Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Innowacyjność gospodarki rośnie powoli

Mimo podejmowanych wysiłków i realizowanych programów pozycja Polski w międzynarodowych rankingach innowacyjności praktycznie się nie zmienia. Należymy ciągle do grona naśladowców a nie kreatorów innowacyjnych idei, rozwiązań i produktów. Zmianę mogłoby przynieść pobudzenie działalności innowacyjnej małych i średnich firm i sprzęgnięcie działań ośrodków badawczych i uczelni z praktyką gospodarczą. To nie jest jednak łatwe zadanie.

W najnowszym rankingu innowacyjności Polska zajęła 39 pozycję, to trochę słabiej niż rok temu gdy raport wydany przez Światową Organizację Własności Intelektualnej (WIPO) i szkoły biznesu Cornell i INSEAD ulokował nas na 38 miejscu. Słabiej wypadamy w porównaniu z naszymi sąsiadami z Europy Środkowo -Wschodniej jak Bułgaria, Słowacja, Łotwa, Węgry, Czechy i Estonia, która osiągnęła najwyższą, 24 lokatę. Za najbardziej innowacyjne kraje na świecie uznane zostały: Szwajcaria, Holandia, Szwecja, W. Brytania i Singapur. Ranking został sporządzony według kilku kryteriów, które również otrzymały samodzielną ocenę. Należą do nich: instytucje, badania i kapitał ludzki, rozwój biznesu, wiedza i technologia, produkcja kreatywna, infrastruktura wspierająca innowacje i rozwój rynku. W kontekście dwóch ostatnich kryteriów Polska uzyskała najniższe noty.

Reklama

Innowacyjność polskiej gospodarki i bariery ją ograniczające są obiektem zainteresowania międzynarodowych badań. Na tym temacie skupiają się opracowania Nicoli Brandt pod wymownym tytułem - Wzmocnienie polskiej innowacyjności i Finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć w Polsce autorstwa Antoine Goujarda i Pierre Guerina, oba pod auspicjami OECD. Autorzy wskazują na znaczenie dla innowacyjności działalności małych i średnich firm, które stanowią 95 proc. podmiotów gospodarczych zatrudniających jedną trzecią siły roboczej w kraju. Firmy te są od wielu lat znacznie mniej innowacyjne (poza wąskim środowiskiem start-upów), również pod względem ponoszonych nakładów inwestycyjnych na rozwój kompetencji, analizę danych, czy oprogramowanie, niż w większości krajów rozwiniętych w tym innych postkomunistycznych. Wynikało to do tej pory (badania dotyczą okresu do 2017 roku) z niepewnych warunków funkcjonowania małych firm, co obrazuje jeden z najniższych w Europie wskaźników przeżywalności firm w pierwszym roku istnienia. W zjawisko to wpisywały się też ograniczone możliwości finansowania rozwoju małych przedsiębiorstw.

Niskie nakłady na innowacje to jednak nie tylko specyfika takich podmiotów. Historycznie rzecz ujmując polską gospodarkę od długiego okresu czasu charakteryzuje niższe tempo wzrostu nakładów na innowacje niż inwestycje w ogóle. Niska innowacyjność skutkuje słabą produktywnością gospodarki i niską wartością dodaną eksportu. Co więcej działalność innowacyjna w przedsiębiorstwach bardziej skupia się na pozyskiwaniu i zastosowaniu istniejących (powstałych gdzie indziej) innowacji niż kreowaniu nowych. A warto zaznaczyć, że 83 proc. wydatków pochodziło do tej pory ze środków unijnych. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała w lipcu ocenę wykorzystania środków wsparcia publicznego na innowacje w ramach 13 programów pomocowych w latach 2011-16. Wnioski wskazują na niskie zaangażowanie środków w projekty o naprawdę nowatorskim charakterze, które stałyby się flagowymi produktami czy usługami polskiej gospodarki. Co więcej znaczna część przedsiębiorców rezygnowała z innowacyjnych przedsięwzięć nie otrzymując finansowania. Trudno w takich warunkach spodziewać się wzrostu wskaźnika innowacyjności. Przełomem ma być ogłoszona Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, która przewiduje zwiększenie nakładów na innowacje z 1 proc. PKB do 1,7 proc. za dwa lata. Przy niskich inwestycjach prywatnych może to być jednak trudne do osiągnięcia. Zagraniczni autorzy przywoływanych prac wskazują natomiast na lepszą koordynację działalności innowacyjnej w Polsce, którą zarządza Polski Fundusz Rozwoju.

Istotną barierą rozwoju innowacyjnej gospodarki jest też kapitał ludzki. Strukturalnym problemem jest w Polsce ograniczona podaż pracy o wyższych kwalifikacjach, a 75 proc. firm narzeka na niemożność znalezienia pracowników o odpowiednich umiejętnościach, z drugiej strony w niewielkim stopniu angażują się one w podnoszenie kwalifikacji zawodowych swoich pracowników, o praktykach zawodowych już nie wspominając. Za modelowy przykład służyć może Volkswagen, który od 2002 roku prowadzi praktyki zawodowe i szkolenia podnoszące kompetencje w poznańskich zakładach. Jednak ogółem zatrudnienie w firmach o charakterze innowacyjnym odniesione do PKB sytuuje nas ciągle w europejskim ogonie. Dwukrotnie wyższe wskaźniki mają Czechy czy Niemcy. A udział stanowisk o charakterze badawczym w całkowitym zatrudnieniu (5 proc.) jest nawet 5 razy niższy niż w najbardziej innowacyjnych państwach świata.

Autorzy analiz stanu polskiej innowacyjności wykazują też na nikły związek działalności naukowej polskich wyższych uczelni z praktyką gospodarczą, chociażby dlatego, że kariera naukowa do tej pory była zależna od liczby publikacji, a nie np. zgłoszonych patentów i komercjalizacji innowacji jak ma to miejsce na przykład w Izraelu. Liczba polskich patentów w przeliczeniu na 1 mld dol. dochodu narodowego jest kilka razy niższa w porównaniu z krajami ze światowej czołówki. Niestety jakość prac naukowych budzi wątpliwości biorąc pod uwagę liczbę międzynarodowych cytowań, a to także skutek niewystarczającej współpracy z międzynarodowym środowiskiem naukowym odzwierciedlony niską liczbą wspólnych publikacji i bardzo słabą mobilnością polskiej kadry uniwersyteckiej przywiązanej przez całe życie zawodowe do jednego ośrodka naukowego. To hamuje przepływ idei i ogranicza kreację innowacji. Warto zwrócić też uwagę, że wysoka jakość nauki, w szczególności w obszarach technicznych, przyciąga inwestycje zagraniczne nasycone wysoką technologią. W Polsce firmy zagraniczne w mniejszym stopniu inwestują w badania i rozwój niż w Czechach, na Słowacji czy Węgrzech, choć nasze wskaźniki w tym względzie wykazują tendencję rosnącą.

Prezentowana sytuacja przekłada się też na jakość kompetencji absolwentów wyższych uczelni. W ostatnich latach Polska przeżyła boom edukacyjny, również w zakresie studiów doktoranckich, ale umiejętności cyfrowe potrzebne innowacyjnej gospodarce pozostawiają wiele do życzenia (jedne z ostatnich miejsc wśród krajów OECD), bo uczelnie finansowane były według liczby studentów, a nie ich poziomu i umiejętności, a to oznaczało niskie wydatki w przeliczeniu na jednego studenta. Przyjęta w lipcu ustawa o szkolnictwie wyższym ma to zmienić czyniąc karierę naukową szybszą i bardziej popłatną. Poziom polskiej nauki i badań podnieść też ma program przyciągania polskich i zagranicznych naukowców wdrażany przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej.

Na namacalne rezultaty tych działań przyjdzie jednak poczekać przynajmniej kilka lat, tym bardziej, że jak się wydaje innowacyjność to problem mentalny, wiele firm, instytucji i osób zaadaptowało się do istniejącego od lat systemu, a postawy takie wolno podlegają zmianom. Trudno więc liczyć na gwałtowny skok naszej pozycji w międzynarodowych rankingach konkurencyjności, a to byłoby niezbędne jeśli mamy pokonać bariery rozwoju i nie ugrzęznąć w pułapce średniego dochodu, gdy wyczerpią się obecnie wykorzystywane zasoby gospodarcze.

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: innowacyjność | polska gospodarka | innowacje

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM