach, nie korzystali ze staży czy pracodawca nie dostał na nich współfinansowania. Z jednej strony są więc pieniądze i programy, z drugiej ludzie, ale trudno z tak wymyślonej układanki stworzyć pozytywny obraz.

Dyrektor przyznaje, że problemem bywa tez nieregularne podpisywanie umów między urzędami pracy a resortem pracy na możliwość wykorzystywania pieniędzy.

Zaczyna brakować pracowników

Sytuację na rynku pracy przeanalizowało ostatnio dwoje ekonomistów związanych z Konfederacją Lewiatan: Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek, główna ekonomistka oraz Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu pracy, dialogu i spraw społecznych.

Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek zastanawia się dlaczego rosną obawy konsumentów dotyczące bezrobocia i własnej sytuacji finansowej. Tak wynika z ostatniego badania nastrojów konsumentów GUS. - Konsumenci szczególnie silnie obawiają się wzrostu bezrobocia w najbliższych 12 miesiącach. A przecież dane wskazują na stałą poprawę sytuacji na rynku pracy, zatrudnienie rośnie z miesiąca na miesiąc. Ekonomistka przypomina, że w czerwcu w stosunku do maja przybyło ponad 19 tys. nowych miejsc pracy w firmach gdzie pracuje od dziesięciu osób, a w ciągu roku - 175 tys. Według niej o tym, że jest lepiej na rynku pracy oprócz spadającego bezrobocia, rosnącego zatrudnienia świadczy też realny wzrost płac (w czerwcu 5,3 proc. w skali roku).

- Na rynku pracy zaczynają "rządzić" pracownicy, dlatego trudno zrozumieć tak silny wzrost obaw konsumentów dotyczących bezrobocia. Małgorzata Krzysztoszek zastanawia się czy jest to wpływ kiepskich nastrojów młodych ludzi, którzy kończą szkoły i nie mogą znaleźć stabilnego zatrudnienia, a ich kłopoty przekładają się na nastroje w rodzinach. A być może subiektywne obawy wynikają z informacji docierających ze świata.

Grzegorz Baczewski wskazuje na zauważalny już efekt programu Rodzina 500+. - Szybki spadek bezrobocia wynika głównie z wysokiego, częściowo sezonowego, popytu na pracę oraz tworzenia znacznej liczby nowych miejsc pracy w firmach. Ale też pracodawcy sygnalizują, że od kwietnia odnotowują zwiększoną liczbę składanych przez pracowników wypowiedzeń. Ekonomista tłumaczy to dezaktywizacją polegającą na wzroście liczby osób przechodzących z bezrobocia do bierności zawodowej, wynikającą z poprawy sytuacji socjalnej, m.in. dzięki programowi 500+. - Możliwe, że także część bezrobotnych zrezygnowała z poszukiwania pracy, uznając, że świadczenie wychowawcze dostarcza wystarczającego dochodu - podkreśla Baczewski.

Jego zdaniem pracodawcy coraz częściej nie mogą znaleźć chętnych do pracy, zwłaszcza przy pracach prostych i sezonowych. Liczba wolnych miejsc pracy zgłoszona do urzędów pracy w czerwcu była o 26,6 tys., czyli o jedną piątą wyższa niż rok wcześniej. - Gospodarka cierpi już nie tylko na brak fachowców, ale także po prostu na brak rąk do pracy. Wkrótce może się to okazać istotną barierą hamującą rozwój. Bez możliwości zwiększenia zatrudnienia trudno będzie realizować wzrost gospodarczy - dodaje Grzegorz Baczewski.

Płace rosną w niektórych branżach

Ostatnie, szczegółowe dane GUS rzucają nieco cienia na świetne informacje na temat wzrostu wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (tam gdzie pracuje od dziesięciu osób). W czerwcu najbardziej płace wzrosły w dwóch typach branż. Pierwsze to te, w których płace są wysokie - przeciętnie powyżej 5 tys. zł (produkcji wyrobów tytoniowych, produkcja koksu i produktów rafinacji ropy naftowej, budownictwie, a nawet w górnictwie). Ponieważ wzrosty wynoszą jedną piątą i więcej w skali w porównaniu do maja - były to premie i jednorazowe dodatki.

Drugie to działy gospodarki z niskimi płacami (odzieżowy, produkcja skór) gdzie wysoka podwyżka płacy minimalnej na początku tego roku "podbija" porównania płac z tymi z zeszłego roku.

Ekonomiści przewidują, że zatrudnienie będzie rosło do jesieni. - Z powodu narastających problemów ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników roczna dynamika zatrudnienia osiągnie lokalne maksimum w III kw., a począwszy od IV kw. zacznie się stopniowo obniżać. Rynek pracy jest bardzo blisko stanu równowagi - analizuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

A Łukasz Tarnawa i Aleksandra Świątkowska, ekonomiści Banku Ochrony Środowiska są ostrożni w prognozach wzrostu zatrudnienia. Tłumaczą: - Choć oczekiwane silne przyspieszenie dynamiki krajowej konsumpcji prywatnej będzie wspierało aktywność krajowej gospodarki (i popyt na pracę), to jednak utrzymujące się wyzwania dla gospodarki globalnej (w tym związane z wynikiem referendum w Wielkiej Brytanii) oraz wciąż ograniczony wzrost krajowych inwestycji wskazują na bardziej ostrożną prognozę co do dalszego wzrostu dynamiki zatrudnienia.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM