Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Polska nie jest gotowa na rewolucję technologiczną

To rewolucja, nie ewolucja – tak o gospodarce 4.0 mówią eksperci podczas panelu „Wizja rozwoju e-gospodarki”, zorganizowanego w ramach Forum Wizja Rozwoju w Gdyni. Wpływ cyfryzacji i nowych technologii na procesy gospodarcze, na funkcjonowanie świata jaki znamy - będą na tyle duże, że powinny być traktowane nie tylko jako ogromna szansa rozwojowa, ale również - poważne zagrożenie. Czy Polska jest gotowa na e-gospodarkę?

W wyniku transformacji i kolejnej rewolucji technologicznej dojdzie nie tylko do zmiany modeli biznesowych pojedynczych przedsiębiorstw, ale całych sektorów i branż. Część z nich zniknie z rynku, tylko po to by w ich miejsce powstały nowe. Pod presją technologii znajdzie się rynek pracy, który ucierpi w wyniku postępującej automatyzacji i robotyzacji. Nie da się tego powstrzymać, a światowe trendy nie ominą Polski. Także energetyka będzie musiała odpowiedzieć na wyzwania e-gospodarki i odpowiednio się do zachodzących zmian przygotować.

Nowy lepszy świat

Jak szybko dokona się rewolucja technologiczna, która jest określana jako 4.0? - Pierwsza trwała ok. 160 lat - mówi Tomasz Klekowski, wiceprezes Związku Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan. W odróżnieniu od pierwszej rewolucji technologicznej, druga trwała już 70 lat, a trzecia - rewolucja internetu i komputerów osobistych - 30 lat.

Reklama

- Według przewidywań czwarta będzie jeszcze szybsza - twierdzi Klekowski. Podkreśla także, że Polska - czy to dzisiaj dostrzegamy, czy nie - jest już w samym środku zachodzących zmian. Proces transformacji rozpoczął się na dobre.

Mówiąc o IV rewolucji przemysłowej, często to właśnie sztuczna inteligencja (AI) jest wskazywana jako główny motor napędowy zmian i centralny punktem, przy którym ta transformacja ma się ogniskować. Człowiek w coraz większym stopniu będzie potrzebować wsparcia sztucznej inteligencji przy podejmowaniu decyzji. Znacznie szybciej przeanalizuje ona ogrom informacji i zebranych danych, pomoże wyciągnąć odpowiednie wnioski. Tym samym będzie stanowić istotne wsparcie dla ludzi, nawet jeśli długo jeszcze AI nie będzie podejmować samodzielnie decyzji krytycznych.

Przykładów, gdy sztuczna inteligencja zaczyna już dzisiaj wypierać i zastępować pracownika na rynku pracy jest coraz więcej. To jednak również korzyści dla firm i gospodarki. - AI będzie przynosiła olbrzymie korzyści. Za jej sprawą dojdzie do optymalizacji, automatyzacji procesów, przyniesie ona wiele dobrego w medycynie, w pojazdach autonomicznych. Automatyzacja będzie jednak eliminować miejsca pracy - dodaje Klekowski. Podaje też przykład Alior Banku, który niedawno wdrożył chatbota. Był on w stanie wykonać od momentu uruchomienia milion połączeń. Jest to ekwiwalent 20 osób pracujących przez cały rok. Tylko że chatbot potrzebował dla tego znacznie krótszego czasu.

- Można przesuwać pracowników do bardziej zaawansowanych prac, ale wątpię by było to możliwe ze względu na brak kompetencji - mówi Klekowski. - Z rynku zostanie usuniętych setki tys. osób, z call center tylko za sprawą rozwoju chatbotów - dodaje.

To samo może nastąpić w produkcji. Adidas przeniósł fabrykę z Azji do Niemiec, a przy okazji zredukował zatrudnienie z 2500 osób do niespełna 150. Większość prac wykonują już roboty.

Energetyka w nowej odsłonie

- Energetykę przyszłości trzeba zacząć budować już dzisiaj. Jedna ze strategii to wykorzystanie zasobów, które mamy. Jest to możliwe w perspektywie 10-15 lat. Druga strategia to analiza tego, w co inwestować, by za 30-40 lat stać się liderem. Chodzi nie tylko o to kogo naśladować, ale by kreować trendy - mówi Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen.

Premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie podkreślał, że trzeba polską gospodarkę przenieść z peryferii łańcucha wartości do centrum. - Nie da się tego przenieść. Trzeba to centrum zbudować tutaj w Polsce, tworząc rozwiązania pionierskie, którymi będziemy zarządzać na miejscu. W tym celu musimy inwestować w badania i rozwój, w ludzi. Firmy energetyczne, które nie maja centrów badawczo-rozwojowych, powinny je tworzyć, by współpracować z nauką na najwyższym poziomie - dodaje Czyżewski.

Scenariusze kontynuacji w sektorze energetycznym, podobnie jak w innych branżach, przestaną w wyniku rewolucji technologicznej obowiązywać. - Trzeba przybrać długą perspektywę rozwoju. Mówimy o czymś, co się będzie działo za 30-50 lat - dodaje Czyżewski.

Czego się zatem można spodziewać? - To co cyfrowe jest elektryczne. Będzie rósł popyt na energię elektryczną, którą można wprawdzie wytwarzać praktycznie ze wszystkiego, ale będą zyskiwać na znaczeniu źródła niewyczerpywalne (słońce, wiatr - przyp. red.) - podkreśla Czyżewski.

Stabilność dostaw energii po przewidywalnej cenie będzie decydować o sukcesie jednych gospodarek i porażce innych. Serwery Google zużywają tyle energii, co san Francisco. A to oznacza, że stabilne i przewidywalne w długim terminie koszty energii będą kluczowe.

- W polskich centrach danych jest ok 20 tys. serwerów. W Google milion i więcej. Dlaczego w Polsce nie lokuje się takich centrów? Bo koszt energii jest duży, a jej długoterminowa podaż niepewna, przez co inwestycja jest zbyt ryzykowna - konstatuje Klekowski. To wyzwanie dla energetyki, by sprostać tym wyzwaniom.

To jednak zdecydowanie nie wszystko, gdyż lista problemów, które trzeba rozwiązać a tworzące się na rynku trendy, na które trzeba odpowiedzieć jest znacznie dłuższa.

- Zmiany wychodzą daleko poza sektor energii. Elektromobilność tworzy popyt na energię, ale też pomaga w zarzadzaniu nią. Teraz najwięcej inwestycji jest potrzebnych w sieci i oprogramowanie. Gospodarka ma zadanie - poprawę efektywności i wykorzystania zasobów - zwraca uwagę Czyżewski.

Zmieniają się modele biznesowe i - jak mówi Czyżewski - o wartości firm energetycznych nie decydują już tylko zasoby surowców naturalnych, do których mają dostęp, ale technologia.

- Zmienia się wycena spółek giełdowych. Firmy, które opierają produkcję energii na węglu maja problemy z finansowaniem. Okazuje się, że te wykorzysujące ropę też zaczynają mieć problemy. Przyszłość ropy jest dużą zagadką. Dla sektora finansowego nie jest to perspektywa atrakcyjna - rodzi ryzyko wzrostu i zmienności cen - tłumaczy główny ekonomista PKN Orlen.

Czy potrafimy gonić liderów?

- Polska jest do rewolucji technologicznej 4.0 średnio przygotowana. Wypieramy albo nie rozumiemy, że to się dzieje. W świecie technologii nie ma granic. Musimy sobie zdać sprawę, że to się dzieje dzisiaj, nie ma czasu żeby zwlekać a w świecie internetowym funkcjonuje model "zwycięzca bierze wszystko" - mówi Klekowski.

Na rynku dominuje obecnie w wielu branżach kilka firm, które kreują trendy. Tak jest np. z data centrami, które zdominowane zostały przez takie podmioty jak Amazon, Microsoft, Facebook i Google. Co to znaczy dla firm z ogona, dla podmiotów, które nie są w stanie już dzisiaj konkurować z największymi? Niewykluczone, że znikną z rynku. - W ogonie jest bardzo mało wartości. Musimy być otwarci i rozumieć trendy. Włączać się w to, co robią liderzy - twierdzi Klekowski. Jednocześnie zaznacza, że mamy marne szanse na to, by kreować globalne trendy. Chociażby dlatego, że wielkość kapitału, który może trafić do naukowców, na badania i rozwój w firmach jest mocno ograniczona. I chociaż nakłady na R&D są potrzebne, by Polska przesuwała się w łańcuchu wartości, to jednak nie będzie tego łańcucha tworzyć.

- Polska PKB to 470 mld dol. Nawet jeśli wydawalibyśmy 3 proc. PKB na B+R, to daje nam to 14 mld dol. Największe firmy jak Google, Samsung, VW, maja budżety R&D pomiędzy 12-14,5 mld dol. - konstatuje Klekowski.

Szansą jest jednak włączenie się polskich firm w globalne trendy i w oparciu o przewagi, np. IT - tworzenie rozwiązania dla większych podmiotów. - Niemcy są i będą liderem dla przemysłu 4.0. Mimo wszystko Polska mogłaby odgrywać dużą. Drogą do tego jest współpraca z tymi, którzy mają kapitał. Zwłaszcza, że w perspektywie 15 lat pracy na świecie będzie coraz mniej. Musimy znaleźć model, by nasze zasoby pracy były w długim terminie wciąż potrzebne i musimy mieć nadzieję, że w oparciu o firmy, które będą tworzyć wartość, wykreujemy takie, które będą w stanie konkurować w modelu "zwycięzca bierze wszystko" - dodaje Klekowski.

- Diagnoza dla kraju nie wygląda zbyt zdrowo. To, że mamy analizę zawartą w SOR, gdzie mowa jest o filarach gospodarki opartej o tradycyjne zasoby i ich przesunięciu w Polsce w kierunku gospodarki opartej na wiedzy, to za mało. Wiele elementów trzeba wypełnić. Gospodarka oparta na wiedzy to cztery filary: kapitał ludzki, wyższe uczelnie i instytuty badawcze (i ich współpraca z biznesem), kwestie finansowe (nadpodaż pieniądza - akumulacja powinna być w obszarach jak startupy, a VC przy wyższym poziomie potrzeb rynku będą musiały ulec wzmocnieniu), technologia teleinformatyczna - mówi Arkadiusz Pączka, zastępca Dyrektora Generalnego Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej.

- To determinanty rozwoju gospodarczego - dodaje. Kluczowe jest jednak wykorzystanie danych, w tym publicznych. By myśleć na poważnie o budowaniu gospodarki 4.0 niezbędne będzie - jego zdaniem - zwiększenie nakładów po stronie sektora państwowego. Pączka zwraca uwagę, że np. sektor energetyczne tworzy pomosty miedzy biznesem a nauką, ale - dodaje - że to dalej jest stosunkowo mała kwota i wciąż daleko nam do tego by stworzyć własnego jednorożca. - Wyzwania są duże, ale świat bardzo szybko zmienia się. Będzie nam trudno dostosować się do gospodarki opartej na wiedzy - dodaje Pączka.

- Gospodarka oparta o wiedzę, to gospodarka oparta o dane. Jeśli się danych nie tworzy i nie wykorzystuje to nie ma wiedzy. Sztuczna inteligencja potrzebuje ich, bo na nich się uczy. Ci, co maja najwięcej danych, będą w stanie stworzyć najlepsze modele i dzięki temu wygrywać w wyścigu - dodaje Klekowski. Podkreśla także, że w Polsce firmy nie wykorzystują danych, którymi dysponują. Jedynie 6 proc. firm ma wdrożone projekty związane z szeroko pojętą analityką - przypomina Klekowski i podkreśla, że w krajach Beneluksu jest to 20 proc., a w londyńskim Citi aż 80 proc.

BB

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: innowacje | cyfryzacja | energetyka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM