Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Kto zapłaci za wcześniejsze emerytury?

Dziesięć procent PKB pochłoną wydatki na emerytury i renty przez najbliższe ćwierć wieku. Przeciętnie luka pomiędzy tym ile zapłacimy składek, a ile pieniędzy potrzebnych będzie na świadczenia, wyniesie 3 proc. PKB. Tak prognozuje rząd. Dodatkowo gabinet Beaty Szydło oszacował, że pomimo obniżenia wieku emerytalnego coraz więcej Polaków będzie pracowało. Wskaźnik aktywności zawodowej - szczególnie kobiet - w najbliższych dekadach będzie systematycznie rósł.

Tak wynika z dwóch dokumentów, jakie niedawno przedstawił rząd. To "Wieloletni plan finansowy państwa na lata 2017-2020" oraz "Informacja Ministra Rozwoju i Finansów o wpływie systemu emerytalnego na gospodarkę i rynek pracy".

W obu administracja przekonuje, że od ustawowego wieku emerytalnego ważniejsze są indywidualne decyzje ubezpieczonych o tym, kiedy zdecydują się przejść na emeryturę. Zaś polski system emerytalny - zbudowany na zasadzie zdefiniowanej składki (wysokość świadczenia zależy od tego ile lat i jak wysoką składkę zapłaciliśmy) "promuje osoby z długoletnim stażem ubezpieczeniowym i preferuje jak najdłuższe pozostawanie w aktywności zawodowej."

Reklama

Takie stanowisko jest odpowiedzią na kolejną łagodną reprymendę, jaką Polska dostała na temat aktywności zawodowej kobiet i osób 50+ od Komisji Europejskiej. Bruksela zawarła ją w rekomendacjach dla państw członkowskich na temat polityki gospodarczej. KE zwróciła uwagę na konieczność zwiększenia udziału kobiet w rynku pracy, ludzi o niskich kwalifikacjach i osób starszych. Marianne Thyssen, unijna komisarz ds. zatrudnienia i spraw społecznych podkreśliła, iż Polska zdecydowała się na obniżenie wieku emerytalnego w sytuacji, gdy inne kraje unijne go podnoszą z powodu problemu demograficznego. Według niej obniżenie wieku emerytalnego w Polsce stwarza zagrożenie dla równowagi systemu emerytalnego (i finansowego), a także wysokości wypłat przyszłych emerytur. Dlatego w sytuacji, gdy rząd nie zamierza podnosić ustawowego wieku przejścia na emeryturę, Komisja zachęca przynajmniej do podnoszenia wieku faktycznego.

W Polsce zaś za pięć miesięcy zacznie obowiązywać niższy niż obecny wiek emerytalny. Prawo do przejścia na emeryturę będą miały sześćdziesięcioletnie panie i 65-letni mężczyźni.

Rząd przekonuje, iż konstrukcja polskiego systemu emerytalnego "promuje" dłuższą pracę ze względu na to, że dłuższy staż ubezpieczeniowy zapewnia wyższe świadczenia.

Rząd przypomina, iż w Polsce w ostatnich latach podniósł się faktyczny wiek emerytalny: dla kobiet z 56 lat w 2004 r. do 60,7 lat w 2015 r., dla mężczyzn z 58,7 lat w 2004 r. do 62,8 lat w 2015 r. Co więcej prognozuje, że coraz więcej osób będzie pracowało, bo wskaźnik aktywności zawodowej kobiet w najbliższych latach podniesie się do ponad 68 proc. (teraz oscyluje wokół 65 proc.), a mężczyzn do prawie 83 proc. (teraz jest to nieco ponad 80 proc.). Niestety w dokumentach nie ma rozwinięcia rządowej opinii, iż "w Polsce istnieje ogromna przestrzeń do stworzenia takich warunków na rynku pracy, które pozwolą wydłużyć aktywność zawodową Polaków, i niekoniecznie niezbędne jest przy tym zwiększanie ustawowego wieku emerytalnego".

Pomocna ma też być zmieniająca się sytuacja na rynku pracy wynikająca ze zmian demograficznych - czyli to, iż coraz mniej liczne roczniki ludzi młodych będą zaczynały karierę zawodową. Doświadczeni pracownicy staną się więc coraz bardziej potrzebni w firmach i instytucjach. Dodatkowo osoby w wieku przedemerytalnym do dłuższej pracy skłonić ma akcja informacyjno-edukacyjna pokazująca, jaka jest zależność pomiędzy stażem pracy a wysokością świadczenia. Już teraz odbywają się spotkania w każdym województwie, gdzie szefostwo Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej oraz ZUS ( i NSZZ "Solidarność") przekonują, iż przejście na emeryturę jest dobrowolne, ale też powinno być świadomą decyzją. Kampania przeznaczona jest głównie dla 250 tysięcy osób, które uzyskają uprawnienia emerytalne od października.

Z szacunków resortu rodziny i pracy wynika, iż ok. 17 proc. uprawnionych do przejścia na emeryturę decyduje się na dalszą pracę. Ministerstwo zakłada, że po obniżeniu wieku emerytalnego wskaźnik wzrośnie. Z prawa do emerytury skorzysta trzech na czterech uprawnionych. Jedna czwarta zostanie w pracy.

Po to, by decyzja była świadoma 600 doradców ZUS będzie specjalnie dla zainteresowanych wyliczało wysokość przyszłego świadczenia w różnych wariantach: dłuższej lub krótszej pracy i stażu emerytalnego. Obliczenia wynikające z kalkulatora emerytalnego dla niektórych mogą być szokujące - praca dłuższe o 5 - 6 lat ponad ustawowy wiek emerytalny może zwiększyć wysokość świadczenia o 30 - 50 proc. Czy będzie to argument do dłuższej pracy dowiemy się pod koniec roku.

Długoterminowy wpływ wydatków emerytalno-rentowych na finanse publiczne rząd przedstawił w "Wieloletnim planie finansowym państwa na lata 2017-2020". Wynika z niego, że w perspektywie do 2060 roku wydatki na świadczenia emerytalno-rentowe wynosić będą ponad 10 proc. PKB (najwięcej 10, 7 proc. PKB w 2060 roku). Dochody państwa z tytułu obowiązkowych składek ubezpieczeniowych to ok. 7,3 - 7,7 proc. Nie mamy więc szansy na domknięcie finansowe systemu ubezpieczeniowego.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ZUS | PKB | wiek emerytalny

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM