Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

System informatyczny połączy polskie szpitale już w 2018 roku?

- Hasłowo wszystko sprowadza się do poprawy jakości świadczonych przez placówki medyczne usług - mówi o cyfryzacji służby zdrowia w Polsce Marek Girek, prezes Data Techno Park. - Proces postępuje ewolucyjnie od pięciu lat i chociaż - kolejną już - datą graniczną jest rok 2018, to jednak nie zakładam, że za dwa lata dokonamy rewolucji w sposobie organizacji ochrony zdrowia i nałożymy na to w pełni działający system informatyczny - dodaje Girek.

Bartosz Bednarz, Interia.pl: W raporcie Polityka Insight "Czas na przyśpieszenie. Cyfryzacja gospodarki Polski" padło stwierdzenie, że jesteśmy jednym z najszybciej rozwijających się - ze względu na postępującą cyfryzację - państw w Unii Europejskiej. Rzeczywiście mamy takie tempo?
Marek Girek, prezes zarządu Data Techno Park: - Jeśli chodzi o ilość wydawanych środków na informatyzację, na wszelkiego rodzaju projekty z tym związane, to rzeczywiście jesteśmy w skali UE jednym z liderów. Mówimy jednak o skali. Nieco inaczej wygląda już sprawa efektywności. Proces wdrażania e-usług publicznych czy inaczej informatyzacja sektora publicznego, czyli zarówno ZUS-u, jak i NFZ-u, napotyka na szereg problemów organizacyjnych.

Reklama

Gdybyśmy się porównali z takim krajem jak Estonia, która przeszła przez podobny proces?
- Proces informatyzacji ochrony zdrowia w Estonii przebiegał w sposób znacznie prostszy i szybszy. Dla wielu kraj ten jest wzorem do naśladowania. Nasi ministrowie spoglądają i mówią często, że też by tak chcieli.

Trudno jednak porównywać Polskę z Estonią?
- Skala Estonii jako kraju jest porównywalna do średniej wielkości województwa w Polsce. Zarówno jeśli spojrzymy na ilość szpitali, jak i sposób organizacji opieki medycznej. U nas mamy jednego narodowego płatnika i bardzo dużą sferę sprywatyzowanej ochrony zdrowia.

Czyli wyzwaniem jest już sama wielkość rynku...
- Weźmy dla przykładu pacjentów w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej, która jest zarówno publiczna, jak i prywatna. Mało tego w sferze publicznej mamy różnych właścicieli. Oznacza to, że organem tworzącym dla instytucji tj. szpitale kliniczne nie jest tylko minister zdrowia, ale są to także samorządy wojewódzkie i powiatowe, które de facto są niezależnymi jednostkami organizacyjnymi i nie mają podległości w stosunku do jednego "właściciela" bądź organu tworzącego.

Decyzje, które zapadają w ramach istniejącego prawa mogą się różnić na poziomie jednej placów, nie mówiąc już o poziomie powiatu bądź województwa?
- Poziom komplikacji procesów, które zachodzą w ramach jednego województwa jest ogromny, co za tym idzie informatyzacja jest bardzo skomplikowana. Nie dlatego, że nie mamy odpowiednich narzędzi bądź nie potrafimy ich wdrażać. Jesteśmy jedną z największych potęg na świecie ze względu na rozpoznawalność marki programistów na świecie. Z drugiej strony mamy problem z implementacją technologii w administracji publicznej. Używanie narzędzi, wdrożenie ich w życie napotyka na szereg problemów organizacyjnych, często także wzajemnie wykluczających się procesów.

Przykładowo?
- Wyobraźmy sobie, że mamy narysowane mapy procesów, które zachodzą w dużym szpitalu wojewódzkim. Jakby obok mapę procesów wzorcowych, które nigdy nie zostały wdrożone.

Co stało na przeszkodzie?
- Nie zostały zaimplementowane ponieważ wymagały zgodny wszystkich związków zawodowych, których w szpitalu wojewódzkim było 17. Wystarczyło, że dwa nie wyraziły zgody na wprowadzenie tego procesu, co skutkowało tym, że nie mógł być wdrożony. Z jednej strony mamy narzędzia i pieniądze, by zmiany wprowadzać. Z drugiej - opór materii w postaci ludzi, którzy nie chcą się uczyć nowych technologii ze względu na pokolenie, które reprezentują. Co jest niezrozumiałe. W sektorze bankowym te same grupy osób codziennie korzystają z dostępu do konta elektronicznego. W szpitalu dokumentacji elektronicznej nie chcą jednak prowadzić.

Pomimo wszelkich trudności proces cyfryzacji jednak postępuje?
- Rzeczywiście proces postępuje ewolucyjnie od pięciu lat i ilość zaangażowanych środków w poprzedniej perspektywie finansowej, przy wsparciu na następne lata, pozwala patrzeć z nadzieją w przyszłość i oczekiwać tego, że będzie lepiej. Błędy, które były popełniane w poprzedniej perspektywie, powinny być eliminowane, a rozwój projektów informatycznych w NFZ czy ZUS, czyli właściwie w całej branży publicznej, powinien przyśpieszyć.

A nie zakończyć się?
- Przed nami jeszcze długa droga. Ważne, aby te kroki milowe, które sobie postawiliśmy, czyli wdrożenie e-recepty, elektronicznej dokumentacji medycznej i e-zwolnienia zadziałały.

ZUS swoje e-zwolnienie już wdrożył.
- Tak, ale stopień jego wykorzystania przez przedsiębiorstwa jest nadal niesatysfakcjonujący. To trochę tak jak z e-PUAP. Niby każdy z nas może pójść po podpis elektroniczny i korzystać elektronicznego urzędu, ale wciąż wygląda to bardzo słabo. Statystyki są nieubłagane. Chociaż w sposób niezaprzeczalny, rozliczanie się z urzędem skarbowym za pomocą platformy internetowej jest łatwiejsze. Nie trzeba stać w kolejkach na koniec kwietnia, by złożyć PIT do urzędu.

Być może procesy wydawania dostępu do kont elektronicznych powinny być uproszczone?
- Każde takie uproszczenie niesie za sobą ryzyko dostępu do tego systemu przez osoby niepożądane. Jeśli wydajemy podpis kwalifikowany, ale procedura jego przyznania nie będzie w sposób odpowiedni obwarowana, to bezpieczeństwo takiego podpisu będzie traciło na jakości. Coś za coś.

Pomówmy o efektach postępującej cyfryzacji kraju. Wszystko ma być zinformatyzowane?
- Rynek rośnie dynamicznie. Dzisiaj wart jest ok. 2 mld złotych. Jest to rzeczywiście nie tylko informatyzacja samych placówek medycznych, ale też platform regionalnych i centralnych, związanych z sprawozdawczością, z sektorem niepublicznym, który nie korzysta tylko ze środków europejskich. Gdybyśmy podsumowali wszystko, co placówki medyczne wydają na IT i popatrzyli na projekty europejskie realizowane przez samorządy, a także na to, co się dzieje na poziomie centralnym - to kwota 700 mln zł wydana przez Ministerstwo Zdrowia przez ostatnie 4 lata daje efekt skali, o którym mówię.

Rok 2018 ma być przełomowy?
- To już kolejna data. Myślę że do tego przełomu, tak jak do niego nie doszło w 2014, nie dojdzie w 2018 r. Proces informatyzacji placówek medycznych i sektora medycznego jako całości, jest ewolucją. Nie zakładam, że już za dwa lata dokonamy rewolucji w sposobie organizacji ochrony zdrowia i nałożymy na to w pełni działający system informatyczny.
- Jest to data, która wyznacza cel i chcielibyśmy, aby przynajmniej część usług była już realizowana w nowy sposób. Czy się uda? Wszystko zależy od determinacji rządzących, ale także od procedur, które nas czekają.
- Sukces zależeć będzie od realizacji zamówień publicznych na styku Ministerstwo Zdrowia i Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, sprawności wykonawców a na koniec chęci strony społecznej do korzystania z nowych rozwiązań, obligatoryjności bądź jej braku i wielu innych aspektów. Doświadczenie pokazuje, że wyznaczane terminy są raczej celem, jednym z wielu do osiągnięcia. Drobniejsze osiągnięcia, jakby po drodze, są wartością samą w sobie, która jest tworzona dzięki realizacji większych planów.

Co jest zatem priorytetem?
- Według zapowiedzi ministra zdrowia - zakończenie programu P1, tj. w pierwszej kolejności systemu e-recepty, a w kolejnych etapach: Indywidualnego Konta Pacjenta zasilonego elektroniczną dokumentacją medyczną zbieraną z poziomu systemów regionalnych; przetwarzanie metadanych, by kreować politykę zdrowotną i weryfikować ją na poziomie płatnika. Rozwój systemu P1, czyli "szyny usług" w obszarze zdrowia to zasadniczo plan zastąpienia dokumentacji papierowej elektroniczną, czyli osiągnięcie takiego stanu jaki mamy w sektorze bankowym.

Czyli nie będziemy zmuszeni biegać do lekarza z własną teczką historii choroby?
- Właśnie tak. Informacja będzie udostępniana tylko osobom upoważnionym przez pacjenta, dla celów ratowania życia, prowadzenia diagnostyki i terapii, w sposób zabezpieczony na poziomie infrastrukturalnym, tak aby zwiększyć wygodę i jakość świadczonych usług medycznych.

W których państwach centralny system ochrony zdrowia działa?
- Estonia, Dania, Wielka Brytania, w Niemczech na poziomie poszczególnych kas chorych czy ubezpieczycieli. Trzeba sobie powiedzieć, że najczęściej, np. w USA informacja między placówkami podąża za pacjentem, czyli zasadniczo ubezpieczycielem. U nas ten ubezpieczyciel jest tak naprawdę jeden, czyli płatnik. De facto systemy budowane przez prywatne sieci w Polsce, jak Luxmed czy Enelmed stanowią własność ubezpieczyciela (Luxmedu, Enelmedu), co nijak się ma do tej informacji, która powstaje w systemie publicznym. Teraz tylko od pacjenta zależy czy chce, żeby Luxmed udostępnił tę informację szpitalowi i odwrotnie. Jest to dzisiaj z punktu organizacyjnego największe wyzwanie, aby dwa różne systemy informatyczno-informacyjne ze sobą zintegrować. Powstały standardy komunikacji, a takie projekty jak P1 służą temu, żeby w pewien sposób standaryzować sposób wymiany informacji miedzy placówkami, czyli różnymi strukturami baz danych.

Jeśli sobie z tym nie poradzimy?
- To nie będzie jednego spójnego systemu, tylko wyspy, które w lepszy bądź gorszy sposób będą się ze sobą komunikować.

Co chcemy przez to "połączenie osiągnąć"?
- Hasłowo wszystko sprowadza się do poprawy jakości świadczonych przez placówki medyczne usług. Dla przykładu e-recepta eliminuje problem zgubionej bądź nieczytelnej recepty, braku pieczątki, pomyłki lekarza, itd. Dzisiaj system ma działać tak, że pacjent wychodzi od lekarza bez żadnego dokumentu, idzie do apteki i odbiera lekarstwa, których lista będzie już w systemie.
- Ograniczy to nadużycia, trudniej będzie o pomyłkę, gdyż system sam będzie eliminować od razu potencjalne błędy. Internetowe Konto Pacjenta, czyli system, w którym znaleźć się mają wszystkie badania i zabiegi. Elektroniczna Dokumentacja Medyczna to natomiast wiarygodna informacja. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że zmiany ograniczą kolejki i zwiększą bezpieczeństwo pacjenta, usprawnią działanie całego systemu i doprowadzą do eliminacji źle działających mechanizmów. Pielęgniarka i lekarz będą mieć więcej czasu dla pacjentów. Nie obniży to jednak kosztów, gdyż wdrożenie systemu informatycznego i jego utrzymanie kosztują. To my jako społeczeństwo stawiamy takie wymagania. Ma być lepiej.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: służba zdrowia | cyfryzacja

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM