Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Wysoka inflacja i niskie stopy procentowe mogą spowolnić PKB

Polska będzie się rozwijała w najbliższej dekadzie wolniej niż do tej pory. Prawdopodobne potencjalne tempo wzrostu gospodarczego to 2,5-3 proc. rocznie.

Czy obecne spowolnienie wzrostu gospodarczego ma przejściowy (koniunkturalny) charakter, czy może być początkiem długiego trendu? Na ile realny jest scenariusz, że PKB przyspieszy tylko na krótko, a potem ze względu na pogłębiające się nierównowagi makroekonomiczne zwolni na dłużej? I jakie będą tego konsekwencje dla konsumentów i dla firm?

Ocenie "Sytuacji i perspektyw gospodarki" poświęcona była debata ekonomistów na 44. Sympozjum Naukowym Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna zorganizowana przez Katedrę Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wzięli w niej udział: prof. Jerzy Hausner (UEK), prof. Jan Czekaj (UEK, członek RPP), Mirosław Gronicki (b. minister finansów), Janusz Jankowiak (główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu), Jerzy Kwieciński (wiceminister rozwoju), Andrzej Rzońca (b. członek RPP) oraz prof. Andrzej Sławiński (dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP).

Reklama

Inwestycyjna zapaść

Ekonomiści przypomnieli, że największy wpływ na obecne zwolnienie tempa polskiego wzrostu gospodarczego ma ograniczenie inwestycji publicznych.

- Widać wyraźnie jak Polska gospodarka jest uzależniona od absorpcji pieniędzy unijnych. Bez wzrostu inwestycji publicznych trudno będzie gospodarce rozwijać się w szybszym tempie - twierdzi Jankowiak i dodaje, że dla rządu to ważna kwestia. - Trzeba zrobić wszystko by wykorzystać fundusze w sposób efektywny, ponieważ zdecydowanie niedoceniane jest zjawisko niespodzianki inflacyjnej. Ta niespodzianka ograniczy tempo realnego przyrostu funduszu płac - dodaje.

Jerzy Kwieciński przypomniał o tym, że wiele krajów z naszego regionu przeżywa spowolnienie spowodowane przejściem z jednej do drugiej perspektywy unijnej: - Fundusze unijne dodają około 1,5 pkt proc. do wzrostu PKB w naszym regionie. Inwestycje unijne odpowiadają w Polsce za połowę inwestycji, ale są państwa bardziej uzależnione od środków wspólnotowych. Mamy 20 proc. alokacji w podpisanych kontraktach. Marszałkowie zapewniają, że w tym roku będzie jeszcze lepiej - podkreśla minister. 

Według niego ważne jest także to, że pieniądze unijne miały katalityczny efekt na działania w sektorze prywatnym, spowolnienie ma charakter czasowy, a szybszemu wzrostowi gospodarczemu sprzyja ogólna sytuacja gospodarcza, w tym dobra kondycja budżetu państwa oraz coraz lepsza sytuacja na rynku pracy.

Niepewność biznesu

Ale przyczyn spowolnienia jest więcej niż tylko zawirowania związane z inwestycjami publicznymi. Ekonomiści zwrócili uwagę na negatywny wpływ niepewności na decyzje rozwojowe biznesu.

- Inwestycje prywatne są mocno skorelowane z publicznymi. Ale ich regres wynika z ogólnego klimatu inwestycyjnego. W otoczeniu biznesowym jest tak dużo niepewności, że inwestycje przestają być najistotniejsze. Mamy wzrost zatrudnienia. Paradoksalnie łatwiej jest zatrudnić pracownika i zwolnić go w czasie dekoniunktury niż inwestować - uważa Jankowiak.

Prof. Andrzej Sławiński przyznaje, że przedsiębiorcy są zaniepokojeni tym, iż nie wiadomo jak ukształtują się podatki w poszczególnych branżach: - Jednak czują silny popyt. Sprzyja mu między innymi poziom kursu złotego, który stymuluje eksport. Mamy do czynienia z niepewnością dotyczącą instytucjonalnych warunków, ale spory odsetek firm ma zamiar inwestować, zwłaszcza, że poziom wykorzystania mocy jest dosyć wysoki - dodaje dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP.

Zdaniem ekonomistów rosną zagrożenia rozwojowe wynikające ze sposobu prowadzenia polityki gospodarczej. Zwraca na to uwagę prof. Jan Czekaj

- Nowa ekipa rządowa w znacznie większym stopniu stawia na centralizację decyzji gospodarczych niż poprzednicy. Pod kontrolą rządu znajdują się coraz większe zasoby. To jak zachowują się rządzący wpływa na inwestycje przedsiębiorstw. Rząd musi mieć program. Stworzono więc Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju. Ale prace nad nią trwają długo, znacznie dłużej niż to zakładano. Gospodarka rośnie ale znacznie wolniej niż oczekiwano - twierdzi były członek RPP. Przypomina także, że Jarosław Kaczyński powiedział, że dla realizacji celów społecznych możemy się pogodzić z utratą 1 proc. PKB. Tak samo uważa wicepremier Mateusz Morawiecki. Nie znamy więc odpowiedzi na pytanie czy celem rządu jest utrzymanie wzrostu na odpowiednim poziomie, czy od takiego celu odszedł?

Andrzej Rzońca uważa, że dla rozwoju gospodarczego ważne są nie tylko inwestycje dużych zagranicznych firm w Polsce, ale przede wszystkim to by ściągnąć do kraju jak najwięcej średniego biznesu - by średnie firmy chciały u nas zainwestować pieniądze. Jego zdaniem polityka gospodarcza rządu temu nie sprzyja. Za dużo nagłych decyzji ingerujących w sposób prowadzenia biznesu. Jako przykłady podał próby ingerencji w rynek apteczny, czy zmianę zasad działania elektrowni wiatrowych.

Ceny zaczęły rosnąć

Sporo czasu ekonomiści poświęcili temu jak szybko rosnąca inflacja może zmniejszyć tempo wzrostu gospodarczego.

Mirosław Gronicki uważa, że realny jest scenariusz, gdzie ceny skoczą w ciągu najbliższych miesięcy do 1,5 proc. - czyli do dolnej granicy odchylenia od celu inflacyjnego NBP. Przy niskich stopach procentowych może się okazać, że realnie będą ujemne.

- Grozi nam coś, co będzie polską wersją ilościowego luzowania polityki monetarnej. Ważne jest jak Rada Polityki Pieniężnej i bank centralny poradzą sobie z tą kwestią - konstatuje Jankowiak.

Już samo takie zagrożenie powinno zmobilizować rząd i RPP do zastanowienia się nad tym. Do zastanowienia się nad sposobem prowadzenia polityki gospodarczej zachęcał prof. Jerzy Hausner: - Ogólny obraz gospodarki jest korzystny. Mamy zewnętrzne przyspieszenie koniunktury i solidne podstawy gospodarki krajowej. Mamy też zdolność reagowania. To nie znaczy, że nie ma powodów do zastanowienia i niepokoju. Zastanawiał się na czym ma polegać rządowa korekta: - Jeśli szukać pola reakcji to jednym elementem jest przyspieszenie inwestycji zarówno publicznych jak i prywatnych. Innym to byśmy znaleźli rozwiązania, które z punktu widzenia wzrostu PKB nie zawsze mogą mu służyć. Jako przykład podał próbę wymyślenia tego, w jaki sposób program Rodzina 500+ mógłby być zaangażowany w programy budownictwa mieszkaniowego.

- Siłą polskiej gospodarki było to, że trzymaliśmy równowagę makroekonomiczną, której elementem była polityka monetarna dodatnich stóp procentowych. Co będzie, jeśli będziemy mieli 1,5 proc. tempo inflacji przy 1,5 proc, stopach. To kluczowa zamiana parametru, trzeba się zastanowić, jaka powinna być reakcja po stronie polityki gospodarczej, fiskalnej i pieniężnej - podkreśla prof. Hausner.

Jeśli prognozy Mirosława Gronickiego i Janusza Jankowiaka sprawdzą się, to powrót do 3 - 4 proc. wzrostu gospodarczego jest niemożliwy. Niepewność klimatu inwestycyjnego firm powiększy się. Do tego wynagrodzenia przestaną realnie rosnąć, także oszczędności będą mogły stracić na wartości.

- A to oznacza, że wzrost 2-2,5 proc. będzie maksymalnym, jaki będziemy osiągnąć w najbliższych latach - uważa Gronicki.

aft

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PKB | inflacja | wzrost gospodarczy | firmy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM