Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

CASE: Pomnik dla Unii na 15. rocznicę ślubu

Jeszcze nigdy w swojej historii Polska nie poszła tak szybko naprzód jak przez 15 lat od wejścia do Unii. Nie tylko pod względem zamożności, ale przede wszystkim cywilizacji. Nie tylko otwarta wtedy brama do globalizacji zmieniła nasze życie. Także wartości, swobody, instytucje i polityki europejskie, które przeszczepiamy. Choć niektóre z tych roślin z trudem się przyjmują.

Na 15. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej Fundacja CASE zaprosiła kilkudziesięciu naukowców i ekspertów z rożnych dziedzin, żeby bliżej przyjrzeli się związkowi Polski z Unią. Zajrzeli pod kołdrę transferu środków, polityk, mechanizmów tworzących związek, ale i tworzących go wartości. Ocenili oni, co znaczył dla nas wspólny rynek i jaki miał wpływ na poszczególne sektory gospodarki, takie jak przemysł, rolnictwo, usługi, energetyka, ale również na "nadbudowę" - szkolnictwo i kulturę. 

Wynikiem ich pracy jest raport "Nasza Europa. 15 lat Polski w Unii Europejskiej". To 250 stron głębokich i wieloaspektowych analiz. Raport zostanie zaprezentowany na konferencji CASE w czwartek w Warszawie.

Reklama

Europejskość dla Polaków jest dziś czymś oczywistym. Według najnowszego sondażu CBOS z kwietnia tego roku, członkostwo Polski w Unii ma rekordowe historyczne poparcie i wyraża je 91 proc. naszego społeczeństwa. Równocześnie należy ono do najbardziej euroentuzjastycznych w całej Wspólnocie. Nie zawsze tak było.

Nie można oczywiście dziś powiedzieć, że wyniki referendum akcesyjnego z 2003 roku wisiały na włosku. Członkostwo Polski we Wspólnocie poparło ponad 77 proc. obywateli, przy frekwencji blisko 59 proc. Ale obawy były. Antyeuropejska narracja była hałaśliwa. 

Na tyle, że w kampanię na rzecz akcesji zaangażowany został nawet potężny dla katolickiej większości autorytet papieża Jana Pawła II, który jednoznacznie opowiedział się za obecnością Polski w Europie. Pomijając już fakt, że negocjacje akcesyjne odbywały się pod ogromną presją wywalczenia przez Polskę maksymalnego wsparcia dla rolnictwa. "Czy w Polsce mieszkają sami rolnicy?" - pytał wtedy retorycznie w Warszawie jeden z unijnych komisarzy.

Jaki jest tego rezultat? "Członkostwo Polski w UE zdecydowanie poprawiło warunki funkcjonowania polskiego rolnictwa (...) Najbardziej widocznym tego efektem jest szybka poprawa bilansu w polskim handlu artykułami rolno-spożywczymi: z deficytu w pierwszych latach XXI w. do ponad 8 mld euro nadwyżki w 2017 r. Nastąpiła też znaczna absolutna i relatywna poprawa sytuacji dochodowej producentów rolnych oraz mieszkańców wsi" - piszą autorzy rozdziału poświęconego rolnictwu. Zauważają jednak, że Wspólna Polityka Rolna w polskiej edycji utrwaliła niekorzystną strukturę agrarną polskiej wsi. 

Choć obecność w Unii z upływem lat postrzegamy coraz lepiej, znacznie większą rezerwę mamy do wspólnej waluty - euro. Narracja strasząca wzrostem cen oraz utratą wyimaginowanej "suwerenności" wciąż kształtuje wyobraźnię większości naszych obywateli. W zależności od sondażu, od ponad połowy do ponad 60 proc. Polaków jest przeciwnych przyjęciu euro. A to hamuje konwergencję.

- Argumenty przeciwników akcesji Polski do strefy euro są ideologiczne: akcesję przedstawiają jako zagrożenie dla narodowej tożsamości. W dyskusji pojawiają się też dwa argumenty: zagrożenie wzrostem cen i groźba utraty niezależności w prowadzaniu polityki pieniężnej. Jeśli chodzi jednak o tę ostatnią, to już od przystąpienia do UE relatywnie mała gospodarka Polski jest otwarta na przepływy kapitałowe z unii walutowej - w sytuacji zliberalizowanych przepływów kapitału i zintegrowanych rynków pieniężnych, faktyczna niezależność jest znikoma - ocenia były wiceminister finansów Stanisław Gomułka.

Unia otwarła przed Polską szeroko bramę do globalizacji. Choć uchylała ją stopniowo znacznie wcześniej, przed akcesją, dzięki umowie stowarzyszeniowej z 1991 roku. Globalizację Polska wykorzystała jak żaden inny kraj w Europie. Według danych Banku Światowego, liczonych według aktualnych cen i aktualnego kursu amerykańskiej waluty, polski PKB wynosił w 2017 roku 524,5 mld dolarów, podczas gdy w 1990 roku było to niespełna 66 mld dolarów. 

To był niemal ośmiokrotny wzrost w ciągu niecałych trzech dekad, największy w całej Europie. Poza Polską najszybszy wzrost PKB w tym samym okresie odnotowały w naszym regionie Słowacja i Rumunia - odpowiednio 7,5 i 5,5 raza, a PKB Irlandii wzrósł w tym okresie niespełna siedem razy.

Kto pamięta lata 90. zeszłego stulecia, pamięta też ogromny kontrast pomiędzy rodzącym się prywatnym bogactwem, a pogłębiającym się ubóstwem całej sfery publicznej. Wymuskane mieszkania i brudne klatki schodowe. Zamknięte osiedla i prowadzące do nich ulice, dziurawe jak szwajcarski ser, zapadające się chodniki, niewydolny transport publiczny.

Ogromne fundusze Unii przeznaczone na infrastrukturę publiczną wyrównały te proporcje. Spowodowały, że poprawiła się jakość życia wszystkich Polaków. Miało to także wymiar ekonomiczny i społeczny - "wzrost zatrudnienia, przyczyniający się w efekcie do zmniejszania skali ubóstwa i wykluczenia społecznego" - piszą Stanisława Golinowska i Irena Topińska.

Raport zaznacza przy tym, że szczególnie młode pokolenie Polaków traktuje osiągnięty przez nas dzięki uczestnictwie w Unii ogromny postęp cywilizacyjny jako coś danego i naturalnego.

"Świadomość tego, jaki był nasz punkt wyjścia, jaką przeszliśmy drogę i jak przyczyniły się do tego unijne działania oraz jakie wynikały z tego korzyści powinna nam stale towarzyszyć. Bez tej świadomości, starannego weryfikowania faktów i docenienia naszych osiągnięć grozi nam uleganie niesprawdzonym argumentom przeciwników integracji europejskiej i popełnienie nieodwracalnych błędów". To właśnie dla pragnących poznać te fakty i tę perspektywę został napisany.

Część polskich polityków zwykła traktować Wspólnotę jak bankomat. Ale Unia to przede wszystkim cywilizacja, przypływająca do nas - choć z oporami - przez instytucje i cały dorobek prawny, czyli tzw. acquis communautaire. Choć dostosowywanie się instytucji krajowych do reguł wspólnotowych napotyka niekiedy na równie silny opór i recydywę jak chrześcijaństwo w pogańskim państwie Mieszka, jest zapewne najcenniejszym długoterminowo rezultatem akcesji.

"Członkostwo Polski w UE należy traktować jako skok cywilizacyjny i rozwojowy oraz umocnienie instytucjonalnych fundamentów gospodarki, państwa i społeczeństwa obywatelskiego" - pisze w eseju "Wartości, instytucje i mechanizmy integracji europejskiej" Jerzy Wilkin.

Obecność Polski w Unii, swoboda przemieszczania się, stają się wyzwaniem dla naszych rządzących. I tu nie chodzi tylko o poziom zamożności, wciąż wyraźnie niższy niż w krajach "starej UE", ale też o funkcjonowanie instytucji publicznych i jakość ich oferty dla obywateli. Akcesja stała się akceleratorem społecznych aspiracji. 

"Codzienne życie w krajach Unii Europejskiej staje się coraz częściej swoistym benchmarkiem, w odwołaniu do którego ludzie oceniają swoje własne życie oraz funkcjonowanie instytucji państwowych. Oceny te wpływają na treść oczekiwań wysuwanych pod adresem polskiego państwa oraz na kształtowanie tożsamości Polaków" - piszą autorki jednego z rozdziałów.

Unia rzecz jasna stoi przed wyzwaniami, które ujawnił globalny kryzys finansowy. Pierwszym jest usuwanie barier - wynikających z różnic rozwojowych, kulturowych biurokratycznych czy wręcz protekcjonizmu - wciąż ograniczających wspólny rynek. Przedsiębiorcy jednak wciąż je napotykają, a korzyści z ich zniesienia mogłyby sięgnąć nawet kilku procent PKB - pisze Przemysław Kowalski. I dodaje, że w dyskusji nad liberalizacją rynku usług, występowaniem "dumpingu socjalnego" oraz postulatem równych szans Polska mogłaby odegrać kluczową rolę. Dodajmy jeszcze - gdyby chciała. 

Drugie z najważniejszych wyzwań to dyskusja nad unią fiskalną, czyli wspólnym budżetem. W zasadzie zaczęła się ona już przy powstaniu koncepcji unii monetarnej, ale niestety nie została wdrożona. Były minister finansów Mateusz Szczurek w dogłębnej analizie wszelkich związanych z projektem unii fiskalnej dylematów wyraża sceptyczny pogląd co do szans jej zaistnienia. "Krajowa polityka fiskalna pozostanie kluczowym elementem zastępującym ograniczoną rolę unijnych mechanizmów stabilnościowych" - pisze.

Trzecie wyzwanie - to przyszłość wspólnej waluty. Choć nie jest nigdzie zapisane, że euro jest skazane na sukces, wróżenie rozpadu wspólnej waluty, jak zdarzało się to np. w 2012 roku, po bankructwie Grecji, stopniowo odchodzi w przeszłość. Euro zapewne przetrwa, ze względu na gigantyczne koszty, jakie poniosłoby kraje strefy i ich partnerzy, oraz wymagania globalizacji.

"Koszty ekonomiczne i polityczne, jakie niesie ze sobą pozostawanie Polski poza strefą euro, będą zatem rosły" - pisze Stanisław Gomułka.

Świat jest za mały dla małych graczy. USA i Chiny potrzebują trzeciego partnera dla zachowania globalnej równowagi. W innych czasach i w innym wymiarze wracamy do korzeni Unii - powstała po to, żeby już nigdy więcej nie było wojen. Choć eurosceptycyzm w wielu krajach narasta i rodzi poważne obawy o to, w jakim stopniu wybierany w maju Parlament Europejski będzie "antyeuropejski", po doświadczeniu brexitu chętnych do opuszczania Wspólnoty jednak ubyło.

"Co najważniejsze, w dobie niepewności, przesileń i kryzysów Unia poszukuje siły w jedności. W obliczu wyzwań globalnych Unia powinna na zewnątrz mówić jednym głosem, (...) Istotą bycia częścią Unii Europejskiej jest poczucie, że (jak to powiedział Jean-Claude Juncker w 2018 roku) (...) Dla Polski - w kontekście geostrategicznym - jedność Unii Europejskiej ma wymiar egzystencjalny" - podsumowuje Paweł Wojciechowski.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Unia Eropejska | Polska | PKB | polska gospodarka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM