Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Przyszłość gospodarki i sektora bankowego nie jest klarowna

Polscy inwestorzy mogą przejmować banki, ale takim inwestorem nie może być państwo – uważa Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank w Polsce. Lepiej, aby takie przejmowane banki natychmiast trafiały na giełdę. Dzięki temu unikną wpływu polityki na swoje działanie.

Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy przyznał też, że sytuacja w Polsce z punktu widzenia równowagi makroekonomicznej nie jest jeszcze niebezpieczna, choć tempo wzrostu jest wolniejsze od oczekiwanego. Prezes Kalicki podkreślał, że budżet utrzymano raczej w dyscyplinie, deficyt budżetowy nie był duży, bezrobocie spadało, wzrost gospodarczy, choć mniejszy od oczekiwanego, sięgnął ponad 3 proc., nie zanotowano inflacji, w miarę dobrze działo się w handlu zagranicznym. To jest więc dobry moment dla polskiej gospodarki, ale inwestorzy nie patrzą tylko na dzień dzisiejszy. Kraj oceniają perspektywicznie i na tej podstawie budują swoje oczekiwania. Dlatego z pewnością niepokoją ich spory polityczne w Polsce wokół Trybunału Konstytucyjnego czy obciążanie sektorów nadzwyczajnymi daninami. Odzwierciedliło się to już w tym, co zrobiła jedna z agencji ratingowych i niewykluczone, że w piątek może dojść do obniżenia ratingu Polski. Cały czas to zagrożenie nie znika, jest niepewność, np. co do rozstrzygnięć w ustawie dotyczącej spreadów.

Reklama

Morze niepewności

To powoduje - uważa Krzysztof Kalicki - że w naszej gospodarce istnieje spory element niestabilności i niepewności. Obserwujemy go zresztą na całym świecie. Polityka pieniężna FED czy Europejskiego Banku Centralnego, brexit, zachowanie krajów azjatyckich zwiększają tę niepewność i ryzyko. Oczywiście nie służy to ani inwestorom, ani gospodarkom. Zdaniem prezesa dobrze, że rozmawia się na temat niestabilności i opisuje jej elementy, ale wciąż brakuje odpowiedzi na pytanie dlaczego ona jest. Co przyczynia się do tego, że pojawiła się w wielu krajach i co w polityce poszczególnych państw było źle realizowane, z naruszeniem zasad rynkowych, że doprowadziły do braku stabilności? Krzysztof Kalicki wskazuje dwa przykłady - Szwecji i Grecji - jak różne są rezultaty w zakresie stabilności gospodarczej, finansów publicznych, gospodarek i innowacyjności w tych krajach. Bardzo wiele elementów niestabilności dotyczy też Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych i wynika z tego, że nie są przestrzegane pewne pryncypia gospodarki rynkowej. To politycy dla własnych celów naruszają je, dokonując gwałtu na rynku.

Tymczasem teorie ekonomii zakładają, że prawa rynku muszą być respektowane. Liberalizm w warstwie gospodarczej polega na tym, że na rynku wszyscy mają równe szanse, że są przestrzegane jego zasady i że jeżeli dochodzi na nim do interwencji, wynikają one z tego, że można sprawę kierować do sądów i one rozstrzygają czy jakieś kontrakty były zawarte właściwie czy niewłaściwie, czy były precyzyjne czy nieprecyzyjne. Natomiast prawa gospodarcze i prawa uchwalone, choć zawierają to samo słowo "prawo", nie mają ze sobą nic wspólnego. Prawa ekonomiczne są prawem związanym z działaniem rynku, a prawo uchwalane może być w opozycji do praw ekonomicznych i może je naruszać. Prowadzi to wtedy do niestabilności gospodarczej.

Zysk i ryzyko

Krzysztof Kalicki podkreśla, że nawet w czasach niepewności są dwie podstawowe kategorie, którymi kierują się inwestorzy - oczekiwanym zyskiem zaangażowania inwestycyjnego i ryzykiem. Ryzyko wynika z niestabilności, niepewności. Jeżeli kraj jest niestabilny, zmiany idą w nie wiadomo jakich kierunkach, jest napięcie polityczne, są napięcia gospodarcze, to inwestorzy będą się powstrzymywać przed inwestycjami w takie gospodarki. Zdaniem prezesa Deutsche Banku mamy taki problem związany właśnie z niepewnością regulacyjną, gospodarczą.

Widać to zresztą po spadku inwestycji w pierwszych kwartałach tego roku, a także po tym, że realizowany poziom PKB nie jest taki jak zakładany. Dlatego najlepszym lekarstwem byłoby osiągnięcie przez Polskę stabilności. A nie można jej jednak osiągać przez kolejne ataki na banki czy inne sektory. Zresztą już z teorii ekonomii z XIX oraz przełomu XIX i XX wieku wiadomo, że zakłócenia regulacyjne w jednym sektorze przenoszą się na zakłócenia regulacyjne, ekonomiczne w innych sektorach.

Z dala od polityków

Krzysztof Kalicki nie ma nic przeciwko temu, żeby polscy inwestorzy przejmowali banki. Odnosząc się jednak do repolonizacji UniCredit przyznał, że takim inwestorem nie może być państwo. Lepiej, żeby banki były przejmowane i natychmiast wprowadzane na giełdę. Dzięki temu unikną wpływu polityki na swoje działanie.

Prezes Kalicki obawia się bowiem, na co wskazują doświadczenia wszystkich krajów, że dla polityka ważne jest zdobycie głosy wyborców, nawet pod presją różnych populizmów. Wtedy na instytucjach finansowych wymusza się działania niezgodne z racjonalnością ekonomiczną.

Natomiast dobrze jest, gdy zachowuje się homeostat, czyli są banki polskie, banki zagraniczne, banki niszowe, SKOK-i, banki spółdzielcze, które obsługują określony sektor, bo wtedy będzie zachowana równowaga sektora. Zdaniem Krzysztofa Kalickiego znika ona, gdy na kierownictwa banków będzie wywierana presja polityczna, aby finansowali to albo tamto, albo wypłacali określone dywidendy, bo są potrzeby budżetowe i bierze się wtedy pod uwagę racjonalność polityczną, a nie racjonalność inwestora. A z tego biorą się nieszczęścia - przestrzega prezes Deutsche Bank Polska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | sektor bankowy

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM