Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Grupa Wyszehradzka stawia na gospodarkę

Grupa Wyszehradzka spójna nie tylko politycznie, ale może przede wszystkim gospodarczo i inwestycyjnie. Budapesztańskie spotkanie premierów Mateusza Morawieckiego i Victora Orbana trzeba traktować właśnie jako zapowiedź budowy silnego regionu. Pomóc w tym ma własny bank rozwoju na poziomie grupy, a także realizacja wspólnych i strategicznie ważnych dla bezpieczeństwa projektów infrastrukturalnych i energetycznych.

Rozmowy o gospodarce między Morawieckim a Orbanem były kluczowe podczas spotkania w Budapeszcie. Obie strony opowiedziały się za silnym regionem Europy Środkowo-Wschodniej, gdyż - na co wielokrotnie zwracali uwagę - dopiero spójna i mocna Grupa Wyszehradzka będzie w stanie swoje argumenty na unijnej arenie obronić.

Tym samym, nie tylko wspólne inwestycje infrastrukturalne, ale także energetyczne i gazowe mają być wiążące dla regionu, a w przyszłości stanowić o jego niezależności (politycznej i gospodarczej). W tym celu premierzy omówili temat założenia m.in. wyszehradzkiego banku rozwoju, który mógłby być wsparciem finansowym dla wspólnych, strategicznych dla bezpieczeństwa i rozwoju projektów.

Reklama

Bank rozwoju dla V4

- Rozmawialiśmy o czymś w stylu wyszehradzkiego banku rozwoju, który służyłby finansowaniu i rozwojowi infrastruktury w obszarze V4 - bardzo ważnym odcinku Trójmorza. Stać nas na to - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami Morawiecki. Dodał jednak, że jest to temat, który musi przedyskutować jeszcze z Radą Ministrów i Komitetem Ekonomicznym.

Ramy projektowe, inwestycje, które miałyby być finansowane ze środków banku jeszcze nie zostały określone. Jak podkreśla Morawiecki decyzja powinna być podjęta szybko. Kapitał znajdzie się, głównie za sprawą uszczelnienia systemu podatkowego. - Szybko podjęliśmy decyzję o dokapitalizowaniu PFR na prawie 2 mld zł, BGK - na 1,5 mld zł, wypłatę rekompensat za deputaty węglowe w wysokości 2,4 mld zł. To są decyzje, które możemy podejmować, bo uszczelniliśmy system. Przełamaliśmy niemoc z lat wcześniejszych. Jeśli Czesi i Słowacy opowiedzą się tak pozytywnie jak premier Orban za stworzeniem banku rozwoju dla V4, to jest szansa, że zostanie on faktycznie powołany - dodał Morawiecki.

Miałby to być kolejny wehikuł inwestycyjny - uzupełnienie dla Planu Junckera, środków unijnych i budżetowych, które poszczególne państwa mają do dyspozycji.

Gazowe u-NIE-zależnienie od Rosji

Kolejny temat, który ma być decydujący w relacjach w ramach V4 to energetyka. Czy wizja bezpieczeństwa w tym obszarze jest dla Polski i Węgier spójna? Nie do końca, chociaż - jak wynika z rozmowy Morawieckiego z Orbanem jest wiele kwestii, które łączą zamiast dzielić.

Premier Morawiecki powiedział po spotkaniu z Orbanem, że Polska w tak ważnej kwestii jak rynek mocy i pakiet zimowy (wprowadzający ograniczenie emisji CO2 na 1 kilowatogodzinę do 550 gramów) otrzyma wsparcie Węgier. - Premier Orban dobrze rozumie naszą perspektywę energetyczną do 2030 r. - mówił Morawiecki. - Kwestie rynku mocy to trudny temat. My opieramy ten mechanizm na węglu, który jest ostatnimi czasy bardzo nielubiany w Europie - dodał.

Kolejna spawa to bezpieczeństwo dostaw gazu. - Będziemy mieli sojuszników w budowie pełnego połączenia gazowego od Węgier do Świnoujścia. Interkonektor Węgry-Słowacja jest już prawie gotowy, a Słowacja-Polska jeszcze nie. Musimy przyśpieszyć z inwestycją. Rozmawiałem o tym z ministrem Naimskim, który przedstawił mi plan działania - stwierdził Morawiecki.

Polska zużywa rocznie ok. 16,5 mld metrów sześciennych gazu, Węgry ok. 9,2 mld.

Trzeba podkreślić, że sytuacja gazowa Polski jest zgoła odmienna od tej na Węgrzech - kraju, który jest całkowicie uzależniony od paliwa sprowadzanego z Rosji. Polska dla odmiany - nie tylko wydobywa surowiec z własnych źródeł (ok. 4,5 mld metrów sześc. Gazu), ale również dzięki terminalowi w Świnoujściu jest w stanie sprowadzić do 5 mld metrów sześć LNG (w ramach podpisanych kontraktów średnio - lub długoterminowych z USA i Katarem, albo kupując gaz na rynku SPOT).

I właśnie do LNG, a także planowanego rurociągu Baltic Pipe (przepustowość do 10 mld m3) i Korytarza Norweskiego, którym miałby płynąć gaz z Norwegii - Węgry mogłyby się podłączyć w przyszłości. Stanowisko Orbana - na co zwrócił uwagę Morawiecki - jest takie, że jeśli połączenie gazowe będzie gotowe, to i Węgry mogą rozpatrzyć sprowadzanie błękitnego paliwa z innego kierunku niż Rosja.

Pod tym względem dzisiaj różnice poglądów miedzy Polską a Węgrami są wyraźne. Dla Węgrów kierunek rosyjski jest jedynym akceptowalnym źródłem gazu. Kraj ten opowiedział się m.in. za budową rurociągu Turkish Stream. Rzecz w tym, że to nie tylko uderza w Ukrainę, ale niczego nie zmienia w obszarze źródła dostaw błękitnego paliwa na Węgry. Wciąż będzie to gaz rosyjski, który popłynie jedynie z innego kierunku. - Nie zgadzamy się z tym do końca. Podkreślamy mocno konieczność walki z dyktatem cenowym Rosji, z szantażem gazowym Gazpromu, protestujemy głośno przeciwko temu - dodał Morawiecki.

Obawy o rosyjskie wpływy

- Mocno podkreśliliśmy znaczenie Grupy Wyszehradzkiej. Myślę, że 70 proc. stanowisk uda się ujednolicić - stwierdził Morawiecki. Kwestia Rosji jest ważnym tematem, który może jednak różnic Polskę i Węgry. Z jednej strony to wspomniany już import gazu, z drugiej rozbudowa elektrowni atomowej w Paksu, dla której wykonawcą ma być rosyjski koncern Rosatom. Także finansowanie (ok. 10 mld euro) ma pochodzić z Rosji (kredyt), która dostarczy również technologię. W tym kontekście Morawiecki wyraźnie stwierdził, że chociaż Polska jest zdecydowana budować elektrownię jądrową, to jednak na pewno nie przy pomocy Rosjan. - Myślimy o innych kierunkach - dodał.

Orban współpracuje z Rosją, podchodzi do tego pragmatycznie, zwłaszcza w obszarze gazowym i energetyki jądrowej. Niedawno zasygnalizował gotowość rozpoczęcia negocjacji o dostawie gazu na Węgry w ramach nowej umowy gazowej (obecna obowiązuje do 2021 r.). Pomimo tego, Węgry głosują za utrzymaniem sankcji nałożonych na Rosję, chociaż nie bez krytyki czy podnoszenia sensowności ich kontynuacji.

Rośniemy, chociaż nie najszybciej

Wzrost gospodarczy w regionie Grupy Wyszehradzkiej to 4,9 proc. dla Polski (III kwartał). W analogicznym okresie węgierska gospodarka urosła o 3,3 proc., czeska o 5 proc. a słowacka - o 3,4 proc. Według Komisji Europejskiej prognozy na 2018 dla krajów grupy są także optymistyczne. Dla Polski to 3,8 proc. (w całym 2017 r. KE prognozuje 4,2 proc.), Węgier - 3,6 proc. (3,7 proc.) w 2017, Słowacji - 3,8 (3,3 proc. w 2017 r.) a Czech - 3 proc. (4,3 proc. w 2017 r.).

Dynamiczny wzrost gospodarczy w V4 wspiera także koniunktura w strefie euro. Unia Europejska znajduje się obecnie w fazie boomu gospodarczego. Indeks PMI dla Austrii (64,3 pkt), Niemiec (63,3 pkt) i strefy euro (60,60 pkt) są najwyżej w historii. Dla wielu gospodarek tak silne ożywienie koniunktury jest niespotykane od wielu miesięcy. Dla Polski ostatni odczyt wskaźnika wyniósł 55 pkt, Węgier - 60 pkt.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM