Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Pozyskiwanie studentów nową metodą drenażu mózgów

Coraz więcej państw stara się przyciągnąć studentów z zagranicy. Chodzi o wyrównanie skutków niżu demograficznego, dochody z wyższych opłat za studia, ale także pozyskanie przyszłych talentów szczególnie w zakresie nauk ścisłych. Polska wypada na tle państw rozwiniętych całkiem nieźle, niestety nie za przyczyną wysokiego poziomu nauki czy perspektyw zrobienia w naszym kraju kariery.

Na świecie 4,6 miliona studentów to osoby studiujące poza krajem swojego pochodzenia. To nieco ponad 5 proc. wszystkich chcących zdobyć wyższe wykształcenie. Najbardziej umiędzynarodowione są studia doktoranckie - jedną czwartą studentów stanowią tu obcokrajowcy. Największy udział studentów obcokrajowców ma Luksemburg 22 proc., następnie Szwajcaria 20 proc., poziom 18 proc. uzyskała w 2017 roku Australia i Nowa Zelandia, tyle samo Austria, w Belgii natomiast to 12 proc. W Polsce zaledwie 5 proc. studentów pochodzi z zagranicy, z czego połowa to Ukraińcy, a 8 proc. obywatele Białorusi. W roku akademickim 2016/17 było to niespełna 66 tys. młodych ludzi. To jednak ponad trzy razy więcej niż sześć lat wcześniej. Najbardziej umiędzynarodowionym uniwersytetem na świecie jest American University of Sharjah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dedykowany głównie studentom z rejonu Zatoki Perskiej - 84 proc. z nich to osoby spoza ZEA. Natomiast z punktu widzenia różnorodności społeczności akademickiej imponować może London School of Economics, który przyciąga studentów z około 140 narodowości. Wysokie miejsce pod tym względem zajmuje też Uniwersytet Luksemburski.

Reklama

Większość studentów obcokrajowców na świecie - prawie jedna trzecia - wybiera nauki ścisłe, technologię, matematykę, a więc dziedziny określane skrótem STEM, kluczowe dla rozwoju innowacji, a także możliwości przyszłej szybkiej kariery. Nieco mniej (28 proc.) decyduje się na prawo, biznes i administrację. Najpopularniejsze kierunki wybierane przez studentów z zagranicy w Polsce to zarządzanie (9 tys. osób), kierunek lekarski (6,4 tys.), turystyka i rekreacja (4,4 tys.), stosunki międzynarodowe (4,2 tys.), informatyka (4 tys.), ekonomia (3,5 tys.). Matematyka i inne nauki ścisłe to raczej wyjątki. 

Do krajów, które przyciągają najwięcej studentów należą USA, W. Brytania, Francja i Australia. W Stanach Zjednoczonych studiuje bez mała jedna czwarta liczby studentów - obcokrajowców na świecie (prawie milion osób). Według Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Edukacji dają oni amerykańskiej gospodarce prawie 37 mld dol. rocznego dochodu wspierając 450 tys. miejsc pracy.

Wiele krajów czynnie zabiega o zagranicznych studentów. Niemcy chcą zwiększyć ich liczbę do 350 tys. do roku 2020, ale dane wskazują, że już ten cel został osiągnięty. Kanada ma nadzieję na przyciągnięcie 450 tys. do roku 2022 kusząc możliwością łatwiejszego otrzymania obywatelstwa po studiach. Australia dwa lata temu ogłosiła Narodową Strategię Edukacji Międzynarodowej, która już przynosi efekty w postaci ponad 500 tys. zagranicznych studentów pochodzących aż ze 190 krajów. Podobne plany mają Chiny, które dążą do stania się międzynarodowym hubem edukacyjnym z pół milionem studentów obcych narodowości do 2020 roku. Warto jednak zauważyć, że państwo to wysyła już znacznie więcej swoich obywateli na zagraniczne uniwersytety. To jeden z przejawów rozwijania talentów i budowania przyszłej strategii technologicznej Państwa Środka.

Znaczącą zmianę w międzynarodowych przepływach studentów wprowadziła postawa administracji amerykańskiej, która swoimi decyzjami zahamowała dziesięcioletni trend wzrostu zagranicznych studentów w USA. W kończącym się roku akademickim liczba studentów zagranicznych rozpoczynających studia spadła o 7 proc. Głównym powodem jest mniejsza liczba przyznawanych wiz, szczególnie osobom z krajów arabskich, w tym przede wszystkim z Arabii Saudyjskiej - i tutaj jednak aplikacji było mniej z uwagi na niższe ceny ropy naftowej, wiec studia stały się mniej dostępne, tym bardziej, że czesne w amerykańskich szkołach wyższych jest coraz droższe. Nabory studentów są też mniejsze z dwóch kluczowych krajów - Indii i Chin, które generowały blisko połowę zagranicznych studentów w USA. Studenci z krajów azjatyckich studiują głownie programy z zakresu STEM, a wielu z nich staje się podporą amerykańskiego sektora technologicznego - znaczna ich część to założyciele i pracownicy start-upów z Doliny Krzemowej. Beneficjentami opisanej sytuacji są Kanada, Irlandia, Australia i mimo procesu Brexitu W. Brytania. W krajach tych dynamika nowych naborów uniwersyteckich jest najszybsza w historii.

Na decyzję wyboru miejsca studiów zagranicznych wpływa wiele czynników. Zjawisko to pokazuje raport Study.EU Country Ranking 2018. Dzieli on je i na trzy kluczowe filary: jakość edukacji, któremu przypisano wagę 45 proc., koszty życia (30 proc.) oraz jakość życia i perspektywy kariery (25 proc.). W pierwszym przypadku najistotniejsze znaczenie ma pozycja uniwersytetów krajowych w międzynarodowych rankingach, a także wskaźniki jakości nauczania i realizacja programów studiów w j. angielskim. Polska wypada tu słabo chociażby dlatego, że w najbardziej znanym rankingu szanghajskim ma dwa uniwersytety i to dopiero w czwartej i piątej setce. Najlepiej pod względem jakości kształcenia w krajach europejskich sytuuje się W. Brytania przed Niemcami i Holandią. Warto odnotować wysokie piąte miejsce Rosji. Najlepsze perspektywy kariery i życia po studiach w danym kraju rysują się w W. Brytanii, Irlandii, Islandii i Norwegii. W pierwszej dziesiątce rankingu pod tym względem znajdują się też pozostałe kraje skandynawskie, Holandia i Niemcy. Kategoria ta uwzględnia również element bezpieczeństwa osobistego studenta w miejscu podjęcia studiów.

Biorąc pod uwagę łączną punktację w trzech wymienionych filarach rankingu czołowe pozycje zdobyły: Niemcy, W. Brytania i Francja. Polska została sklasyfikowana wysoko, bo na 10 miejscu. Zaważyło na tym jednak przede wszystkim pierwsze miejsce w kategorii koszty studiów i życia w ich czasie. Niemcy pod tym względem znalazły się na ósmym miejscu, a W. Brytania poza pierwszą dziesiątką. Biorąc pod uwagę miejsce Polski w rankingu warto zwrócić uwagę na zbieżność motywów studentów zagranicznych decydujących się na studia w naszym kraju i zagranicznych inwestorów w Polsce - w jednym i w drugim przypadku koszty funkcjonowania nad Wisła grają kluczową rolę. Ciekawe jak szybko uda nam się to zmienić.

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: studenci | studia zagraniczne

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM