Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Szansa na dwa miesiące w Dolinie Krzemowej

Start-upowcy, inżynierowie, technolodzy, naukowcy, programiści, przedsiębiorcy – jeśli mają znakomity pomysł, wsparty szlachetną ideą społeczną – mogą się zgłaszać do 26 kwietnia do konkursu Global Impact Challenges. Polska edycja odbywa się po raz pierwszy. Laureat spędzi blisko dwa miesiące w Dolinie Krzemowej, ucząc się jak wprowadzić swoje idee w życie.

Global Impact Challenges to coroczne konkursy organizowane przez Singularity University z Doliny Krzemowej we współpracy z różnymi organizacjami sponsorującymi imprezę na całym świecie. Idea jest taka, żeby w krajowych konkursach - a w tym roku organizowane są one m.in. w Argentynie, Estonii, Indiach, Japonii, Portugalii i w Polsce - wyłonić pomysły na innowacje, które mogą pozytywnie wpłynąć na życie miliarda ludzi w ciągu kolejnych dziesięciu lat i w tym tkwi ich przełomowy potencjał.

Zwycięzca każdego z krajowych konkursów będzie brał udział w jednym z programów Uniwersytetu Singularity. Uniwersytet ten, ośrodek badawczy i thin-tank, kształci i wspiera liderów innowacyjnych dziedzin biznesu po to, żeby szybciej i bardziej skutecznie wprowadzali przełomowe technologie, a zwłaszcza takie, które mają aspiracje sprostać "wielkim wyzwaniom ludzkości".

Reklama

Dziedziny, którymi się zajmuje Uniwersytet, to m.in. sztuczna inteligencja, robotyka i biologia cyfrowa. Absolwentem Singularity University jest Sebastian Kulczyk, który wspiera konkurs Poland Global Impact Challenge.

Historyczne zmiany

W ciągu najbliższych dziesięcioleci, a może nawet lat, nastąpią najgłębsze zmiany, jakie kiedykolwiek przeżyło jedno pokolenie. Zmiany technologiczne obejmują już wszystkie dziedziny życia indywidualnego i społecznego, wszystkie obszary biznesu, wszystkie branże gospodarki. A na dodatek wciąż przyspieszają. Global Impact Challenge chce wyławiać te propozycje, w których technologia może służyć jak największej liczbie ludzi. Konkurs przyniósł do tej pory kilka pomysłów o takim potencjale i już skutecznie wdrażanych. Przyjrzyjmy się niektórym.

Każdego roku 2,5 miliarda ludzi jest zagrożonych infekcją Denga. To wirus przenoszony przez komary w krajach tropikalnych. W przypadku 80 proc. zarażonych choroba przebiega niemal bezobjawowo. U części występuje tzw. gorączka krwotoczna, która już sama w sobie jest bardzo groźna i trudna w leczeniu. Najgroźniejsze są jednak powikłania - łącznie z np. wirusowym zapaleniem mózgu - które mogą być śmiertelne lub wyrządzić w organizmie nieodwracalne szkody. Na wirusa nie ma żadnej szczepionki (pierwszą o niepewnej jeszcze skuteczności wprowadzono niedawno w kilku krajach), a leczenie choroby jest wyłącznie objawowe.

Firma AIME - czyli Chiung Ching Ho, Rainier Mallol, Dhesi Raja, Jamal Robinson, Ting Cho i Zhen Hang, pochodzący z USA, Malezji, Chin i Dominikany - postanowiła zastosować sztuczną inteligencję w dziedzinie epidemiologii. Opracowała algorytm zdolny do przewidywania wybuchów Dengi z dokładnością do 87 proc. Na podstawie 11 różnych zbiorów danych algorytm wyznacza prawdopodobieństwo wystąpienia oraz lokalizuje "epicentrum" epidemii. 

"Epicentrum" to siedlisko samic komarów. Wszyscy będący w ich zasięgu - w promieniu ok. 400 m - są najbardziej narażeni na zakażenie. Zanim ludzie zostaną zarażeni służby sanitarne mogą podjąć działania: ewakuację ludzi lub niszczenie siedlisk komarów. Ta metoda była do tej pory stosowana w walce z Dengą, ale siedliska samic komarów były niszczone dopiero po tym, jak w pobliżu zanotowano zachorowania. A algorytm AIME pozwala to uprzedzać.

Co ważne - wirusem Denga można zarazić się zarówno od ukąszenia samicy komara, jak i drogą kropelkową, podobnie jak grypą. Dlatego też oprócz działań sanitarnych podejmowanych przez władze publiczne bardzo ważna jest osobista profilaktyka. Ostrzeżenie, że zagrożenie się zbliża, powoduje po prostu wzrost czujności mieszkańców.

Po przetestowaniu algorytmu do zapobiegania wirusowi Denga AIME planuje tworzyć podobne, ostrzegające o możliwości wystąpienia epidemii innych chorób zakaźnych - jak malaria czy Ebola. Warto zwrócić uwagę, że tego rodzaju narzędzia dają jeszcze inne korzyści, prócz znacznego zwiększenia szansy, by ludzie uniknęli zachorowania. Umożliwiają lepsze gospodarowanie zasobami przez władze publiczne - bo kierują je tam, gdzie prawdopodobieństwo zagrożeń jest największe.

To tylko jeden z przykładów. A inne? Choćby wprowadzane przez firmę Hypercubes niewielkie czujniki, umieszczane na satelitach Ziemi, dostarczające informacji o stanie środowiska, następujących w nim zmianach i zagrożeniach. Albo platforma społecznościowa dla osób niesłyszących - Isara. Zawiera ona aplikację do nauki języka migowego, usługę tłumacza ustnego online oraz liczne inne narzędzia. Global Impact Challenge przyniósł już wiele takich pomysłów, a Singularity University pomaga je z sukcesem wdrożyć.

Polacy startujący w Global Impact Challenge - choć konkurs w naszym kraju odbywa się po raz pierwszy - mają się już czym pochwalić. Firma Harimata, której założycielem i prezesem jest Paweł Jarmołowicz, wymyśliła system do diagnostyki autyzmu u dzieci. System ten trafił już do hiszpańskich i polskich instytucji terapeutycznych. Paweł Jarmołkowicz zwyciężył w węgierskiej edycji konkursu w 2014 roku. W firmę zainwestował już m.in. berliński inwestor XLHealth.

Efektem pracy Harimaty jest gra diagnostyczna. Gra w nią terapeuta z dzieckiem. Algorytmy łączące psychologię behawioralną ze sztuczną inteligencją mierzą podczas gry 200 różnych parametrów zachowania dziecka i na tej podstawie sugerują, czy można zaobserwować u niego symptomy autyzmu. System ten wykrywa je poprawnie w 90 proc. przypadków. Aplikacja, której mogą używać także rodzice, daje możliwość połączenia z lekarzem.

Niewykrycie autyzmu u dziecka (a dotyka on ponad 1,6 proc. osób) na wcześniejszych etapach powoduje narastające problemy, prowadzące nawet do całkowitej izolacji społecznej. Stosowana diagnostyka jest skomplikowana, wymaga zaangażowania wielu specjalistów, a testy są bardzo drogie. Firma stara się o to, żeby jej narzędzie zostało uznane za test diagnostyczny w placówkach medycznych, a swoje oprogramowanie chce licencjonować. Jej kolejna koncepcja to Simplaner - system pomagający placówkom prowadzącym terapię dzieci z zaburzeniami rozwoju. Dzięki niemu terapeuci różnych specjalności mogą się komunikować i przekazywać sobie informacje o przebiegu terapii za pośrednictwem wirtualnej karty podopiecznego.

Paweł Jarmołkowicz mówi wprost, że biznes traktuje w taki sposób, by tworzył on wartości dla społeczeństwa. Jak mówił portalowi INN:Poland, dąży do "modelu hybrydowego", znoszącego przepaść w myśleniu "dwubiegunowym" - albo możemy poświęcać się dobroczynności, albo zarabianiu pieniędzy.

Rok później w węgierskiej edycji Global Impact Challenge zwyciężył Łukasz Młodyszewski, autor aplikacji Nightly. Ma ona eliminować zaburzenia snu. Na takie zaburzenia cierpi ok. jedna trzecia dorosłych. Zdecydowana większość sięga po pigułki. Te jednak powodują rozmaite, często nieakceptowane lub groźne dla zdrowia efekty uboczne.

Nightly leczy bezsenność obrazem i muzyką. Uspokajający i wyciszający film i dźwięk mają ułatwić zasypianie. Dobór barw, kadru, częstotliwość dźwięków - zostało przetestowane i dopasowane tak, aby dawało jak najlepsze efekty. Możliwy jest wybór kilkunastu różnych opcji czy motywów po to, żeby każdy znalazł coś dla siebie.

Ale to dopiero początek. Potem akcelerometr w telefonie reaguje na ruchy ciała i ostrzega algorytm o możliwości wybudzenia. Oparty na sztucznej inteligencji algorytm wykrywa fazy snu, monitoruje je oraz dokonuje ich analizy. "Uczy się" snu użytkownika i dostosowuje do niego indywidualnie.

Badania w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie pokazały, że liczba wybudzeń przy korzystaniu z aplikacji Nightly zmalała blisko o połowę, a koszmary występowały o 85 proc. rzadziej. W tworzenie Nightly zaangażowani byli bardzo wybitni naukowcy z Polski i USA, a aplikacja przeszła testy kliniczne. 

Finał w Warszawie

Kto zatem powinien zgłosić się do pierwszej polskiej edycji konkursu, którego organizatorem jest Fundacja Digital University, wyłączny przedstawiciel Singularity University w Polsce? Każdy start-upowiec będący na początku swojej drogi może o tym pomyśleć, jeśli tylko jest przekonany, że jego pomysł może mieć przełomową wagę. Dotyczy to zarówno przedsiębiorców,  jak i naukowców myślących o tym, że technologie mogą zmienić świat na lepsze.

Do udziału nie trzeba natomiast pieniędzy, znajomości czy biznesowego doświadczenia. Wystarczy przysłać CV, podsumowanie dokonań, streszczenie idei projektu oraz adres URL do video z pomysłem.

Zgłoszone projekty będą oceniane pod względem zgodności z kryteriami, a więc m.in. z globalną skalą wyzwań, którym mają ambicję sprostać, możliwego znaczenia dla ludzi oraz wewnętrznej spójności propozycji, a także wykonalności. Dla międzynarodowego jury ważny będzie ich potencjał innowacyjny i nowatorstwo technologiczne. Będzie ono także brać pod uwagę doświadczenia przywódcze kandydatów.

Do finału, który odbędzie się 24 i 25 maja w Warszawie, zaproszonych zostanie maksymalnie 10 zespołów. Oprócz zwycięskich projektów zaprezentowane zostaną wybrane prace laureatów z lat ubiegłych i z różnych stron świata. Odbędą się też wykłady i prezentacje globalnych ekspertów z obszaru technologii. Wystąpią Gilad Gome, Emily Hicks, Supreet Singh Manchanda i Marta Ghiglioni.

Laureat konkursu otrzyma stypendium na 10-tygodniowy program inkubacyjny SU Ventures Incubator Program w siedzibie Singularity University w NASA Research Park w Dolinie Krzemowej. Tam w otoczeniu najlepszych menedżerów i mentorów z takich firm jak SpaceX, Google, IBM czy Boeing, dowie się, jak zrealizować swój pomysł i rozbudować go na skalę globalną.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Start-up | Dolina Krzemowa | innowacje | nowe technologie

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM