Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Większy może więcej

Połączenie Orlenu i Lotosu jest zasadne, oznacza dla obu firm oszczędności kosztowe, mocniejszą pozycję zakupową i wzmocnienie pozycji konkurencyjnej w coraz trudniejszym otoczeniu - uważają eksperci. Płocki koncern złożył do Komisji Europejskiej wniosek o zgodę na przejęcie Lotosu, licząc na jego pozytywne rozpatrzenie.

- W Polsce są dwie konkurencyjne firmy, które mają jednego właściciela. W Europie jest to rzadkością. Musimy brać pod uwagę globalny trend tworzenia nowych rafinerii w regionach o niskich kosztach dostępu do surowca i sami szukać synergii kosztowych, by na niego odpowiedzieć - zwraca uwagę Robert Draba, radca prawny PwC Polska.

W branży rafineryjnej faktycznie pojawia się silna konkurencja na Bliskim Wschodzie i w Azji. Powstają tam nowoczesne, bardzo wydajne rafinerie. W trakcie przechodzenia z gospodarki opartej na produkcji i eksporcie ropy w kierunku przetwarzania surowca jest choćby Arabia Saudyjska. Nowa podaż paliw będzie wywierać presję na obniżenie cen rynkowych, co ucieszy konsumentów, ale będzie stanowić wyzwanie dla europejskich rafinerii.

Reklama

W takiej sytuacji dużemu jest łatwiej. Może bowiem poczynić oszczędności po stronie zakupowej, czy ograniczyć koszty działalności operacyjnej, ujednolicając pewne procesy w grupie, choćby na poziomie logistyki. - Duży kontrahent, jakim stanie się PKN Orlen po połączeniu z Lotosem, będzie miał mocniejszą pozycję w negocjacjach cenowych i dywersyfikacji dostaw. Konsolidacja to kwestia naszego bezpieczeństwa - ocenia Draba.

Zwolennikiem fuzji jest też Tomasz Wróblewski, prezes Fundacji Warsaw Enterprise Institute. Podkreśla on, że połączenie obu spółek oznaczać będzie powstanie jednego dużego gracza na rynku paliwowym, który będzie miał szansę skuteczniej stawić czoła zagranicznej konkurencji. - Jeśli chcemy liczyć się na unijnym rynku paliw, musimy przedstawić mu firmę, która jest w stanie negocjować na wysokim szczeblu. Z punktu widzenia naszej gospodarki niezmiernie ważne jest, żeby Polska miała silną firmę paliwową - mówi. Dodaje, że proces koncentracji należy przeprowadzić jak najszybciej.

Wyzwaniem dla firm paliwowych są też globalne trendy, w tym rosnąca popularność pojazdów o napędach alternatywnych, również elektrycznych. - Pojawia się konieczność przestawienia koncernów paliwowych na produkcję i dystrybucję paliw alternatywnych, czyli innych niż pochodzące z przerobu ropy naftowej - mówi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Zwraca uwagę, że w najbliższych latach nastąpi dalszy rozwój transportu kolejowego, śródlądowego wodnego, morskiego i intermodalnego kosztem drogowego. - Planowane połączenie obu narodowych koncernów paliwowych pozwoli lepiej sprostać wyzwaniom stojącym przed transportem w Europie - powiedział.

Sam Orlen podkreślał, że na fuzji mogą skorzystać też klienci spółek. Po połączeniu nastąpi wzrost pozycji zakupowej firm, co przełoży się na korzystniejszą cenę zakupu ropy. To z kolei - zgodnie z zapowiedzią płockiego koncertu - miałoby spowodować większą stabilność cen na stacjach paliw.

Głos w sprawie połączenia firm zabrał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Wskazywał na potężne koncerny, jak Royal Dutch Shell, BP, Total czy Repsol, wielokrotnie większe od połączonego Orlenu i Lotosu, które funkcjonują bez przeszkód, mimo że mają pozycję bardziej monopolistyczną.

Złożenie przez Orlen wniosku w Komisji inicjuje formalne postępowanie w sprawie kontroli koncentracji. We wniosku opisano spółki, ich działalność na rynkach, założenia transakcji, a także ocenę wpływu transakcji na konkurencję rynkową. Dołączono też szereg dokumentów.  Prezes Orlenu, Daniel Obajtek, informował wcześniej, że liczy na rozpatrzenie wniosku w ciągu 5-6 miesięcy. Mówił też, że jeśli Komisja nie wyda zgody na przejęcie kontroli nad Lotosem, Orlen i tak po pewnym czasie najprawdopodobniej ponownie złoży wniosek koncentracyjny do KE.

Możliwe jest też wydanie zgody warunkowej, obarczonej zobowiązaniami do pozbycia się części stacji paliw. Pewną przeszkodą może być też mocna pozycja firm na rynku asfaltu.

Obie spółki mają wspólnego dominującego akcjonariusza w postaci Skarbu Państwa. Jak mówił prezes Orlenu, istnieje więc możliwość osiągnięcia pewnych synergii i wykorzystania potencjału firm nawet jeśli KE nie wyda zgody.

Orlen ogłosił plan przejęcia Lotosu w lutym zeszłego roku, podpisując list intencyjny w sprawie nabycia bezpośrednio lub pośrednio minimum 53 proc. akcji gdańskiej firmy. Plan zakładał, że po uzyskaniu zgody Komisji PKN kupiłby blisko 33 proc. akcji Lotosu od Skarbu Państwa, a następnie ogłosił wezwanie do progu 66 proc. akcji.

Płocka spółka podkreślała wielokrotnie, że połączenie nie zagraża funkcjonowaniu Lotosu. Siedziba spółki pozostanie na Wybrzeżu. Nie zmieni się nic poza właścicielem - zapewniali przedstawiciele Orlenu.

wh

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | Lotos S.A. | fuzja

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM