Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Przez edukację i technologię do czystego powietrza

"Kochasz dzieci, nie pal śmieci" - lokalny happening w Makowie Mazowieckim to tylko jedna z inicjatyw, które podejmują mieszkańcy tej miejscowości, by zwrócić uwagę na zanieczyszczenie powietrza. Problem smogu narasta głównie w okresie zimowym. Dlatego szkoła postanowiła dołączyć jako jedna z pierwszych w Polsce do Edukacyjnej Sieci Antysmogowej (dalej ESA) i reagować, gdy stan szkodliwych pyłów niebezpiecznie wzrasta.

- Byliśmy wśród 10 szkół, które rozpoczynały pilotaż. Podjęliśmy wyzwanie. Świadomość rzeczywiście musi być dopiero stworzona, po to żebyśmy żyli w czystym mieście, młodzież w szkole oddychała czystym powietrzem, żeby miasto stawało się wolne od smogu - mówi Dariusz Milewski, dyrektor Zespołu Szkół im. Żołnierzy AK w Makowie Mazowieckim

ESA to inicjatywa, która ma już 1,5 roku. - Pomysł był taki, żeby włączyć poprzez dzieci i młodzież rodziców, dotrzeć z informacją o tym jak ważne są problemy związane z czystością powietrza do wszystkich nas, do osób dorosłych - mówi Marek Zagórski, minister cyfryzacji.

Reklama

Na początek w pilotażu udział wzięło 10 szkół. Obecnie jest ich 337, ale tak Ministerstwo Cyfryzacji, jak i NASK - liczą, że będzie ich znacznie więcej. Sam program oparty jest na dwóch filarach: edukacyjnym i technologicznym. Pierwszy, to włączenie społeczności w ochronę powietrza na drodze edukacji: czym jest smog, co robić, gdy stężenie niebezpiecznych pyłów za oknem rośnie, jak można przeciwdziałać ich pojawianiu się. Drugi, to inwestycje w czujniki monitorujące jakość powietrza i tablice LED wyświetlające te informacje dla mieszkańców. Przede wszystkim jednak docelowo ma powstać model predykcyjny, który pozwoli na przewidywanie zmian stanu powietrza z pewnym wyprzedzeniem i w oparciu o pewne prawdopodobieństwo. Do tego potrzebne jest nie tylko narzędzie (czujniki), ale również dane (które będą przez nie zbierane) i sposób na ich analizę.

W ramach projektu udało się przeprowadzić - podkreśla minister cyfryzacji - szereg zajęć edukacyjnym, w których uczestniczyło ok. 80 tys. osób, w tym 50 tys. uczniów. - Chcemy ten projekt rozszerzyć: o więcej szkół, więcej uczniów. O tym jak to ważne przekonujemy się w pierwsze chłodne dni, jak włączamy ogrzewanie, palimy w piecach, nie ma wiatru a za oknem unosi się mgła. To niestety coś dużo gorszego i warto o tym informować. To uzupełnienie szeregu innych działań z programu "Czyste powietrze", który zachęca do wymiany kotłów, czy innych, które pozwalają na instalacje nowoczesnych rozwiązań opartych o OZE. Potrzebne są nie tylko pieniądze, ale też świadomość. Potrzebne są inwestycje, ale też wiedza. Będziemy zachęcać szkoły i gminy, żeby się włączali do programu - przypomina Zagórski.

- Chcemy, żeby ten program się rozwijał, żeby w Polsce przybyło czujników. Rozpoczynamy akcje "Program dla powietrza", po to, żeby zaangażować przedsiębiorców lokalnych i globalnych, samorządy, a także każdego, kto będzie chciał ufundować czujnik - mówi Bartłomiej Klinger, zastępca dyrektora NASK.

- Każdy czujnik generuje dużą ilość informacji, mamy ich coraz więcej. Mając bazę wiedzy, możemy dokonywać pewnego przewidywania czy nazajutrz uczniowie powinni pójść na WF na zewnątrz czy nie. Bo być może z pewnego modelu predykcyjnego będzie wynikało, że jutro stężenie pyłów będzie wyższe. Jest wiele miejsc w Polsce, których to bardzo dotyczy. Będziemy współpracować z każdym, kto jest gotowy pomóc stworzyć taki model predykcyjny - dodaje Klinger.

Aby podłączyć szkołę do ESA potrzebny jest czujnik. Program będzie działać dopiero wtedy, gdy obecna będzie również tablica informacyjna. - Taki komplet kosztuje ok. 5 tys. zł. To jest inwestycja dla każdego, kto chciałby w swojej lokalnej społeczności dofinansować program. Ambitne plany są na wiele tysięcy tych czujników. Nie zależy nam na zbieraniu fizycznie tych pieniędzy, ale na zaangażowaniu przedsiębiorców, by oni takie czujniki fundowali. Chcemy program rozprzestrzenić na całą Polskę, żeby to było widoczne - mówi Klinger.

Jedną z firm, która już na początku zdecydowała się dołączyć do programu jest Microsoft. - Docelowo planujemy, żeby te dane z czujników były otwarte. Jest ich dużo. Potrzebna jest wiedza technologiczna, żeby je przechować, przetworzyć i zbudować model predykcyjny - dodaje Klinger. Podkreśla także, że na bazie informacji nie tylko predykcja, ale wiele różnych analiz, które dotyczą nawet zmiany lokalnej, która się zadziała właśnie dzięki edukacji.

- Z jednej strony jest to projekt z konkretnymi celami edukacyjnymi w obszarze ochrony powietrza, z drugiej nie może się on obyć bez warstwy technologicznej. Chcemy go wesprzeć w obszarze technologii, nie tylko budując model predykcyjny, ale też wspierając NASK w zbudowaniu relacji z polskimi firmami, które tworzą swoje rozwiązania technologiczne i dzielą się swoją wiedzą przy takich okazjach. Ten projekt jest doskonałym miejscem, żeby zaangażować polskie podmioty w rozwiazywanie tego problemu. Mam nadzieję na współpracę nie tylko w sferze technologicznej, ale również w budowie sieci szkół, dysponujących czujnikami i tablicami informacyjnymi - chcemy przystąpić i wesprzeć w miarę możliwości finansowo program, tak żeby sieć czujników była dużo większa - mówi dyrektor Polityki Korporacyjnej Microsoft Piotr Marczuk.

bed

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: smog | zanieczyszczenie powietrza

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM