Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Chiński wyścig po zachodnie technologie

Sankcje i ograniczenia nakładane przez Donalda Trumpa na chińskie firmy to przejaw coraz wyrazistszej walki o światową supremację technologiczną i militarną. Niekoniecznie więc chodzi o wojnę handlową związaną z ogromnym deficytem handlowym USA. Chińskie aspiracje technologiczne, to jednak nie tylko problem Ameryki, której firmy mocno uzależnione są od azjatyckiego rywala.

Ponad miesiąc temu USA wprowadziły embargo na dostawy komponentów elektronicznych do chińskiego producenta smartfonów - firmy ZTE, co praktycznie sparaliżowało jego działalność. Oficjalnym powodem było złamanie przez ten podmiot, sprzedający w zeszłym roku 55 mln telefonów o wartości 17 mld dolarów, amerykańskich sankcji wobec Iranu i Korei Północnej. Nie jest to jednak odosobniony przypadek powstrzymywania działalności chińskich firm technologicznych. W marcu amerykańska administracja zablokowała próbę wrogiego przejęcia korporacji Qualcomm, firmy specjalizującej się w technologii bezprzewodowej i mobilnej przez Broadcom z siedzibą w Singapurze. Ta warta aż 117 mld dolarów transakcja wzmacniałaby chińskiego producenta Huawei, który jest kluczowym graczem w rozwoju technologii telekomunikacyjnej 5G. Huawei wraz z ZTE już w roku 2012 został wykluczony z inwestycji w amerykańską infrastrukturę telekomunikacyjną z uwagi na względy narodowego bezpieczeństwa. Te same przyczyny sprawiły, że amerykańskie firmy AT&T i Verizon porzuciły w marcu plany sprzedaży produktów Huawei w USA. W zeszłym roku Waszyngton nie dopuścił z kolei do przejęcia przez chińskich inwestorów Lattice Semiconductor, wytwórcy półprzewodników z Oregonu. Dwa lata temu nie udał się natomiast zakup za 23 mld dol. Micron Technology przez państwową spółkę Tsinghua Unigroup.

Reklama

Według ekspertów Chiny są kilka lat opóźnione w dziedzinie produkcji półprzewodników w stosunku do USA i ich azjatyckich sojuszników (Korea, Japonia, Tajwan) i amerykańska administracja chciałaby tę przewagę utrzymać. Państwo Środka konsumuje aż 60 proc. światowej produkcji półprzewodników, kluczowego podzespołu wielu zaawansowanych urządzeń elektronicznych, wydając na ten cel 200 mld dol. rocznie, tj. więcej niż na import ropy naftowej. Samo dostarcza ich zaledwie 16 proc. podaje firma konsultingowa PwC. Rząd w Pekinie powołał kilka lat temu specjalny fundusz, dysponujący równowartością kwoty 50 mld dol. na inwestycje w firmy produkujące półprzewodniki. A kluczową firmą jest tu wspomniana Tsinghua Unigroup, ramię uniwersytetu o tej samej nazwie, przyrównywanego do amerykańskiego MIT, która buduje potężną fabrykę obwodów scalonych w Nanjing.

Chińczycy dorównują natomiast Ameryce w zakresie rozwoju technologii 5G. dostarczając 30 proc. światowej podaży smartfonów, z czego na Huawei przypada ponad jedna trzecia. Aby zamknąć lukę, która dzieli ich od Chin USA zamierzają zainwestować 275 mld dol. na technologie bezprzewodowe, w tym 5G. Ma być to istotny impuls dla gospodarki tworząc 3 mln miejsc pracy i kreując wzrost PKB w wysokości pół biliona dolarów.

Wskutek amerykańsko-chińskiej wojny handlowej czołowe korporacje USA mogą znaleźć się w potrzasku. Problem polega bowiem na tym, że amerykańskie firmy technologiczne są mocno uzależnione od rynku chińskiego, osiągając dzięki niemu przychody roczne przekraczające 150 mld dolarów. W przypadku Apple jest to prawie jedna czwarta wartości całkowitej sprzedaży (18 mld dol. w ostatnim kwartale 2017 roku). Co więcej Państwo Środka to bardzo ważny element łańcucha dostaw - Microsoft, Dell, Hewlett-Packard i Cisco ponad 60 proc. swoich zagranicznych dostaw części i podzespołów importują z Chin, aby gotowe produkty sprzedawać później na rynku krajowym i zagranicą.

Wiele amerykańskich firm nie ma jednak na chińskim rynku swobody działania. Od wielu lat tamtejsza administracja z przyczyn politycznych blokuje działalność Facebooka, Twittera i Google’a chcąc kontrolować przepływ informacji. Apple  z kolei został zmuszony do przeniesienia do Chin centrum danych, które gromadzi i przetwarza informacje o chińskich klientach. Z tych samych powodów Amazon swoje chińskie serwery odsprzedał lokalnemu partnerowi. Microsoftowi odmówiono natomiast instalacji ostatniej wersji Windows na komputerach rządowej administracji. Z oficjalnej listy państwowych dostawców usunięto Cisco, a Qualcomm ukarano grzywną w wysokości 975 mln dol. za rzekome pogwałcenie zasad konkurencji.

Szczególnym zainteresowaniem chińskiego przywództwa pozostaje rozwój sztucznej inteligencji, między innymi dlatego, że przyszłe autonomiczne systemy walki i uzbrojenia będą ją w dużej mierze wykorzystywać. Chiny mają zainwestować w ten obszar bezpośrednio 7 mld dol. do roku 2030 i w ramach tego budżetu uruchomić w Pekinie dedykowany park technologiczny. CB Insights podaje, że chińskie start-upy rozwijające zastosowania sztucznej inteligencji otrzymały prawie połowę rodzimych funduszy przeznaczonych na młode firmy technologiczne. Co więcej, chińska triada technologiczna czyli firmy Baidu, Alibaba i Tencent 53 proc. swoich wydatków na sztuczną inteligencję przeznaczyły na inwestycje w start-upy w USA, Kanadzie i Izraelu. W tym ostatnim państwie chińskie zakupy technologiczne osiągnęły w zeszłym roku wartość aż 17 mld dol. Chińczycy chętnie też kupiliby technologie lub firmy zachodnie związane autonomicznymi pojazdami, a szczególnie z sensorami lidar, gdyż ich własne systemy nie zapewniają takiej dokładności jak choćby te dostarczane przez kalifornijską Velodyne lub firmy izraelskie.

Według chińskiego planu strategicznego "Made in China 2025" wartość sektora sztucznej inteligencji ma wynieść za siedem lat równowartość 150 mld dolarów, a sektor zaawansowanych technologii w 70 proc. ma być oparty o zasoby własne. Chiny nie mają jednak mocy ani wystarczających kompetencji aby same go rozwinąć. Stąd wynika ich gorączka zakupów i pozyskiwanie zagranicznych inżynierów i programistów, na początek z Tajwanu i Hongkongu. Przejęcia zachodnich firm są ważnym elementem realizacji chińskiej strategii technologicznej. Studium fundacji Bertelsmanna wykazało niedawno na podstawie 175 przypadków, że 64 proc. chińskich inwestycji w niemieckie firmy jest jej bezpośrednim następstwem - na przykład przejęcie za 5 mld dol. firmy Kuka specjalizującej się w robotyce.

Zarówno USA i Unia Europejska posiadają plany rozwoju zaawansowanych technologii, w tym sztucznej inteligencji, jednak w dużej mierze oparte o kapitał prywatny. Chińska strategia, choć dotyczy firm państwowych i prywatnych jest centralnie sterowana i kontrolowana przez partię. Mimo taktycznych, przejściowych ustępstw administracji Donalda Trumpa wobec Chin (złagodzenie stanowiska USA na spotkaniu 19 maja) nadszedł czas aby Zachód bardziej restrykcyjnie podszedł do żądania respektowania zasady wzajemności w stosunkach handlowych oraz ochrony własności intelektualnej i krytycznych zasobów technologicznych.

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowe technologie | Chiny | USA

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM