Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Czas wyprowadzić innowacje z laboratoriów

Brak współpracy między środowiskiem naukowym a biznesem jest największą barierą w tworzeniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Finansowanie projektów nie stanowi problemu - dostępnych jest sporo programów, z których twórcy innowacyjnych rozwiązań mogą korzystać.

- Mamy fundusze ukierunkowane na wsparcie innowacyjności. Brakuje jednak ściślejszej współpracy biznesu z sektorem akademickim, z sektorem nauki - mówił Kazimierz Anhalt z Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii Uniwersytetu Warszawskiego w trakcie debaty poświęconej komercjalizacji wyników badań, która odbyła się podczas Forum Wizja Rozwoju w Gdyni.  

Uważa on, że rozwój innowacji powinien być stymulowany przez spółki skarbu państwa. To one powinny wytyczać kierunek działań, jeśli chodzi o współpracę nauki i biznesu. Ważne jest to, by innowacyjne pomysły zbiegały się z potrzebami przedsiębiorstw, by nie były tworzone "do szuflady". W tym celu firmy powinny chętniej dzielić się wiedzą, nad jakimi produktami pracują, by można było diagnozować ich potrzeby.

Reklama

Również prof. Piotr Kula z Politechniki Łódzkiej potwierdza, że świat nauki i gospodarki przenikają się jedynie w nieznacznym stopniu. - Trzeba doprowadzić do tego, by obszar nakładania się tych dwóch światów zdecydowanie się powiększył - powiedział.

Pewnym utrudnieniem jest model kariery naukowej w Polsce, który nie do końca sprzyja transferowi wyników prowadzonych badań do gospodarki. - Zdecydowanie łatwiej zrobić habilitację, publikując wiele prac, niż skutecznie wdrażając do gospodarki swój pomysł - mówi. Dodaje, że w naukach technicznych, w których się specjalizuje, potencjał kadry, która jest zdolna do efektywnej współpracy z biznesem, nie przekracza 20 proc. - Trzeba tych 20 proc. zidentyfikować i wesprzeć - podkreślił.

Konieczne jest zintensyfikowanie działań, bo Polska, mimo dokonanego dużego progresu gospodarczego, ciągle goni świat, również w obszarze technologii. A świat nam dalej ucieka w szybkim tempie. - Jeśli będziemy tylko kupować licencje, zawsze będziemy kupowali element historii techniki. Żeby świat dogonić, trzeba mu samemu zacząć uciekać, mieć parę pomysłów, których nie mają inni i skoncentrować na ich finansowaniu i wsparciu instytucjonalnym - powiedział Kula.

Przedstawiciele biznesu podkreślają, że uczelnie często po omacku szukają tematu, który pomógłby nawiązać współpracę z firmami, co zazwyczaj nie przynosi efektów. Adam Bugajczuk, wiceprezes KGHM, uważa, że ważna jest komunikacja i otwartość ze strony uczelni. - My mówimy, w jakich obszarach poszukujemy rozwiązań. Kontaktując się z uczelniami, z którymi nawiązaliśmy współpracę, wprost rzucamy pewne tematy i czekamy, aż zostanie nam zaproponowane rozwiązanie - powiedział. Porozumienie co do formy finasowania jest kwestią wtórną. - Pieniądze nie są problemem. Chodzi o to, by osoby będące na uczelni chciały sprzedać swój pomysł, a firmy  przedstawiały swoje problemy niejako na aukcji - dodał.

Bugajczuk zwraca uwagę, że poziom wdrożeń i komercjalizacji w Polsce oscyluje wokół 10-15 proc., co jest niskim wskaźnikiem w porównaniu z innymi krajami. - Również w KGHM historycznie poziom wdrażanych projektów był niski, teraz działamy bardziej świadomie, mamy swoją jednostkę, inżynierów, korzystamy z ich wiedzy, współpracujemy z NCBiR. Projektów nie jest dużo, ale są bardziej doprecyzowane - informuje.

Tomasz Olczak z biura technologii PKN Orlen podkreśla, że jest w kraju wiele dobrze wyposażonych instytutów, w których mogą być wypracowywane ciekawe rozwiązania. - Ale by pomysł stał się komercyjnym rozwiązaniem, potrzebne jest jego skalowanie. Jeśli mamy przykładowo opracowaną technologię produkcji nowego tworzywa, trzeba wyjść z laboratorium na instalację pośrednią, by procesy sprawdzić i przemodelować - powiedział. Coraz więcej firm w Polsce inwestuje we własne centra badawczo-rozwojowe, z halami instalacji pilotowych. Centrum takie buduje również Orlen. Spółka chce w nim przenosić projekty ze skali laboratoryjnej na pilotową, by je komercjalizować.

- Bez własnych obszarów badawczych trudno będzie rywalizować na rynku, szczególnie w obszarze produktów wyspecjalizowanych. Kupno gotowych licencji tu się nie sprawdza, bo firmy nie chcą dzielić się takimi rozwiązaniami. Stąd każdy podmiot musi inwestować we własne badania i rozwijać własne technologie - poinformował Olczak.

Przemysław Sztandera, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, uważa, że do ścisłej współpracy między środowiskiem naukowym i firmami powinny dołączyć samorządy i strefy ekonomiczne. Na terenie Pomorskiej SSE znajdują się dwa obiekty - Bałtycki Port Nowoczesnych Technologii i Gdański Park Naukowo-Technologiczny. - Mamy wiele programów. Jesteśmy w stanie wspierać start-upy poprzez oferowanie im powierzchni biurowych, laboratoriów po cenach niższych o połowę. W parku jest 51 firm różnego rodzaju, są dwa inkubatory, sześć dedykowanych laboratoriów, mamy tam firmy biotechnologiczne i cały czas szukamy nowych podmiotów - mówi Sztandera.

Według Macieja Martyniuka z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, innym problemem jest niski apetyt na ryzyko ze strony przemysłu. - Wydaje się, że nawet w spółkach skarbu państwa brakuje  zaufania do polskiego środowiska naukowego. To martwi, choć oczywiście nie jest to nie reguła powszechna. Są też spółki mocno zajmujące się działalnością badawczo-rozwojową - podkreśla. Z kolei Artur Szostak, członek rady nadzorczej Polskiego Holdingu Naftowego, zwraca uwagę, że brakuje inicjatywy w kierunku wdrażania innowacji ze strony małych i średnich przedsiębiorstw.

Uczestnicy dyskusji uważają, że Polska ma potencjał do tworzenia innowacyjnych produktów, które mogą osiągnąć sukces na rynkach międzynarodowych. Mamy bowiem w kraju wielu dobrych specjalistów. - Nie od razu oczywiście uda się to zrobić. Transformacja rozpoczęła się w Polsce zaledwie trzydzieści lat temu. Jeszcze trochę nam brakuje, by dognić zagraniczne ośrodki, które rozwijają się czasem od stu lat - ocenia Tomasz Olczak. - Potrzeba czasu, wizjonera oraz odpowiedniego wsparcia. Na pewno taki champion w Polsce powstanie - dodaje Maciej Martyniuk.

Artur Szostak i  Adam Bugajczuk zwracają uwagę, że naszą silną stroną jest sektor IT i segmenty z nim powiązane. Kształcimy w kraju świetnych informatyków. W tej branży są duże szanse na stworzenie dobrego rozwiązania, które z łatwością można zastosować na całym świecie. - Nie mamy się czego wstydzić. Pozostaje tylko kwestia udrożnienia systemu, by talenty eksplodowały - mówi wiceprezes KGHM. Prezes Pomorskiej SSE z kolei zwraca uwagę, że Polska już ma na koncie sporo sukcesów, jak cybernetyczne oko, zagadnienia związane ze sztuczną inteligencją, czy mobilne stacje uzdatniania wody stosowane w NATO.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: innowacje | nowe technologie | Biznes | nauka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM