Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Początek drogi do przemysłu 4.0

W Korei Południowej na 10 tysięcy mieszkańców przypada ponad 500 robotów, w Niemczech 301, w Chinach 49, a w Polsce tylko 22. - Jesteśmy na końcu i trzeba to koniecznie zmienić - stwierdzili na Kongresie 590 w Jasionce koło Rzeszowa uczestnicy panelu „Od industry 4.0 do smart factory”.

Do 2020 roku na świecie będzie działało już ponad 3 miliony robotów, z czego zdecydowana większość (1,9 mln) w krajach azjatyckich. Z danych departamentu statystyki Międzynarodowej Federacji Robotyki wynika, że w 2017 roku, w porównaniu do roku poprzedniego, podaż robotów przemysłowych wzrosła o 31 proc. Urządzenia te są najczęściej wykorzystywane w motoryzacji, przemyśle maszynowym i przy produkcji tworzyw sztucznych.

Rocznie, w Polsce, instalowanych jest średnio 500 robotów i według szacunkowych danych teraz pracuje ich około 11 tysięcy. - To stawia nas daleko w tyle. Dynamika wzrostu liczby robotów jest wciąż zbyt mała, abyśmy mogli szybko nadrobić zaległości - ostrzegał Bartłomiej Michałowski, ekspert ds. nowych technologii w Instytucie Sobieskiego, który jest jednym ze współautorów przygotowanego przez Agencję Rozwoju Przemysłu raportu: "Szanse i wyzwania polskiego przemysłu 4.0", zaprezentowanego podczas III edycji Kongresu 590.

Reklama

Zdaniem ekspertów, opóźnienie w zastosowaniu inteligentnego przemysłu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o zaletach nowoczesnych technologii i obawach o wysokie koszty inwestycji. - Polscy przedsiębiorcy nie są świadomi, że nawet w małym biznesie ich wprowadzenie poprawi konkurencyjność i jakość produktu - podkreślał podczas debaty Dariusz Śliwowski, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu. Barierą są finanse - robot kosztuje co najmniej kilkadziesiąt tysięcy euro - a także brak odpowiedniej edukacji. - Większość właścicieli małych i średnich firm wciąż nie zdaje sobie sprawy z potrzeby robotyzacji - mówił Śliwowski.

Eksperci podkreślają, że w Polsce konkurencyjność wciąż jest osiągana nie poprzez wdrażanie nowych technologii, tylko przez zatrudnianie taniej siły roboczej. - To dzięki niej rozwijaliśmy się przez ostatnie 20 lat. Było nam zbyt wygodnie i łatwo. To uśpiło możliwości rozwoju i myślenia o przyszłości. To też doprowadziło do deficytu polskiej technologii - wskazywał Śliwowski. Ta tendencja się jednak zmienia, bo siła robocza drożeje i zaczyna jej brakować. Zdaniem wiceprezesa ARP, przekształcenia na rynku pracy i szybki rozwój technologii wymuszą na przedsiębiorcach zmianę podejścia do robotyki. - Uważam, że rewolucji technologicznej dokonają ci sami, którzy przez lata zatrudniali tanią siłę roboczą, a teraz odkrywają, że ludzi na rynku brakuje - zapewniał Śliwowski.

Sposobem na przyspieszenie rozwoju przemysłu 4.0 może być skok technologiczny. Tak jak przed laty było z sektorem bankowym, w którym nigdy nie korzystaliśmy z czeków, a od razu z kart płatniczych. Podobnie może być z systemem automatyki i robotyki. - Przykładem jest łączenie robotyki z telekomunikacją i informatyką. Te dziedziny się zlewają i wzajemnie wspierają - wskazywał ekspert Instytutu Sobieskiego. Zauważył, że polskie firmy działające na pograniczu tych dziedzin odnoszą już sukcesy w Europie i na innych kontynentach, m.in. w Afryce.

Wdrażanie inteligentnego przemysłu można przyspieszyć - zapewniają eksperci. Sposobem na to - ich zdaniem - mogłoby być zachęty finansowe dla kadry, która postawi na przemysł 4.0. - Może należałoby pomyśleć o polityce grantowej. Firma, która zdecyduje się na edukację 4.0 dostanie na to pieniądze? - sugerował Śliwowski. Wiceprezes ARP zaproponował też aby do wprowadzania strategii 4.0 zobowiązać spółki Skarbu Państwa. Również by inwestujący w nowe technologie mogli liczyć na zwolnienia podatkowe. - Firmy produkcyjne albo się dostosują albo przegrają konkurencję z Chinami, a nawet z Ukrainą, kiedy kraj pozbędzie się kłopotów politycznych - ostrzegał Śliwiński.

Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przemysł 4.0 | Kongres 590 | nowe technologie

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM