Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Coraz niższa renta demograficzna

Ponad 17 mln Polaków jest aktywnych zawodowo. Sytuacja na rynku pracy jest dobra. Ale ekonomiści przestrzegają, że za kilka lat nawet pomimo wzrostu zatrudnienia pracujących będzie coraz mniej. Taka sytuacja wpłynie nie tylko na rynek pracy, ale na różne działy gospodarki.

Ponad 16 mln Polaków pracuje jako rolnicy, pracownicy lub samozatrudnieni. Ponad kolejny milion to osoby utrzymujące się ze zleceń i umów o dzieło. Bezrobocie jest coraz niższe - już jednocyfrowe (w lipcu rejestrowane wyniosło 8,6 proc). Jednak ekonomiści zaznaczają, że wzrosty są coraz powolniejsze, a sytuacja na rynku pracy ze względu na zmiany demograficzne staje się coraz trudniejsza.
- Nawet przy rosnącym wskaźniku zatrudnienia będzie spadała liczba pracujących - tłumaczy Maciej Bukowski prezes Instytutu WiseEuropa. - Stanie się tak z powodu zmian demograficznych: rosnącej liczby ludzi starszych i malejącej młodych.

Reklama

- Czeka nas spadek populacji osób w wieku produkcyjnym - twierdzi Adam Czerniak, ekonomista z SGH. Jego zdaniem kłopoty na rynku pracy przyspiesza i pogłębi program 500+. - W wielu rodzinach pracować będzie tylko jeden rodzic: drugi albo nie zacznie, albo wycofa się z aktywności zawodowej. Ekonomista szacuje, że sytuacja na rynku pracy negatywnie wpływać będzie na wzrost PKB. - Dodatkowo najpierw zmniejszymy tempo doganiania krajów rozwiniętych pod względem wartości PKB per capita, a za ponad dwie dekady ten dystans będzie rósł - ocenia Czerniak.

Mniej pracujących, wyższa produktywność

Dla Marka Rozkruta, lidera Programu EY Sprawne Państwo problem demograficzny jest zagrożeniem dla stabilnego wzrostu polskiej gospodarki. - Choć sytuacja na rynku pracy jest dobra, to wzrost liczby pracujących hamuje, robi się płaski. Według prognoz, do 2040 r. populacja Polski ma się zmniejszyć o prawie 3 miliony - szczególnie głęboki spadek wystąpi wśród pracujących, a jedyną grupą, która ma się zwiększyć, to seniorzy, nieaktywni na rynku pracy - zaznacza ekonomista. Marek Rozkrut uważa, że tzw. renta demograficzna się skończyła, zasadnicze znaczenie dla wzrostu gospodarczego będzie miał wzrost produkcyjności, a ten jest związany ze wzrostem inwestycji, głównie prywatnych.

Z taką opinia zgadza się również Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Tłumaczy: - Mamy ograniczony wpływ na demografię, ale możemy wpływać na podaż pracy. Czas, w którym ludzie zaczynają karierę, kończą aktywność zawodową w sporej części zależy od regulacji prawnych  np. od ustalenia minimalnego wieku emerytalnego. 

Czas na rozwiązania jest już teraz

Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao zwraca zaś uwagę na różne fazy zmian na rynku pracy w najbliższych latach. - Zmniejszanie się liczebności grupy aktywnych zawodowo (pracujących i bezrobotnych) w pierwszej fazie (najbliższych kilku lat) wzmocni dynamikę wzrostu gospodarczego, gdyż spadająca stopa bezrobocia poprawi sytuację pracownika na rynku pracy (zwiększenie stabilności zatrudnienia, zwiększenie "siły przetargowej" pracownika w rozmowach na temat płac). To przełoży się na wzrost popytu w gospodarce - i dynamizację wzrostu PKB. Ale według ekonomisty wyzwaniem będzie kolejna faza.  - Zmniejszanie się liczebności aktywnych zawodowo względem nieaktywnych (mówiąc w uproszczeniu: zmniejszanie się liczby pracujących względem emerytów) spowoduje coraz większe obciążenia podatkowe pracujących, aby utrzymać niepracujących, czyli coraz większą grupę emerytów.  Marcin Mrowiec przekonuje: -  Już teraz powinniśmy dokonać pogłębionej analizy tego problemu oraz podjąć kroki zaradcze. To wzmocnienie bodźców inwestycyjnych, rozsądne - ale jednak wydłużanie wieku emerytalnego, a przynajmniej wzmacnianie bodźców by utrzymać jak najdłuższej aktywność zawodowa. Jeśli "prześpimy" okres dobrej koniunktury najbliższych lat, okres napływu funduszy unijnych - to po 2020 r. będzie już zdecydowanie trudniej poradzić sobie z tym  problemem - ocenia Mrowiec.

Szeroka paleta zmian

- Starzenie się społeczeństwa wpłynie na rynek pracy, ubezpieczenia społeczne i na system ochrony zdrowia - wylicza Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. I dodaje, że tak jak powszechnie ekonomiści i politycy zastanawiają się jak zmieni się rynek pracy i system emerytalny ze względu na zmiany demograficzne, tak mniej mówi się o konieczności przebudowy całej polityki społecznej. - Myślimy o wpływie starzenia się na gospodarkę w wymiarze makro, a rzadziej o wymiarze mikroekonomicznym, o tym jak zmienią się małe miasteczka i wsie, jakie tereny będą wyludnione, a gdzie mieszkać będą przede wszystkim seniorzy. Ekonomista zwraca uwagę, że będzie to wymagało od władz samorządowych innej niż obecnie polityki regionalnej i socjalnej. - Jakiej? Władze lokalne nie powinny się zdać tylko na rozwiązania centralne, powszechne w całym kraju, już teraz powinny się zastanowić i wypracować model najbardziej odpowiadający potrzebom danej okolicy.  Jego zdaniem  na starzenie się społeczeństwa nie są także gotowi przedsiębiorcy: - Firmy już teraz zastanawiają się jak przeformułować ofertę towarową zgodnie z potrzebami klientów 50+ czy 60 + ale proszę wskazać gdzie mamy sprzedawców w średnim wieku dla osób starszych? -  pyta pół żartem, pół serio. I dodaje, iż nie wystarczy zmienić ofertę tak by odpowiadała "srebrnej gospodarce", potrzebna jest nauka nowego - starego biznesu.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek pracy | emerytura | demografia

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM